Taehyung robi zdjęcia, Jeongguk udaje poważnego, a policjantka Jednostki Specjalnej w Seulu próbuje jeszcze raz poskładać do kupy swoje życie. Co może pójść nie tak?
"- Co? Że niby histeryzuję? Nie, no coś ty! Po prostu ten włochaty gnom zeżarł mi m...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
DWA MIESIĄCE PRZED SKOKIEM
— Dobrze, weź głęboki wdech... — polecił Seokjin. — I teraz wypuść powietrze, pogłębiając skłon... O, tak, dokładnie w ten sposób... — instruował Yejin rozciągającą się na podłodze. Siedziała na kolanach z tułowiem przyciśniętym do ud i palcami coraz bardziej sięgała końca karimaty. Lekarz pochylił się nad nią i położył dłoń między jej łopatkami, aby docisnąć ją niżej. — Jeszcze chwilę tak wytrzymaj. Boli cię?
— Ciągnie — mruknęła Choi.
— Musisz więcej się rozciągać. Skóra jest naciągnięta, nie jest elastyczna i giętka — powiedział, zabierając rękę i dając tym samym znak, żeby się wyprostowała. Yejin z westchnieniem usiadła w wygodniejszej pozycji. — Ćwiczysz w domu, jak ci mówiłem?
— Tak. Nie musisz więcej dzwonić, żeby mnie opieprzać — odparła nieco markotnie. — Wystarczy mi, że raz byłeś na głośniku, kiedy siedziałam ze znajomymi na pizzy.
— Czyli wtedy ty... Och, matko! Przepraszam! — Do Seokjina dopiero teraz dotarło, dlaczego Yejin tak bardzo chciała wtedy skończyć rozmowę, z jakiego powodu go uciszała, czemu tak dziwnie zareagowała i skąd dobiegały te dziwne głosy w tle. — Ach, nie wiedziałem, że...
— Jeongguk cię wrobił, bo był zazdrosny — wyjaśniła Choi. — Spokojnie. W sumie to było nawet zabawne i jak tak teraz myślę, to dobrze wyszło. Mogłam im powiedzieć o rehabilitacji i nie był to jakiś sztucznie wymuszony temat — dodała. Doktor pokiwał głową z widoczną ulgą.
— To w porządku. A jak ogólnie było? Dobrze się bawiłaś?
— Fantastycznie...! Taehyung powiedział, że ktoś mu się podoba, a kiedy ja również to powiedziałam, uśmiechnął się do mnie. Rozumiesz, co to znaczy? — Yejin złapała się za serce i położyła na plecach. W brzuchu miała motylki. — Myślisz, że chodzi o mnie? Uśmiechnął się tak ciepło... Ach, Seokjin, powiedz mi, dlaczego on musi być taki słodki? Siedzieliśmy tak blisko siebie, że ledwie centymetry dzieliły nasze dłonie. Czasem trącaliśmy się kolanami, czułam jego perfumy. Kiedy brał coś ze stołu, moją skórę muskał jego oddech. W dodatku jest taki przystojny... Wiem, że brzmię teraz jak zakochana nastolatka, ale tak właśnie się czuję. — Westchnęła, przymykając oczy. Policzki zrobiły jej się rumiane, kiedy pomyślała o grze w butelkę. Cichutko żałowała, że nie padło żadne wyzwanie o pocałowaniu kogoś czy siedzeniu na czyichś kolanach. Prawda, Yejin miała chłopaków, jak większość dziewczyn, jednak żaden jej związek nie przetrwał, kiedy zbliżyła się do dorosłości. Potem już była tylko praca, wypadek i znów praca, przez co tak naprawdę straciła głowę do zajmowania się facetami. Aż do teraz. Serce biło jej szybciej na myśl o Taehyungu, marzyła o tym, żeby usłyszeć jego śmiech i żeby dostać prostego smsa. Choć słowo od niego potrafiło umilić jej resztę dnia, dzięki czemu nawet Namjoon stawał się znośny, a sprawa Howoona nie taka beznadziejna.