~ Czego ode mnie chcesz, co? Łazisz za mną od trzech tygodni ~
Kolejne głębokie wdechy wypełniały śnieżnobiały gabinet. Kobiece stęknięcia były tak głośne, że z pewnością mógł je dosłyszeć każdy na korytarzu. Po prostu nie mogła już tego powstrzymać, jej mięśnie dygotały ze zmęczenia, ręce się trzęsły, nogi przypominały galaretę. Oczy zaciskała najmocniej jak umiała, oddychała miarowo — a przynajmniej się starała — błagając w myślach, żeby to wszystko dobiegło jak najszybciej końca.
— Proszę — szepnęła cichutko, ruchem głowy strzepując włosy z twarzy. Kilka kosmyków przykleiło jej się do policzków, jednak nie miała teraz możliwości ich zabrać. — Ja już nie chcę.
— Jeszcze chwilka. — Usłyszała w odpowiedzi.
Westchnęła ciężko, cierpiętniczo.
— Mówisz tak od dziesięciu minut...
— Ale teraz już naprawdę tylko chwilka. To już ostatnie ćwiczenie.
— Seokjin, chcesz zginąć? — warknęła Yejin, po czym zacisnęła zęby.
Znowu była środa, a ona znowu była na karimacie u swojego rehabilitanta, który robił z niej króliczka doświadczalnego. Ręka dochodziła do siebie, ale wymagała jeszcze trochę pracy. Może gdyby zaczęła to wszystko wcześniej byłoby lepiej, jednak po wypadku bardzo długo leżała w szpitalu, a potem dochodziła do siebie kolejne zbyt wiele miesięcy, dlatego teraz musiała znosić to wszystko. Dodatkowo, musiała być ze sobą szczera, nie robiła zbyt dużo dla swojej kondycji, więc wytrzymanie w danej pozycji ze znikomą obecnością mięśni było naprawdę trudne.
— Już, koniec. — Czarnowłosy zatrzymał stoper, a Yejin z okrzykiem radości i bólu opadła na podłogę. Ręce rozłożyła bezwładnie, nogi rozrzuciła na dwie strony, a głowę odchyliła lekko do tyłu. Lekarz przyglądał jej się chwilę w milczeniu.
— Yejin, ćwiczysz coś? — zapytał w końcu.
— Tylko wchodzenie po schodach, kiedy muszę — odparła zasapana.
— Widać.
— Hej — fuknęła, kopiąc go lekko w nogę fotela, na którym Seokjin siedział po turecku jak jakiś mnich w trakcie głębokich rozmyślań. Mężczyzna zaśmiał się serdecznie jak skrzypiące wycieraczki.
— Tylko się o ciebie martwię — dodał na swoje usprawiedliwienie, jednak nie było po nim widać skruchy. Choi powoli podniosła się do pozycji siedzącej.
— Dobra, to powiedz, proszę, że to koniec na dziś. — Spojrzała na niego błagalnie, robiąc minę zbitego psa.
— Koniec.
CZYTASZ
BTS || One more ✓
FanfictionTaehyung robi zdjęcia, Jeongguk udaje poważnego, a policjantka Jednostki Specjalnej w Seulu próbuje jeszcze raz poskładać do kupy swoje życie. Co może pójść nie tak? "- Co? Że niby histeryzuję? Nie, no coś ty! Po prostu ten włochaty gnom zeżarł mi m...