~ I co ja mam w ogóle teraz zrobić z tymi lodami? Przykleić sobie do głowy? ~
Klify Jusangjeolli, druga połowa maja.
Nie wybrał tego miejsca ze względu na perliście niebieskie niebo przesłonięte tylko delikatnymi jak śnieżny puch chmurkami. Nie zależało mu też na kojącym szumie wody i jej słonym, orzeźwiającym zapachu unoszącym się w powietrzu, chociaż musiał przyznać, że obie te rzeczy niezwykle odprężały. Temperatura też sprzyjała, nie było jeszcze tak ciepło, jak prezenterzy zapowiadali od kilku dni. Wydawało się, że to ostatni moment, aby ruszyć się z domu i przyjść tutaj, gdzie wszystkie problemy zdawały się przestawać istnieć, a zastępowały je radosne chwile.
Nie, przyjechał tutaj z czystego przypadku, który w pomnożonej ilości zdominował jego życie ostatnimi czasy. Sądził, że spędzi tutaj cudowne krótkie wakacje, potem wróci do pracy, wieczorami będzie wychodził ze znajomymi na pizzę, świętował kolejną udaną sesję... I tak dalej, i tak dalej. Kto mógł przewidzieć, że te plany runą podczas tego wyjazdu?
Miał się teraz o tym przekonać.
Stanął w miejscu i rozejrzał się wokół. Jego wzrok padł najpierw na turystów ustawiających się przed budką z lodami, od której odchodził. Uśmiechali się lub przeciwnie — miny mieli skonsternowane, kiedy zastanawiali się, jaki smak wybrać. Cytrusowy sorbet? A może tradycyjnie czekoladowa kulka smakowitej masy? Och! Albo waniliowe z kawałkami ciasteczek! Brzmi przecudownie! — też zastanawiał się jeszcze przed chwilą. Kiedy przesunął w końcu wzrok z nich na obiekt przed nim, na jego twarzy nie zostało nic z uśmiechu, od którego czuł zanikające napięcie w policzkach. Jego mięśnie najpierw się rozluźniły w wyrazie zaskoczenia, jednak po chwili spięły, układając usta w kształt wąskiej kreski. Palce ścisnął mocniej na trzymanych przez niego dwóch lodowych smakołykach.
— Decyduj się wreszcie, bo pani nie wie, co tobie nałożyć! — zawołała jakaś kobieta zza jego pleców, kierując uwagę do jednego ze swoich dzieci.
— Przepraszam, a po ile są gofry? — zapytał kolejny klient.
— Czy wie może pani, którędy do toalety?
— Przepraszam... przepraszam!
— Ja poproszę...
— Yejin?
Spośród wszystkich tych głosów słowa mężczyzny ledwo się przebiły.
— Yejin? — powtórzył nieco głośniej, postępując krok do przodu. Ziemia zachrzęściła pod jego nogami, a włosami zatargał wiatr. Poczuł na twarzy malutkie kropelki słonej wody, a na skórze dłoni — chłód od trzymanych lodów. — Weź, bo zaraz ktoś cię przyłapie! Nie wolno wychodzić za barierkę! — krzyknął, podchodząc bliżej.
CZYTASZ
BTS || One more ✓
ФанфикTaehyung robi zdjęcia, Jeongguk udaje poważnego, a policjantka Jednostki Specjalnej w Seulu próbuje jeszcze raz poskładać do kupy swoje życie. Co może pójść nie tak? "- Co? Że niby histeryzuję? Nie, no coś ty! Po prostu ten włochaty gnom zeżarł mi m...