— Szkoda, że to nie auto Seoyeon — stwierdziła Yeri, zaglądnąwszy do kilku schowków. — Raz byliśmy na obserwacji z Ggukiem i on siedział w samochodzie Seo, gdzie znalazł mnóstwo rzeczy. Jakieś czekoladki, orzeszki, te sprawy. — Westchnęła i odchyliła się, aby rozłożyć się wygodnie na siedzeniu pasażera. — To jest do bani.
— Jest Taehyunga — mruknęła na to Minjee, ze zmrużonymi oczami wpatrując się w budynek nieopodal.
— Dlatego mówię: do bani — odparła Eun i sięgnęła ręką do małego pieska z klifów. Stuknęła go w głowę, a ta zaczęła się machać na wszystkie strony, jednak szybko się uspokoiła. — Musi cię bardzo kochać, skoro zgodził się, żebyś je wzięła do pracy.
Park rzuciła jej przelotne spojrzenie.
— Piłaś coś przed pracą?
— Jedynie kawę.
— Dawno nie byłaś taka wygadana.
Yeri wzruszyła ramionami i wyciągnęła telefon. Sprawdziła godzinę. Dzień jeszcze się na dobre nie zaczął, a miała wrażenie, jakby minęło co najmniej południe.
— Uznałam, że skoro mamy tu siedzieć parę godzin, to lepiej nie robić tego w ciszy — stwierdziła i znów zaczęła buszować w schowkach. Wywlokła jakieś chusteczki, krem do rąk, opakowanie maseczek jednorazowych, coś przypominającego stare kupony ze stacji benzynowej. Z błyskiem w oku dostrzegła paczkę orzechów, jednak okazała się pusta. Nie kryła zawodu.
— Z tyłu na drzwiach zostały żelki — mruknęła Minjee, zdając sobie sprawę z poczynań brunetki. Nie trzeba jej było dwa razy powtarzać. Odpięła się i wychyliła do tyłu przez przerwę między przednimi siedzeniami, aby po wykonaniu paru wątpliwej jakości sztuczek gimnastycznych zdobyć paczkę słodyczy. Z uśmiechem ją rozpakowała i pierwsze, co zrobiła, to podetknęła ją Park prawie pod nos, potrząsając przy tym opakowaniem. Policjantka jednak odsunęła rękę Yeri, dając jej znać, że nie miała ochoty na przekąskę. Eun wobec tego wzruszyła ramionami i wrzuciła sobie pierwszego żelka do ust.
— Będę to musiała posprzątać, nie? — Yeri obrzuciła niechętnym spojrzeniem bałagan, jaki narobiła przy szukaniu czegoś ciekawego. Jęknęła, kiedy Minjee skinęła głową. — Potem to zrobię — uznała i znów się rozsiadła. Od tej pory ignorowanie burdelu zaczęło iść jej wyśmienicie. — Co u naszego podejrzanego?
— Wpiernicza ciastko.
— Serio? — Aż się pochyliła do przodu, aby się upewnić. Faktycznie, kiedy odpowiednio się skupiła, odnalazła wzrokiem mężczyznę, którego namierzyli dzisiaj rano funkcjonariusze policji. Wielki jak byk, napakowany testosteronem, z masą mięśniową przekraczającą średnią krajową i wielkimi bicepsami i ogromnymi łapskami, w których łyżeczka wyglądała doprawdy komicznie. Popijał kawę i pisał coś na laptopie z taką miną, jakby właśnie opracowywał artykuł na blogu o makijażu.
Minjee zazgrzytała zębami i zacisnęła palce na kierownicy, kiedy dotychczasowy humor Yeri gwałtownie się pogorszył. Odłożyła żelki, bo jakoś nagle się jej ich odechciało.
— Jak można po zmaltretowaniu dzieciaka jak gdyby nigdy nic obżerać się ciastkiem? Aish, jinjja, ssi... — urwała przekleństwo w połowie i oparła głowę o zagłówek. — Ciekawe, czy Jeongguk coś napisał?
— To sprawdź — mruknęła Park.
— Nope, nadal cisza — odparła Yeri, sprawdziwszy telefon.
CZYTASZ
BTS || One more ✓
FanficTaehyung robi zdjęcia, Jeongguk udaje poważnego, a policjantka Jednostki Specjalnej w Seulu próbuje jeszcze raz poskładać do kupy swoje życie. Co może pójść nie tak? "- Co? Że niby histeryzuję? Nie, no coś ty! Po prostu ten włochaty gnom zeżarł mi m...