Roztrzepane włosy, wisząca na ramionach, długa do ud, krzywo zapięta koszula, krótkie spodenki i kapcie na stopach — Yeri, pocierając wierzchem dłoni zaspane oczy, weszła do kuchni, ewidentnie niewyspana. Ziewnęła, zasłaniając ręką usta i mrugnęła parę razy, jakby wciąż przyzwyczajając się do natężenia światła.
— Cześć, Marge — przywitała się sennym głosem i prawie że po omacku dotarła do lodówki. Wyciągnęła z niej mleko, złapała płatki śniadaniowe i jakąś miskę z łyżką, po czym usiadła przy stole. Znów ziewając, zaczęła sobie przyrządzać ten jakże pełnowartościowy posiłek, kiedy rudowłosa obserwowała ją z siedzenia naprzeciwko, siorbiąc świeżo zaparzoną czarną jak noc kawę.
Wzięła jeszcze jeden łyk, zanim postanowiła się odezwać:
— Nieźle sobie pospaliście.
Eun zerknęła na zegarek, który wskazywał dwunastą. Zamieszała łyżką i zaczęła jeść.
— Co jakiś czas trzeba — mruknęła.
— Zaglądałam do was nad ranem.
Nagle się zakrztusiła i chyba tylko najlitościwsza opatrzność uchroniła ją przed ubrudzeniem stołu.
— Spaliście jak susły, więc nie chciałam was budzić — kontynuowała tymczasem Margaret, najwyraźniej niewzruszona reakcją Eun, która zaraz spłonęła rumieńcem. W końcu kiedy się obudziła, miała na sobie tylko koszulę Gguka, i to nie była pewna, czy była w ogóle dobrze zapięta. Nie mówiąc już o przykryciu kołdrą czy kocem.
Postanowiła przyjąć swoją ulubioną taktykę w takich sytuacjach i zaczęła unikać kontaktu wzrokowego, bo płatki topiące się w mleku nagle stały się tak interesujące, że śmiało mogły konkurować z długo wyczekiwanym koncertem jej ulubionego zespołu.
Margaret napiła się kawy, przyglądając jej się badawczo, ale zaraz przeniosła wzrok na Namjoona, który właśnie wszedł do kuchni, poprawiając jeszcze w biegu krawat. Zatrzymał się, aby dać rudowłosej całusa w policzek, upić trochę napoju z jej kubka i chwycić przygotowane na stole drugie śniadanie. Już miał je wpakować do swojej czarnej aktówki, gdy nagle zamarł w bezruchu, widząc Yeri.
Przełknęła to, co miała w ustach i skinęła mu nieśmiało głową na powitanie. Białowłosy zmrużył oczy i za moment sobie przypomniał, co miał powiedzieć.
— Jeśli chcecie siedzieć wieczorem przy lampce, zamykajcie okno, bo meszki wlatują. I komary — oznajmił poważnie. Eun zmarszczyła brwi, nie za bardzo rozumiejąc, o co mu chodzi, ale Margaret najwyraźniej nie miała tego problemu.
— Okej — odparła — potem im podrzucę jakąś łapkę, żeby w razie czego takiego ubić.
Jeongguk pojawił się w przejściu, równie zaspany, co brunetka. Machnął na powitanie ręką, drapiąc się po karku, a oblicze rudowłosej pojaśniało. Też mu pomachała i zawołała:
— Cześć, komarze!
Na ustach Kima pojawił się krzywy uśmiech i zaraz dało się usłyszeć podążający za nim szczery śmiech. Policzki Yeri nabrały jeszcze czerwieńszej barwy. Szybko postawiła kołnierz na sztorc, żeby ukryć szyję, ku widocznemu rozbawieniu Marge. Jeongguk natomiast, nie za bardzo wiedząc, co się działo, usiadł przy stole, wziąwszy sobie miskę, najwyraźniej zainspirowany śniadaniem Eun.
Namjoon schował śniadanie i chrząknął.
— Dzisiaj sobota, zróbcie sobie wolne — powiedział. — Zaciągnąłem już do roboty tamtych dwóch, niech się nie obijają. Na razie i tak nie czeka ich nic ciekawszego poza sprawdzaniem telefonów, logów et cetera. Przedzwonię do was, gdyby coś znaleźli.
CZYTASZ
BTS || One more ✓
ФанфикTaehyung robi zdjęcia, Jeongguk udaje poważnego, a policjantka Jednostki Specjalnej w Seulu próbuje jeszcze raz poskładać do kupy swoje życie. Co może pójść nie tak? "- Co? Że niby histeryzuję? Nie, no coś ty! Po prostu ten włochaty gnom zeżarł mi m...