XXXIX.

550 27 2
                                        

- Dlaczego ty mi to robisz, co Camila? - zapytała, zbliżając się do niej. - Z kim się jeszcze pieprzysz, co?! - Krzyknęła stojąc naprzeciwko jej.

Camila nie wiedziała, co powiedzieć, bo argumentów faktycznie było bardzo mało. Było to idealnie podrobione a ona mimo chęci nie miała zielonego pojęcia, jak to odkręcić. Jej jedyny pomysł z początku mógł wydawać się na bardzo głupi, ale nie miała innego wyjścia. Postawiła swoją torebkę na podłodze i dała jej swój własny telefon.

- Przejrzyj wszystkie moje wiadomości, zdjęcia i co tylko chcesz. Mężczyzna z tego nagrania i zdjęć był dzisiaj u mnie w firmie i mnie szantażował. Albo się z nim faktycznie prześpię albo... - znowu Lauen jej przerwała.

- Albo co, Camila? - westchnęła i obróciła się w miejscu a później wymierzyła swój palec w kierunku młodszej. - Możesz nie kłamać, do jasnej cholery!? - znowu krzyknęła.

- Albo wyśle te zdjęcia do ciebie i zniszczy twoją i moją reputację. Po pewnym incydencie ochrona musiała go wyprowadzać z mojego gabinetu, mam urlop na tydzień i szofera swojego szefa, bo nikt nie chce mnie samą wypuszczać na ulicę - wyjaśniła, patrząc w zielone tęczówki. - Wiem, że mi nie wierzysz, bo dowody świadczą przeciwko mnie. O to samo mogę zapytać ciebie po tym, co przed chwilą przeczytałam. Zdradzasz mnie, Lauren? - zapytała, nie odwracając swojego wzroku ani na sekundę.

- Nie wierzę ci, Camila, bo tego jest za dużo - skomentowała a wręcz wycedziła przez zęby. - Nie zdradziłam cię i nigdy tego nie zrobię. Ten związek miał być inny i naprawdę chciałam być jak najlepsza, ale nie mam aż tak dużo siły. Spieprzaj stąd, zanim rozbije wszystkie szkła na ścianie obok ciebie. No spieprzaj, ty nic niewarta suko! - znowu krzyknęła i odwróciła wzrok.

- Wyjdę i nigdy nie wrócę, ale powiedz cóż to za ciekawa wymiana zdań i smsy? - zapytała, zbierając się do wyjścia.

- Nie mogę ci powiedzieć a teraz wyjazd – nawet nie fatygowała się, aby na nią spojrzeć, tylko jak gdyby nigdy nic poszła do swojej sypialni. W połowie drogi jednak zatrzymała się, odwróciła w jej stronę i patrzyła na nią, dopóki nie opuściła mieszkania bez słowa.

Camila była rozbita zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Nie chciała teraz z nikim rozmawiać, ale zdawała sobie sprawę, że musi się chronić i za wszelką cenę powstrzymać Zayna. Nie mogła liczyć na Lauren, więc musiała sobie z tym poradzić inaczej. Powiedziała jej wiele bardzo przykrych słów i w głębi serca Camila była bardzo zraniona. Nie wyobrażała sobie takiego ciągłego kłócenia, obrażania siebie nawzajem a później sielanki do następnej burzy. Starsza faktycznie uwierzyła w bzdury i montaż Zayna a to było najgorsze. To mogło ją zniszczyć.

Z wewnętrznego monologu wyrwał ją dźwięk otwieranej windy i jednocześnie dźwięk przychodzącego połączenia.

- Spodobało jej się? Czy jeszcze u niej nie byłaś? Rozmyśliłem się i jednak nie dałem ci całej godziny. Będę jej niszczył reputację stopniowo aż straci wszystko a ty będziesz na to patrzeć i żyć w strachu - powiedział to swoim wstrętnym spokojnym i stanowczym tonem. - Będziesz jeszcze moja, zobaczysz, Kochanie - dodał przed rozłączeniem się.

Email od: haunfnhqo.uhuiwhfiwgmail.com

*3 załączniki*

Nogi Camili wręcz się ugięły i musiała złapać się filara, który był na podziemnym parkingu. Arthur widząc to od razu podbiegł do niej i próbował jej pomóc. Przytrzymał ją za rękę i zaprowadził do samochodu. Wyjął z bagażnika nową, nierozpakowaną butelkę wody i podał jej.

- Coś się dzieje? Mam dzwonić na pogotowie? - zapytał przejęty sytuacją siadając za kółkiem i odwracając się do tyłu w jej stronę. - Przepraszam, ale nie wygląda Pani najlepiej - dodał speszony, jednak było to z troski.

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz