XLVIII

509 28 1
                                        

Dźwięk budzika skutecznie obudził kobietę, która już niespełna trzy minuty później stała na środku swojej przestronnej sypialni rozbudzona i gotowa do działania. Pierwszą czynnością, którą zrobiła było oczywiście wzięcie prysznica, bez którego nie była w stanie normalnie funkcjonować. Umyła włosy, nałożyła różne odżywki, wysuszyła je a następnie poszła po odpowiednie ubrania. Biała koszulka z krótkim rękawem i niewyróżniające się niczym czarne, przylegające spodnie to był odpowiedni zestaw na dziś. Narzuciła na górę najzwyklejszą, szarą bluzę z kapturem i była wprost w bojowym nastroju.

Kolejnym przystankiem okazała się kuchnia, czemu wcale nie powinniśmy się dziwić. Dzień po dniu spełniała swoje postanowienia o byciu lepszą a może nawet najlepszą wersją samej siebie. Nie od dziś wiadomo, że śniadanie jest podstawą dnia i jego dobrym rozpoczęciem. Tak też było w przypadku kobiety, która tym razem postawiła na tosty z wieloma dodatkami. Na jej daniu królowały głownie warzywa i różnego rodzaju sery a w powietrzu unosił się wspaniały zapach świeżej kawy z dużego ekspresu. Kofeina dodawała jej jeszcze więcej siły, zatem złożenie sportowych maszyn nie powinno stanowić dla niej żadnego problemu.

Kiedy skończyła śniadanie i posprzątała po nim zdążyła jedynie przejrzeć firmową pocztę. Nie było na niej nic ciekawego prócz informacji, że olbrzymie zamówienie jest już w trakcie transportu i powinna się go spodziewać najpóźniej jutro rano. Nic nie stało na przeszkodzie, aby zostało ono dostarczone również dziś, jednak korki mogły skutecznie pokrzyżować te plany. Odłożyła telefon na blat i popędziła w kierunku wejścia do mieszkania. Głośne pukanie zamieniało się w nerwowe rozmowy i próby znalezienia dzwonka do drzwi, aby dać o sobie znać jeszcze głośniej. Lauren zlitowała się nad ich losem i otworzyła je, witając ich z miłym uśmiechem.

- Panna Lauren Jauregui? - Zapytał jeden z mężczyzn, przeglądając dokumenty.

Młoda fotograf skinęła głową, potwierdzając swoją tożsamość i uważnie się im przyglądała. W żadnym stopniu nie przypominali tych ludzkich robotów ze sklepu całodobowego, wręcz przeciwnie. Byli wysocy, umięśnieni i pełni zapału. Wywnioskowała to między innymi dlatego, że już zdążyli wnieść kilka olbrzymich kartonów i nie towarzyszyła im ani jedna, spływająca po ich twarzy, struga potu. Podpisała dokument odbioru zamówienia i pokazała im gestem dłoni, aby wnieśli wszystko do salonu tuż przed kanapą. Niespełna kilkanaście minut później stała już przed co najmniej dziesięcioma dużymi i ciężkimi kartonami.

- Dziękuje Panowie - powiedziała, kiedy wychodzili z mieszkania. - Do widzenia.

- Polecamy się na przyszłość - dodali jednocześnie ze szczerymi uśmiechami i zamknęli za sobą drzwi.

Kobieta stała przed pudłami i nie za bardzo wiedziała, co teraz powinna począć. Oczywistym jest, że należało złożyć te maszyny w jednym z wolnych pokoi. Miała ich sporo, ponieważ trzy były przez nią prawie w ogóle nieużytkowane. W jednym z nich znajduje się zaledwie jedna półka, na której dumnie stoją jej osobiste obiektywy. Równie dobrze mogłaby je ulokować w domowym gabinecie, ale kiedyś nie miała do tego głowy. Kiedy kupiła ten przestronny apartament, marzyła o jak największej przestrzeni dla siebie, otaczającej ją ciszy i oddania się w wir pracy. Te czynniki wpłynęły na jej życie do tego stopnia, że jest właścicielką jednej z największych firm. Druga strona medalu nie jest jednak tak zaskakująco niesamowita, bowiem traci miłość, rodzinę i zaufanie najbliższych. Właśnie dlatego w jej życiu nastąpiła tak duża rewolucja, aby to wszystko odzyskać i już nigdy, ani na moment nie stracić.

- To nie może być przecież takie trudne - skomentowała, biorąc swoje dokumenty i kluczyki od samochodu.

Nie zastanawiała się nad przyszłością i działała impulsywnie. Impuls w tym przypadku dał jej do zrozumienia, że rodzina od zawsze powinna być u niej na pierwszym miejscu. Bez jej wsparcia, nie byłoby jej tutaj już w ogóle. To dzięki nim osiągnęła sukces i zdała sobie sprawę z przytłaczającej prawdy. Nie zrobiła dla nich nic dobrego w ciągu ostatniego całego roku. Palący wstyd ogarnął całe jej ciało i miała ochotę cofnąć czas o co najmniej dwa lata. Magiczny czas, dzięki któremu nigdy nie straciłaby miłości swojego życia a przede wszystkim inaczej rozegrała sprawę rodzinną. Natłok myśli powoli ją przytłaczał, zatem przestała o tym rozmyślać. Od teraz chciała być człowiekiem czynu a nie słowa.

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz