XIII.

1.1K 52 3
                                    

Pierwsze promienie słoneczne delikatnie oświetlały idealną cerę młodej Kubanki. W tym wydaniu prezentowała się naprawdę świetnie mimo tak wczesnej godziny. Przyjemne światło podkreślało jej falowane, brązowe włosy opadające na białą pościel i nagą szyję. Chwilę później jej powieki zaczęły drgać, reagując na coraz to jaśniejsze światło, przebijające się przez przeszkloną sypialnię. Kiedy otworzyła oczy zdała sobie sprawę, że jakby za sprawą magicznej różdżki jej problemy i nerwy odeszły w niepamięć. Pierwszy raz od wielu lat poczuła spokój i wewnętrzne spełnienie. Wiedziała, że teraz może być tylko lepiej, bo odkryła to, co było dla niej na ten czas najważniejsze. Liczyła się dla niej praca i rodzina, za którą tak bardzo tęskniła.

Teraz chciała tylko wygrać konkursu, rozwiać wątpliwości związanych z Elizabeth i odciąć się od Lauren. Tylko w tej kolejności chciała to zrealizować, ponieważ wiedziała, że podczas prac w Arizonie będą blisko siebie. Współpraca może okazać się najcięższym wyzwaniem dla obu kobiet ze względu na temperament starszej i charakter młodszej gwiazdy ostatnich wydarzeń.

- Do diabła z nią - szepnęła, unosząc kąciki swoich ust w drodze do łazienki.

Poranny, szybki prysznic zajął jej dosłownie kilka minut i już chwilę później mogła skupić się na swojej przestronnej garderobie. Pogoda była prawie idealna, ale jedynym złym omenem na niebie były nadchodzące ciemne chmury. Mogło to symbolizować jedynie deszcz, czyli zmianę dotychczasowej pięknej aury. Czy tak będzie również w przypadku dzisiejszego spotkania? Camila żywiła wszelką nadzieję, że chociaż raz los uśmiechnie się do niej i jej życie wróci na właściwy tor. Gdyby mogła cofnąć czas... na pewno nie pozwoliłaby sobie na taki obrót spraw, ale w obliczu swoich obecnych emocji dzięki temu wiele się nauczyła.

Nie chciała niepotrzebnie zajmować swoje myśli przeszłością, więc chciała mieć pewną kontrolę nad dzisiejszym grafikiem i wydarzeniami. Odłączyła swój telefon od ładowarki i nie czekając ani sekundy dłużej napisała odpowiednią wiadomość.

Do Jacques Webster: Witam, czy wszystko jest już przygotowane do podpisania umowy? Mogę być w pańskiej firmie dosłownie za +/- 40 minut.

Szybko wysłała wiadomość i przypomniała sobie, że dzisiaj nie ma żadnych spotkań biznesowych. Mimo udziału w konkursie każdy architekt jest zobowiązany do czynnego udziału w działaniach firmy do dnia rozpoczęcia prac. W jej głowie zrodził się jednak jeden z wielu fantastycznych pomysłów ostatnich czasów. Po spotkaniu w firmie młodego mężczyzny chciała odbyć krótką rozmowę ze swoim szefem, bo nie liczyła na jakiekolwiek problemy w tej kwestii. Od zawsze miała dobre relacje z panem Henrym Authierem. Mężczyzna od zawsze wyróżniał się niezwykłym wyrachowaniem i dobrym wychowaniem nawet wśród szanowanych i znanych biznesmenów. Bardzo szanowała i podziwiała swojego szefa, więc mimo długiego doświadczenia w pracy nie mogła zgodzić się na przejście na ty. Nie zrobiła tego między innymi przez wzgląd na wiek mężczyzny i kulturę osobistą, która mówiła jej, aby odpowiednio tytułować Henrego.

Nie czekając ani chwili dłużej Camila zabrała się za przeczesywanie swojej garderoby w poszukiwaniu czegoś eleganckiego i odpowiedniego w związku z nadchodzącym spotkaniem z młodym biznesmenem. Postawiła na zwiewną białą koszulę z naprawdę dużym dekoltem, której dodatkowym atutem były wycięte plecy, czarne garniturowe spodnie i tego samego koloru klasyczne szpilki. Jako dopełnienie całej kreacji skusiła się na diamentowe kolczyki, imitujące pojedyncze sople lodu i złotą bransoletkę z wygrawerowanym niezwykle ważnym hiszpańskim imieniem.

Camila, mimo że należała do porannych osób musiała skusić się na mocne espresso i pożywne śniadanie. Ostatnio zaniedbywała swoje nawyki żywieniowe i postanowiła znowu wrócić na dobre tory. W tym czasie zdążyła przeczytać lokalną gazetę i przeanalizować pewien ważny niuans. Informacja o redukcji kadr w pobliskich firmach skłoniła ją do zastanowienia się co do diabła panna Madison Beer robiła w firmie Lauren, tym bardziej na stanowisku recepcjonistki. Mogła dać sobie rękę uciąć, że za pierwszym razem widziała ją w firmie Jacquesa. Tłumaczyła sobie to zawodną pamięcią, jednak puściła to w niepamięć, kiedy dostała smsa od wspomnianego mężczyzny.

Od Jacques Webster: Witam Pani Cabello. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, zapraszam do firmy choćby teraz.

Idealny moment po skończonym śniadaniu był czasem do rozpoczęcia nowego etapu i nabrania większej pewności siebie dzięki podpisaniu rzekomej odpowiedniej i uczciwej umowy. Szybko odstawiła naczynia do kuchni, zabrała swoją torebkę i wszystkie potrzebne dokumenty i skierowała się do windy. Chwilę później była już na swoim podziemnym parkingu tuz obok swojego lśniącego auta. Kiedy wsiadła do swojego auta od razu ruszyła do firmy mężczyzny, nie myśląc o ewentualnej konfrontacji z Lauren.

Dzięki bardzo wczesnym godzinom miasto było pozbawione natłoku i jakiegokolwiek ruchu ulicznego w tych okolicach, zatem przy sprzyjającej sygnalizacji świetlnej młoda kobieta była już na miejscu po dziesięciu minutach. Stając przed dużym gmachem konkurencyjnej firmy ostatni raz powiedziała sobie w duchu, że poradzi sobie z tym wszystkim i pewnym krokiem skierowała się do recepcji. O dziwo nie spotkała tam znajomej twarzy Panny Beer, co tylko potwierdzało jej obawy. Uprzejmie przedstawiła się i już kilka sekund później otrzymała informacje, że spotkanie odbędzie się w sali konferencyjnej na drugim piętrze. Nie polemizowała z kobietą i udała się tam szerokimi, drewnianymi schodami, znajdującymi się tuż przy recepcji.

- Witam Panią, Pani Cabello - usłyszała od razu, kiedy tylko przekroczyła próg przestronnej sali konferencyjnej.

- Dzień dobry, Panie Webster - odpowiedziała, kładąc swoją torebkę na pobliskim krześle i zajmując miejsce na przeciwko mężczyzny. - Spodziewamy się kogoś jeszcze?

- Ależ skąd, to tylko ze względu na trwający remont w moim gabinecie. Przepraszam za kłopot - oznajmił, zajmując miejsce i przygotowując dokumenty.

- Naturalnie, nic się nie stało - odparła, podpierając brodę na swoich łokciach. - Jednak mogę zapytać, co się stało?

- Moje rzekome kuloodporne okna nie były takie kuloodporne - westchnął, utrzymując kontakt wzrokowy.

- Może warto zainwestować w lepsze albo prywatną ochronę. Nie uważa pan? - zapytała, przeglądając dokumenty. - Lub po prostu nie wpuszczać tutaj Panny Jauregui...

- Skąd pani...wiedziała? - wyszeptał wyraźnie zaskoczony.

- Cóż, to tylko przeczucie, ale jak widać słuszne... - odparła. - Nie Pan pierwszy i ostatni ma styczność z Lauren.

Camila w tamtej chwili wiedziała, że jej stara Lauren już nigdy nie wróci i teraz musi zrobić wszystko, aby do końca ich wspólnych dni w to wierzyć. Skoro była zdolna do zdewastowania gabinetu Webstera nie chciała wiedzieć do czego jeszcze jest i co ją do tego skłoniło. W tamtej chwili nie chciała wnikać w przyczyny jej furii tylko skupić się na sprawach bieżących. Po przejrzeniu i dokładnym przeczytaniu umowy doszła do wniosku, że jest uczciwa, czyli idealna. Podpisała ją bez zbędnego "ale" i bez żadnych małych druczków. Oddała mężczyźnie podpisany dokument i postanowiła zapytać o coś jeszcze.

- Co stało się z Panną Beer? Jestem pewna, że podczas naszego pierwszego spotkania ona pracowała w pańskiej firmie - powiedziała, biorąc łyk wody, która została jej zaoferowana.

- Panna Madison została przeniesiona do firmy Lauren Jauregui na zasadzie holdingu, jednak sama Pani wie, jak to z nią jest - westchnął. - Zasady ją nie obowiązują tylko "chce i tak ma być". Nie chciałem się z nią kłócić, więc jej pozwoliłem i przeniosłem Pannę Beer.

- Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, jednak, jeżeli nie ma Pan nic przeciwko proszę rozważyć ewentualną propozycję o pracy Panny Madison dla mnie, jako asystentki - odpowiedziała pewnie, zdając sobie sprawę z powodu przeniesienia. - Wiem, że Jauregui chciała w ten sposób mieć ją pod kontrolą ze względu na mnie.

- Trudno było mi pojąć dlaczego, ale jeszcze ciężej to Pani powiedzieć wprost, więc mogę jedynie potwierdzić i rozważyć propozycję według prośby - mężczyzna wstał, widząc, że Camila zabrała już swoje rzeczy.

- Dziękuję i życzę panu powodzenia - oznajmiła, wiedząc, że teraz nie będzie miał łatwo. - Do widzenia Panie Webster.

W tamtej chwili słychać było jedynie głośny stukot szpilek Camili, rozbrzmiewający na całym piętrze. Ponadto wszyscy pracownicy oglądali się za młodą kobietą, jednak na nie zwracała na nich żadnej uwagi i szybkim, zmysłowym krokiem zmierzała do swojego samochodu.


First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz