Następny poranek już od dźwięku pierwszego budzika zwiastował ciężki dzień. Młoda Kubanka obudziła się z bólem głowy i szczerze pragnęła zostać w domu. Wiedziała jednak, że dokładnie dzisiaj ma dostać jedno z najbardziej wymagających zleceń w całej jej karierze. Zwlokła się z łóżka i od razu uderzyły w nią promienie słoneczne z powodu odsłoniętych rolet. Przeklęła pod nosem na swoje gapiostwo i podeszła do szafy. Wzięła komplet czystej bielizny i powolnym, ospałym krokiem ruszyła na podbój łazienki. Brunetka należała do osób, które lubiły krótkie, orzeźwiające prysznice, toteż kilkanaście minut później była już owinięta ręcznikiem.
- Boże kochany, kto tym razem? - westchnęła pod nosem i podbiegła do swojego telefonu.
Cabello szczerze nie lubiła, kiedy ktoś zaburzał jej poranek. Czuła wtedy za plecami chłodny oddech swojego szefa z powodu spóźnienia. Co prawda mogła pozwolić sobie na takie występki, ponieważ to ona była najcenniejszym pracownikiem, ale jednak wolała stosować się do zasad jak inni.
- Ava?! - wręcz krzyknęła do telefonu, przeklinając w myślach blondynkę.
- Też się cieszę, słysząc cię głupku, ale to nie czas na żarty - starsza wpędziła Camilę w zdezorientowanie - Pamiętasz, że dzisiaj masz spotkanie w sprawie tego kontraktu? - zapytała.
- Tak pamiętam i właśnie się szykuje, ale mi przeszkadzasz Amanda - wcięła z przekąsem młodsza.
- Nie denerwuj mnie Karla, tylko szykuj swoje cztery kubańskie litery na wizytę u konkurencji! - podniosła głos na przyjaciółkę.
- O cholera! - przeklęła - Dziękuje Ava! - krzyknęła do telefonu i rozłączyła się w pośpiechu.Jak zwykle słaba pamięć dwudziestotrzylatki zawiodła ją w kluczowym momencie. Zapewne godzinę później byłaby już w swoim gabinecie, jednak dzisiejsze spotkanie miało być inne. Brunetka miała się stawić w gmachu konkurencyjnej firmy. Brzmiało to niedorzecznie również dla niej, ale takie dostała polecenie. Wiedziała tylko, że może spodziewać się wymagającego klienta i spotkania szefa firmy i zażartego wroga swojego pracodawcy.
Cabello zerwała się na równe nogi i pognała do łazienki. Kilka minut później wyszła z niej równie szybko w samej bieliźnie, kierując się w stronę dużej garderoby, tuż obok jej sypialni. Postawiła na klasykę w eleganckim wydaniu. Wybrała czerwoną sukienkę z rozkloszowanymi rękawami przed kolano. Nie mogła oprzeć się widokowi jej ulubionych czarnych szpilek, więc dobrała je do swojej dzisiejszej stylizacji.
- Może nie przesadzę - powiedziała sama do siebie, zakładając ubrania i złote kolczyki, przypominające koła.
Po upływie poł godziny prezentowała się już w całej okazałości, wyglądając jednocześnie zjawiskowo jak i seksownie. Jej sukienka co prawda nie miała dużego dekoltu, jednak wystarczający, aby w połączeniu w koronką tworzyła zabójcze zestawienie. Włosy zostawiła rozpuszczone, stawiając na swoje naturalne fale. Makijaż również nie był mocny, gdyż miała pomalowane tylko brwi, rzęsy i usta.
Zdążyła przed wyjściem wypić jeszcze kubek mocnej kawy i wyruszyła na podbój konkurencji. Droga nie dłużyła jej się z powodu rozchodzącej się w aucie muzyki. Po minięciu swojej firmy jechała jeszcze około dziesięć minut. W końcu stanęła pod gmachem wielkiego, czarnego marmurowego budynku z widniejącym złotym napisem W&Y. Co prawda nie wiedziała jeszcze co to oznacza, ale liczyła, że dowie się w środku.
Wchodząc do firmowego lobby czuła się jak w swoim drugim królestwie. Idealnie dobrane odcienie bieli, czerni i brązu prezentowały się perfekcyjnie w połączeniu z szklanymi aranżacjami. Uwiodły ją nie tylko kanapy na samym środku jak również majestatyczny żyrandol, oświetlający całe pomieszczenie. Nie miała zamiaru gapić się jak głupia, toteż trzymając swoją torebkę podeszła do recepcji. Od razu powitała ją, na oko wyższa brunetka z uśmiechem na ustach.
-Witam w W&Y, czym mogę służyć? - uprzejmie spytała.
- Dzień dobry, moje nazwisko Cabello i zostałam tu wezwana przez pana Jacques'a Webster'a - przedstawiła sytuacje i posłała jej szczery uśmiech.
- Zgadza się - potwierdziła - Pani Camila Cabello... gabinet szefa dwudzieste piętro - wskazała dłonią na windę.
- Dziękuję bardzo, panno...- zwróciła uwagę na jej plakietkę - Panno Beer - puściła jej oczko i już chwilę potem zniknęła za drzwiami windy.Zdążyła jednak zauważyć, że policzki recepcjonistki oblały się rumieńcem. Sama nie wiedziała, dlaczego to zrobiła, jednak mimo chaotycznego poranka miała dobry humor a brunetka naprawdę była miła i ładna. W głowie Camili, aż roiło się od różnych pomysłów, jednak na razie wolała się skupić na pracy. Kilka minut później była już pod szklanymi, zamglonymi drzwiami z tabliczką prezentującą gabinet szefa firmy. Zapukała i po usłyszeniu "proszę" weszła do środka.
-Dzień dobry, panienko Cabello - czarnoskóry mężczyzna podszedł do kobiety i uprzejmie ścisnął jej dłoń - Jacques Webster, bardzo miło mi panią poznać.
- Witam panie Webster - grzecznie odpowiedziała nie trudząc się na więcej uprzejmości.Czarnoskóry pokazał gestem ręki, aby brunetka zajęła miejsce w wygodnym fotelu i zwróciła uwagę na jego plany. Po chwili miała przed sobą dziesiątki różnych kartek i nie wiedziała na którą się patrzeć. Była dosłownie zaskoczona takimi pomysłami, które były jednocześnie fantastyczne jak i trudne.
-Co pani o tym sądzi? - zapytał z wyraźnym zaciekawieniem w głosie.
- Cóż, nie da się ukryć, że są to bardzo ambitne i ciekawe plany, ale nie bardzo wiem, dlaczego akurat ja - skomplementowała pracę mężczyzny i wyznała szczerze.
- Chyba każdy w tej branży wie, że jest pani w stanie zdziałać cuda... - zatrzymał się i podszedł do okna - poza tym adresat tego projektu bardzo nalegał na panią i wręcz musiałem walczyć o pani termin - dodał odwracając się do Camili.
- Skoro już wiem, dlaczego powierza mi pan tę pracę w moje ręce pozostaje mi tylko ponieść się wyobraźni i nie wyjść poza pański zarys.
- Cieszę się, że zgadza się pani - posłał jej ciepły uśmiech i zdjął marynarkę od swojego eleganckiego garnituru - Szczegóły omówi pani już z docelową osobą, jednak proszę mi wybaczyć...ale niestety nie wiem kiedy.
- Naturalnie, nie ma problemu - zapewniła. - Rozumiem, że jeżeli przejrzę dokumenty mam się zgłosić znowu tutaj, do pana? - zapytała na przyszłość.
- Na razie tak, ale postaram się przyśpieszyć tamto spotkanie - usiadł naprzeciwko młodszej.
- Dobrze, to w takim razie zajmę się tym i w razie jakichkolwiek wątpliwości skontaktuje się z panem, jak również na podpisanie umowy - włożyła wszystkie plany do swojej teczki i pożegnała się z tymczasowym pracodawcą [...]Cabello opuszczała gabinet Jacques'a zaintrygowana i jednocześnie pozytywnie nastawiona do pracy. W windzie myślała o wszystkich za i przeciw, jednak postanowiła porwać się na głęboką wodę i zaakceptować ostatecznie zlecenie.
-Już jestem ciekawa tego adresata - prychnęła pod nosem i wyszła z windy, kierując się do drzwi wyjściowych.
Czuła na sobie wzrok panny Beer, jednak ograniczyła swoje ciekawe pomysły jedynie do posłania jej kolejny raz oczka a chwilę potem szczerego uśmiechu. Była jednocześnie zaskoczona zachowaniem młodej recepcjonistki a dokładnie jej reakcjom, ale tłumaczyła to tylko uprzejmością. W drodze do samochodu wyjęła z torebki telefon i nie zastanawiając się ani chwili zadzwoniła do swojej przyjaciółki. Miała szczęście, że starsza nie była zajęta pracą i szybko odebrała.
-No już my myślałam, że nie żyjesz... - zatrzymała się - ale będę musiała jeszcze poczekać!
- Dlaczego ja się z tobą zadaje blondynko? - odgryzła się starszej.
- Mogę zadać to samo pytanie - zażartowała. - No ale opowiadaj jak u konkurencji - zachęciła Camilę.
- Szczerze mówiąc to dostałam ogromne zlecenie od tego, całego szefa Jacques'a i jestem pewna, że się tego podejmę - odpowiedziała wsiadając do samochodu i przełączając rozmowę na samochodowe głośniki.
- Na pewno dasz radę, w końcu to twój żywioł - zapewniła - a właśnie przyjadę po ciebie o 16, pojedziemy po ten komputer i opijemy twoje nowe zlecenie, co ty na to? - zapytała
- Brzmi świetnie i wtedy opowiem ci kogo spotkałam w firmie - zaintrygowała starszą.
- On czy ona? - wystarczyło tylko jedno pytanie.
- Tym razem ona [...]Droga do domu minęła jej spokojnie i jeszcze po drodze wstąpiła do sklepu po jakiekolwiek zakupy na obiad, jednak między sklepowymi półkami zmieniła swoją koncepcje. Zaopatrzyła się we wszystkie potrzebne składniki do spaghetti i wino na dzisiejszy wieczór. Doskonale zdawała sobie sprawę, że prędko nie skończą, więc wzięła dwie butelki ich ulubionego i ruszyła do kasy...

CZYTASZ
First Flirt [Camren]
FanfictionCamila i Lauren są kobietami sukcesu, których drogi spotkały się lata temu. Po długim czasie i okropnym zerwaniu Lauren wplątuje Camile w coś, czego nikt się nie spodziewał i chce ją z powrotem. Czy młodsza gra na swoich zasadach, czy jest pionkie...