XXXVII.

613 28 1
                                        

Droga do firmy minęła im w spokoju i ciszy. O dziwo drogi o tej porze były stosunkowo puste, więc mogły nieco przyśpieszyć i dowiedzieć się, co tak naprawdę się tam dzieje. Głowę Lauren zaprzątało wiele myśli, ale żadne z nich nie były związane z Camilą. Nigdy wcześniej coś takiego się nie wydarzyło, więc tym bardziej stres się potęgował. Serwery nie padają od tak i najprawdopodobniej coś wywołało taką reakcję. Są one skonstruowane z specyficzny sposób. W przypadku ingerencji bodźców zewnętrznych po prostu się wyłączają i ponowne ich włączenie wymaga specjalnych haseł, które zna tylko szefowa. Po ich wpisaniu można zrobić na nich wszystko i dopiero po jakimś czasie znowu są blokowane a dostęp jest bardzo ograniczony. Głównie mają do nich dostęp jedynie najważniejsi informatycy oprócz Lauren.

- Myślisz, że to coś poważnego? - zapytała młodsza, widząc stres a twarzy kobiety. - Może to jedynie jakaś drobnostka - dodała, widząc za oknem wielki gmach firmy.

- Miejmy taką nadzieję, ale nie wydaje mi się - skwitowała wychodząc z samochodu. - Zaczekaj tutaj, proszę. Tam jest sporo ludzi i nie chce żebyś niepotrzebnie się stresowała - dodała, będąc blisko otworzonego okna młodszej. Po chwili była już w środku budynku.

Nie kłopotała się i nie zwracała uwagi na innych ludzi w firmie, tylko udała się do windy a następnie na piętro informatyków. Tam były wszystkie serwery i miała nadzieję szybko to wyjaśnić. Kiedy była u celu i weszła do przestronnego pomieszczenia wszystkie oczy zwróciły się w jej kierunku i nikt nie miał tyle odwagi, aby zabrać głos.

- No proszę! - zaczęła nieco głośniej. - Może ktoś mi wytłumaczy, co tu jest się dzieje? - zapytała sarkastycznie, siadając na najbliższym, wygodnym fotelu.

- Panno Jauregui... - zaczął przełożony informatyków. - Serwery się wyłączyły automatycznie, bo tak są zaprogramowane. W przypadku jakiejś ingerencji ze względów bezpieczeństwa po prostu się dezaktywują, jednak ich ponowne włączenie jest możliwe dopiero po wpisaniu Pani haseł.

- Ktoś próbował się tu włamać? - zapytała z widocznym przerażeniem. - No mów coś, Smith do jasnej... - nie dokończyła i podeszła do panelu wpisywania hasła.

- Nie jestem tego w stanie stwierdzić, szefowo - skomentował, podchodząc do panelu i stając bardzo blisko Lauren. - Na wszelki wypadek zamontuje dodatkowe kamery tutaj w serwerowni, bo jak to mówią najciemniej pod latarnią eh - wydukał, przecierając swoją siwą kozią bródkę i idąc w kierunku magazynu ze sprzętem.

Kobieta wpisała hasła takie, jak zawsze miała przygotowane w gotowości i odwróciła się na pięcie chcąc pognać do drzwi. Niefortunnie wpadła na wysokiego, rosłego mężczyznę i uważnie mu się przyjrzała. Nie wydawał jej się znajomy, ale nie znała większości swoich pracowników, bo nie zajmowała się kadrami. Po dłuższej chwili przeprosił i odsunął się na bok. Lauren mogła teraz w spokoju udać się do drzwi, jednak w samym progu odwróciła się i zlustrowała jego sylwetkę ponownie.

- Nie przypominam sobie żebym zatrudniała takiego barczystego informatyka - zaznaczyła, podnosząc jedną brew. - Urządziłeś sobie spacer z innego działu, czy masz tu coś do roboty?

- O nie, nie - zaczął speszony. - Ja jestem z ochrony, Pani Jauregui. Smith mnie tu zawołał, bo zaraz będzie podłączał nowe kamery. Stwierdził, że to właśnie mnie wtajemniczy w ich działanie - wyjaśnił pomagając starszemu mężczyźnie nieść duże pudło.

- Och tak, tak - zaczął Joseph Smith i przetarł swoją bródkę. - Samuel dużo ćwiczy i przyda mi się do tachania pudeł i kabli. Musimy pociągnąć nowe kable i zamontować kamery obejmujące wszystkie kąty pomieszczenia.

- Róbcie, co musicie - skwitowała i wyszła z serwerowni a następnie udała się do windy.

Miała jakieś wątpliwości związane z tą całą sytuacją, ale po jakimś czasie puściła je w niepamięć i stała cierpliwie w windzie. Kilka osób wsiadło na poszczególnych piętrach i za każdym razem tytułowali odpowiednio Lauren i witali się z nią. Reagowała na to jedynie skinieniem głowy, bo nie miała ochoty na nic bardziej wyszukanego.

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz