LIX.

502 20 0
                                    

- Panno Cabello!!! - Okropny krzyk rozbrzmiał w jej domu. Z wrażenia wypuściła swój telefon, który spadł całe szczęście na dywan. - Idziemy po ciebie! - Tym razem groźba zmusiła ją do wyjścia z łazienki i stanęła przed schodami z uśmiechem.

- Czy ty musisz tak drzeć pysk, Ava? - Zapytała, witając się z nimi w swoim stylu. - Jest dziesiąta rano a mi już uszy nie pracują tak, jak powinny.

- Nie dramatyzuj, tylko złaź na dół, bo mam wieści - zaczęła, krzątając się po kuchni. - Szybciutko, szefowo - druga kobieta zabrała głos.

Zeszła na dół w koszulce z krótkim rękawem, która należy do Lauren. Miała na sobie również jej dresy i czuła się z tym faktem co najmniej niesamowicie. Usiadła na fotelu w salonie naprzeciwko nich i obserwowała uważnie sytuację. Była pewna, że coś się wydarzyło lub też dopiero ma zamiar się wydarzyć.

- Wyniki mają być na gali, ale jestem pewna, że wygrałyśmy - zaczęła, popijając kawę z kubka. - Selena się wystraszyła po twojej niemoralnej propozycji i odpuściła swoich numerów. Wszystko zostało wykonane na czas a budżet pozwolił mi jeszcze na fontannę jako mistrzowski dodatek w samym sercu ogrodu wewnętrznego. Myślę, że możesz być ze mnie dumna - zapewniła, rozsiadając się wygodnie.

- Dinah, to było wiadome, że wygracie. Faworytki branży jeszcze nigdy nie przegrały - oznajmiła, wchodząca do salonu niższa przyjaciółka. - Teraz mamy dla ciebie coś lepszego. Jako twoje zajebiste przyjaciółki nie zapomniałyśmy o twoich urodzinach, więc po gali jedziemy prosto na imprezę. Zorganizowałyśmy ci coś naprawdę niesamowitego i raczej nie zapomnisz tego do końca życia. Lauren się o to postara - dodała, puszczając jej oczko.

- Och, ani słowa więcej, kochanie - strofowała ją dziewczyna. - Sęk w tym, że dziś masz i galę i urodziny w mistrzowskim stylu. Wisienką na torcie jest to, że jesteśmy zaręczone, więc nie będziemy z nikim flirtować a jedynie rozkręcać tą bibę - oświadczyła, co najmniej jak na zaprzysiężeniu żołnierzy.

- Pasujecie do siebie, jak nikt inny, więc to mnie akurat wcale nie dziwi - skomentowała, oglądając oba pierścionki zaręczynowe. - Niech zgadnę... Ava oświadczyła się pierwsza a od razu później ty - dodała z dużym i szczerym uśmiechem.

- Zgadza się, Pani Cabello - potwierdziła wyższa. - Gala kończy się o 19 i wtedy zaczyna się ta lepsza część wieczoru. Nie pytaj nas o nic więcej, bo nic nie powiemy. Ta piękna bestia nie umie trzymać języka za zębami, więc jej nawet o niczym nie wspominaj - pokazała ręką na Ave a ta się jedynie zaśmiała.

Od Lauren: Widzimy się wieczorem, skarbie. Z twoją statuetką, oczywiście.

Camila nie potrafiła się powstrzymać i natychmiast się uśmiechnęła, przypominając przedszkolaka w tych ubraniach. Miała serdecznie dość wypierania swoich uczuć i była dumna z tego, co zrobiła. Jej przyjaciółki błyskawicznie zrozumiały całą sytuację i jedynie wymieniły spojrzenia i uśmiechy. Nie miały najmniejszego zamiaru ingerować w jej życie miłosne... przynajmniej nie w tym momencie, jeszcze nie teraz. Były jednak przekonane, że dobrze postępują.

Do Lauren: Powodzenia, Lolo. Do później.

Następne godziny minęły im na błahych rozmowach, jedzeniu dobrego śniadania, które przygotowała Kubanka i malowaniu paznokci. Dzisiaj musiały wyglądać perfekcyjnie, bowiem była to wielka okazja na zaprezentowanie się z jak najlepszej strony.

Po jakimś czasie temat rozmowy zboczył na kobietę jej marzeń a ona mówiła o niej z uśmiechem na ustach. Ten widok był niezwykle miłą alternatywą w porównaniu do poprzednich lat i ich relacji. Dni pełne bólu, przyrównywane do gehenny, to już przeszłość, która nigdy się nie powtórzy.

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz