Kobiety poszły spać wyjątkowo późno, bo rozmowa była bardzo miła i w ten sposób Camila się odstresowała i była w stanie myśleć o czymś przyjemniejszym a nie tylko o problemach. Ze snu wybudził ją niestety albo stety dzwonek telefonu i zdziwiła się a jednocześnie przeraziła widząc numer Shawna.
- Co tam, Shawn? Spać nie możesz? - zapytała zaspana, ale chwilę później się ocknęła słysząc damski głos. - Madison? Dobrze słyszę?
- Tak, tak to ja - skomentowała entuzjastycznym głosem. Nie zapomniałam, jaka byłaś dla mnie miła i postanowiłam ci odrobinę pomóc z Lauren. Od wczoraj rozwaliła już chyba większość komputerów w firmie, więc wiedziałam, że chodzi o ciebie i coś się między wami stało. Podsłuchałam rozmowę zarządców IMP w jej gabinecie i oni ją szantażują. Nie wiem o co dokładnie chodzi, ale w przeciągu dwóch tygodni ma stracić większość firmy. Ich nazwiska to Rodrick i Deger. Więcej nie wiem, bo i tak już prawie wyleciałam - skończyła na jednym wydechu i oddała Shawna do telefonu.
- Fajną mam nową dziewczynę? - zapytał, śmiejąc się głośno. - Namówiłem ją, żeby trochę powęszyła i musisz coś na nich znaleźć. Ja się zajmę kwestią prawną, ale nie chce się bawić w ewentualne haczyki. Powodzenia Mila.
- Masz cudowną dziewczynę, dziękuję wam bardzo, kochani - przyznała szczerze i w locie się ubierała w pierwsze lepsze rzeczy. - Zajmę się resztą, będę dzwonić na bieżąco i bądź gotowy - dodała zanim się rozłączyła.
Nie traciła żadnego czasu i pognała do sypialni kobiet, chcąc je obudzić. Miała szczęście, że już nie spały i mogła je poprosić o kolejne przysługi.
- Zarząd IMP szantażuje Lauren i w dwa tygodnie może stracić firmę. Muszę jej pomóc. Ubierajcie się, szybko - wydyszała a następnie zeszła na dół i z niecierpliwością czekała aż będą gotowe do drogi.
- Na pewno chcesz jej pomóc, Mila? - zapytała zatroskana i zaspana Dinah. - Tylko się upewniam, ale widzę, że jesteś zdecydowana. To zgaduje, że jedziemy do Colsona tak? - zapytała zakładając bluzę z kapturem.
Wszystkie były podobnie ubrane z tą różnicą, że to Camila miała na sobie jeansy i bluzę a pozostałe kobiety spodnie dresowe. Po kilku minutach były w drodze i tym razem to Ava siedziała z tyłu. Nie przeszkadzało jej to kompletnie, bo i tak prawie przysypiała. Po pół godzinie były na miejscu i mimo, że była dopiero siódma rano, to światła w mieszkaniu Colsona były widoczne aż z ulicy. Wszystkie razem postanowiły tam pójść, ale to Kubanka była jedyną, która weszła do środka po zapukaniu.
- Hej, Cami - uśmiechnął się do niej. - Jak mogę ci pomóc? - zapytał wyraźnie zmieszany i zaskoczony jej wizytą.
- Wiem, że nie w porę, ale musisz mi pomóc. Nie wiem ile masz do czynienia z kryminałem ale teraz liczę, że sporo. Shawn cię wybronił, mimo że przy sobie miałeś narkotyki. Ukrył to, bo obiecał mi, że zrobi wszystko żebyś wyszedł na wolność. Jeżeli chcesz się odwdzięczyć to teraz jest dobry moment - oznajmiła zestresowana.
- Dla Ciebie wszystko Camila. Powiedz tylko kto i co. Ja resztą się zajmę i zadbam o to żebyś była bezpieczna - zapewnił ze stoickim spokojem.
Pomiędzy nimi był widoczny ogromny kontrast. Mężczyzna był spokojny, rozluźniony i chętny do pomocy. Kobieta natomiast była jego całkowitym przeciwieństwem. Gdyby nie panowałaby choć w jakimś małym stopniu nad sobą, to trzęsłaby się od czubka głowy aż po same stopy. Serce jej kołatało, bo to, co robiła nie było ani trochę legalne ani bezpieczne. Była wyraźnie przejęta całą sytuacją i chciała jak najszybciej mieć to już za sobą.

CZYTASZ
First Flirt [Camren]
FanfictionCamila i Lauren są kobietami sukcesu, których drogi spotkały się lata temu. Po długim czasie i okropnym zerwaniu Lauren wplątuje Camile w coś, czego nikt się nie spodziewał i chce ją z powrotem. Czy młodsza gra na swoich zasadach, czy jest pionkie...