XXIII.

1K 45 1
                                    

- Lauren, Lauren! – Próbowała ją obudzić. – Na litość boską obudź się.

Lauren powoli zaczęła się budzić i przecierać oczy, jednak nie zachowywała się tak samo. Była cała spocona, oddychała bardzo szybko i głęboko, co chwilę patrząc się w czekoladowe tęczówki kobiety. Oparła się rękami za plecami i odchyliła głowę do tyłu, chcąc ustabilizować oddech. Po kilku minutach wróciła wzrokiem z powrotem i próbowała coś powiedzieć. Widziała jedynie przerażenie malujące się na twarzy młodszej i powoli do niej podeszła.

- Miałam po prostu zły sen, przepraszam – zapewniła cicho, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu.

- Lauren, to nie są żarty – odpowiedziała wyraźnie przerażona.
– Ja wiem, że trochę wypiłyśmy, ale próbowałam cię dobudzić jakiś dłuższy czas i przez sen wyglądałaś jakbyś miała się na kogoś rzucić i go zabić gołymi pięściami.

Lauren nic nie odpowiedziała a jedynie znowu usiadła na łóżku i przetarła swoje czoło. Z początku starała się wgapić swój wzrok w podłogę, ale wiedziała, że jest winna brunetce sporo wyjaśnień.

- Jak mam być z tobą szczera, to po części tak było. Śniło mi się, że dostałaś sms od Shawna a ja go źle zrozumiałam a później wylądowałaś z jakimś gnojem przy barze i później się pobiliśmy... – zatrzymała się... – później powiedziałaś mi, że już nie chcesz mnie znać i znikasz.

Przez ten cały czas nie miała odwagi powiedzieć jej tego prosto w oczy a jedynie co chwilę zerkała na nią, jakby upewniając się, że nadal tam stoi i to nie jest jakiś kolejny sen.

Camila była naprawdę przejęta tym, co się dzieje i postanowiła sprawdzić telefon. Uśmiechnęła się na tekst wiadomości od przyjaciela i popatrzyła na kobietę z wyraźnym współczuciem i empatią. Rzuciła jej telefon i oparła się o szafę, obserwując jej reakcję.

- Teraz rzucasz telefonami? – zapytała nieco rozbawiona sytuacją, ale cały czas była bardzo przybita myślą rozstania. – Dokładnie o tym mówiłam, każdy ma moim miejscu pomyślałby, że coś jest nie tak a to tylko zdjęcia prezentu.

- Dlaczego aż tak zareagowałaś na to, co ci się przyśniło? Dobrze wiesz, że pomiędzy mną a Mendesem nigdy nic nie będzie – usiadła obok niej, przenosząc cały swój wzrok i uwagę.

- Bo jesteś dla mnie wszystkim i chcę, żeby od tej pory już było lepiej – odpowiedziała cicho, nawiązując kontakt wzrokowy. – Wiem, jak desperacko to brzmi, ale taka jest prawda. Wizja tego, że mnie zostawiłaś i mogłaś mieć kogoś innego prawie przyprawiła mnie o zawał, nie żartuję.

- Nigdzie się nie ruszam – zaczęła. – Dopóki będziesz tą samą Lauren, która siedzi przede mną w tym momencie, dopóty będę przy tobie.

Lauren nic na to nie odpowiedziała a jedynie pocałowała Camile. Nie był to pocałunek z rodzaju tych namiętnych i wyrażających pożądanie. Było to przekazanie empatii, troski i wielkiego uczucia, które podzielały obie kobiety. Kubanka nie pozostała dłużna i po chwili obie zatraciły się w pocałunkach. Trwało to, dopóki Lauren nie postanowiła przerwać. Oddaliła swoje usta od młodszej, ale nie była w stanie oderwać od niej wzroku. W końcu się przełamała i chciała rozpocząć ważny temat.

- Chcesz zrezygnować z konkursu? - Zapytała, zatapiając swoją całą uwagę w jej czekoladowych oczach. - Nie musisz brać w tym udziału i bez problemu cię wycofam.

- Szczerze mówiąc, to nie mam dziś do tego głowy - zaczęła, kładąc się na plecach. - Na początku chciałam się wycofać, ale teraz musiałabym się nad tym bardziej zastanowić. Nie wiem, czy wytrzymam z tobą w czterech ścianach kilka godzin wśród przystojnych panów fachowców - dopowiedziała z lekkim uśmiechem.

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz