Epilog

1K 32 5
                                        

- Dzień dobry, Camila - zaczęła znajoma asystentka. - Głowa mi dosłownie pęka i mam dosyć wszystkiego. Nie pamiętam połowy, bo moja świadomość skończyła się na tym nieszczęsnym baseniku z kulkami i naprutym Mendesem - dodała rozbawiona, łapiąc się za głowę.

- A jednak, to był dobry pomysł, aby nie pić - skomentowała, dając jej wypisany dokument z urlopem. - Leć do Ashley i się wyśpij, co? - Zaproponowała z uśmiechem na ustach.

- Dwa razy nie musisz prosić - skomentowała, wyrywając jej teczkę z rąk i wręcz pobiegła do windy. - Cholerna muzyka - przeklęła windę i zniknęła.

Camila była odrobinę niewyspana, ale w doskonałym humorze. Nie piła ani kropli alkoholu przez wzgląd na swoją ukochaną. Doceniała jej zmianę bardzo mocno i pragnęła jej jeszcze bardziej pomóc a nie zdołować.

- A tej, co? - Zapytała jej druga połówka, przekraczając próg i pokazując na windę. - Złamałaś jej serce czy ma kaca? - Dodała rozbawiona.

- Potężny kac, odwodnienie, niedożywienie i płomienna noc z Ashley - skwitowała wszystko, zawieszając swoje ręce na jej szyi. - Cześć, kochanie - uśmiechnęła się do niej i zatopiła w jej oczach.

- Dzień dobry, księżniczko - złapała ją w talii i przyciągnęła do siebie. Złożyła na jej ustach namiętny pocałunek. - Gotowa na nowy rozdział? - Zapytała, zabierając od niej pudełka z rzeczami osobistymi i inne dokumenty.

Camila nic nie odpowiedziała, a jedynie wzięła od niej jeden karton i złapała ją za rękę. Już wcześniej pożegnała się ze wszystkimi, w szczególności z szefem i zjechali na sam parking podziemnym. Wsiadła do dużego sportowego samochodu, wyładowanego po brzegi ich rzeczami i rozsiadła się wygodnie na fotelu. Włączyła jakąś spokojną playlistę i skupiła swoją uwagę na widokach za oknem. Nie chciała rozpraszać ukochanej, bo droga była dosyć długa. Nigdy nie przypuszczała, że jej życie obróci się w takim kierunku, ale nie miała zamiaru narzekać. Już dawno nie była tak szczęśliwa i miała wszelką nadzieję, że tak pozostanie na długi, długi czas. Postanowiła umilić sobie czas drzemką, bo to jedyne, co w tamtej chwili przyszło jej do głowy. Impreza urodzinowa wyssała z niej energię, ale to był jeden z najlepszych dni jej życia.

Lauren po jakimś czasie zgasiła silnik i zwróciła się do ukochanej. Delikatnie przejechała palcami po jej szyi i policzku i w ten sposób ją obudziła. Jej czekoladowe oczy powoli się otwierały, ale kiedy dostrzegły kobietę marzeń, momentalnie zapłonęło w nich szczęście i blask. To było nie do opisania, ale nie zamieniłaby tego na żadne pieniądze świata. Namiętne pocałunki poprzedziły wyjście z samochodu, lecz chwilę później stały przed przepięknym domem w samym sercu gór i lasu.

Nie był to futurystyczny budynek, a raczej elegancki drewniany dom z dużym garażem, w którym później znalazł się samochód kobiet. Miał spory strzelisty dach w grafitowym kolorze. Dwa okna na pierwszym piętrze od frontu i jedno okno przy drzwiach frontowych wykonanych z mahoniowego drewna. Kamienna ścieżka doprowadziła ich z podjazdu wprost pod upragnione drzwi. Kiedy weszły do środka uderzyło w nie, sosnowe drewno, minimalistyczne i eleganckie meble. Przestronna kuchnia, kominek, biblioteczka, łazienka, ich ogromna i idealna sypialnia i na zwieńczenie ideału domu - siłownia ze sprzętem, który Chris ponownie pomógł jej skręcić i rozstawić.

- Wygląda podobnie do domu, który dałaś mojej rodzinie jakiś czas temu - skomentowała starsza, rozglądając się. - Bardzo mi się podoba, kochanie - dodała, obejmując ją i całując.

- Cóż mogę powiedzieć... mam pewien typ - zaczęła łapiąc ją za rękę. - Zwłaszcza piękne szatynki z zielonymi oczami i wspaniałym ciałem są moją słabością - uśmiechnęła się, ciągnąc ją w kierunku sypialni.

Lauren w drodze do sypialni zrozumiała jedną, ale najważniejszą rzecz. Bowiem to, że Camila już na zawsze będzie jej kobietą, a dowód jest na jej dłoni.

- Oświadczyn na przyjęciu większość chyba nie zapamiętała zbyt dobrze, ale ślub i wesele na Kubie raczej już tak. Co myślisz? - Zapytała, zamykając za nimi drzwi i popychając ją delikatnie na ogromne łóżko. Sunęła rękami po jej drobnym, ale pięknym ciele.

- No wiesz, na początku nikt się w ogóle nie spodziewał, że będziemy razem - skomentowała wstając i siadając na jej nogach okrakiem. - Koniec końców, jesteśmy małżeństwem, a ja nigdy nie byłam szczęśliwsza. Kocham cię, Lolo i dobrze o tym wiesz. Nigdy nie przestałam cię kochać, nigdy ani na moment - wyznała szczerze i pocałowała ją z uczuciem.

- Zrobię dla ciebie wszystko, księżniczko - zapewniła znowu ją kładąc i nachylając się nad nią. - tak bardzo cię kocham - wyznała i wpiła się w jej szyję, zostawiając na niej różowe ślady. - Pytałaś mnie wcześniej, jak będę zarabiać. Otóż, od jakiegoś czasu mam udziały w firmie zajmującej się produkcją najlepszych aparatów fotograficznych. Ty będziesz dalej pracować jako architekt, ale zdalnie. Zatem, teraz już nic nas nie rozdzieli, moja piękna.

- Och, proszę cię, Lolo - zaczęła, ściągając swoją koszulkę. - Rozkochałaś mnie w sobie do granic możliwości, a ja teraz potrzebuję czegoś innego - dodała przyciągając jej usta do swoich.

- Jak sobie życzysz, Cami - zaczęła, oddając pocałunki i po chwili biorąc sprawy w swoje ręce. - Tylko moja...

Nie przemawiało przez nich jedynie pożądanie, ale wielka miłość. Prawdziwe uczucie zwyciężyło wszystkie przeciwności losu i od teraz przyszłość należy tylko do nich. Obie nauczyły się prawdziwie kochać i każdy pojedynczy dotyk zapewnia im radość, ciepło a przede wszystkim bezpieczeństwo i zaufanie. Kochały się zawsze, ale dopiero teraz poznały prawdziwą definicję miłości. Nie zawsze jest usłana różami, ale zawsze pcha nas dalej i jest gotowa połączyć nawet tak dwie różne osoby. 

................

To już koniec tej fantastycznej przygody.  Z tego miejsca pragnę wszystkim podziękować, bo to była wspaniała podróż. Mam nadzieję, że spełniłam wasze oczekiwania i mimo pożegnania, dalej darzycie tę książkę sympatią. Rozwijała się ona powoli, bo diabeł tkwi z szczegółach. Nie planuję kontynuacji na chwilę obecną.

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz