XVIII.

1.2K 59 7
                                    

Koszulka Camili szybko znalazła się na podłodze za sprawą Lauren. Leżała teraz przed nią tylko i wyłącznie w samej bieliźnie. Jej falowane ciemne włosy zasłaniały obojczyki i opadały na ramiona. Nie próbowała się nawet zasłaniać, bo jak za sprawą czarodziejskiej różdżki wszystko o czym myślała było skupione wokół kobiety jej snów. Nie chciała się przed nią rozbierać, jeszcze kilka tygodni temu nie przeszło jej przez myśl, że w ogóle się spotkają. Jednak teraz czuła się zupełnie inaczej, dużo lepiej i swobodniej. Nigdy nie pomyślała, że będą w takich okolicznościach ponownie. Miała na myśli czyste i pozytywne uczucie krążące w ich ciałach a nie sam kontakt fizyczny. 

Starsza pochyliła się nad nią, kładąc ręce po obu stronach jej głowy. Nie miała na sobie koszulki, ale Kubanka zauważyła to dopiero wtedy, kiedy przestała stwarzać sobie w głowie miliony scenariuszy, co stanie się później. Nie chciała myśleć o tym, ale było to silniejsze od niej. Pragnęła, żeby ta chwila trwała wiecznie a jej poczucie bezpieczeństwa pozostało na wieki razem z nią. 

- Zaufaj mi - wyszeptała. - Nie skrzywdzę cię... obiecuje. - Dodała, jakby czytając jej w myślach. 

- Ufam ci - odpowiedziała równie cicho, kładąc rękę na jej policzku. - Nie zepsuj tego i pokaż, że warto.

Kolejny pocałunek był jeszcze bardziej namiętny i dużo lepszy. Usta Camili były wręcz w każdej fantazji i śnie Lauren. Miała ochotę już pierwszego dnia przyszpilić ją do ściany i powiedzieć wszystko, czego nie miała okazji powiedzieć, mając ją przy sobie. Brzydkie słówka aktualnie nie zaprzątały jej głowy, ale poczucie każdego cala skóry Camili pod swoimi palcami, podziwianie jej dużych czekoladowych tęczówek i po prostu jej obecność. Powiedzenie, że jest jej i nikogo innego ... przynajmniej teraz. 

Zeszła pocałunkami na szyje Kubanki zostawiając na niej swego rodzaju mokrą ścieżkę. Co chwile patrzyła na jej twarz, dostrzegając zamknięte oczy. Im więcej robiła, tym bardziej Camila kurczowo łapała się pościeli. Była zdziwiona, że już teraz tak na nią to działa, ale była wręcz dumna z siebie. Dumna z tego, że zachowuje się w ten sposób i potrafi się kontrolować. Gdyby nie pracowała nad sobą jej kochanka leżałaby już naga, zdyszana z rękami mocno zaciśniętymi nad głową. 

Chwilę później do koszulki na ziemi dołączył również stanik. Tym razem oczy obu kobiet spotkały się ze sobą, jedna z nich odczuwała pewną wątpliwość. Co stanie się, kiedy nie będzie mogła się już powstrzymać i kontrolować swoich emocji. Czy wszystko jest tego warte, czy to jest ostatni moment na wycofanie się. Opuszki jej palców nerwowo błądziły po skórze kobiety i z każdym milimetrem wędrowały, coraz to wyżej. Dochodząc do biustu miała ochotę przemyśleć wszystko jeszcze raz, ale w takich okolicznościach nie było żadnej mowy o jakichkolwiek przemyśleniach. Zwłaszcza kiedy widok prawie nagiej kobiety pod sobą rozgrzewał ją i podjudzał wewnętrzny głos, podrzucający jej niezliczone pomysły na następny krok.

- Zrób cokolwiek, jeżeli coś będzie nie tak - wyszeptała do jej ucha. - Cokolwiek skutecznego - dodała całując ją po szyi.

Teraz nie było szansy na odwrót i nie była już taka powolna. Wręcz przeciwnie a Camili zaczynało się to podobać. Przez całą swoją drogę do piersi Camili była pewna, że ta ma zamknięte oczy. Kiedy na nią spojrzała dotykając jej biustu potwierdziły się jej przypuszczenia, ale jej usta wcale nie były zamknięte. Wręcz przeciwnie, bo pierwszy cichy jęk Lauren usłyszała dosłownie kilka sekund później. Młodsza orientując się, co zrobiła momentalnie zakryła swoją dłonią usta i zwróciła wzrok na przyczynę swojego podniecenia. Ta jedynie mrugnęła do niej i posłała lekki uśmiech zanim przeniosła się ze swoimi mokrymi pocałunkami z brzucha na uda i ich wewnętrzną część. 

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz