Ten dzień Camila miała zapełniony w całości, począwszy od samego poranka, aż po ostatnie minuty tego poniedziałku. Około godziny 16 miała się wybrać wraz z przyjaciółką po nowy nabytek a zapewne dwie godziny później, opijając w najlepsze projekt kubanki przy winie. Camila po powrocie z zakupów chciała zrealizować jeden ze swoich klasycznych, wyśmienitych przepisów kulinarnych. Odkąd pamiętała lubiła gotować i to była dla niej, w pewien sposób ucieczka od wszystkich przeciwności losu. Tylko ona, kuchnia i rozbrzmiewająca w tle spokojna muzyka. Kilkadziesiąt minut później brunetka podskoczyła do góry na głośne pukanie. Czym prędzej podeszła do drzwi uprzednio, sprawdzając czy może zostawić kuchnie 'bez opieki'.
- Ava, czy ty jesteś nienormalna! - wrzasnęła, wpuszczając przyjaciółkę - ja mam dzwonek - dodała cicho.
- Też miło cię widzieć zgredzie! - odkrzyknęła już z kuchni, zatapiając nos w przeróżnych zapachach.Camila jedynie pokręciła nosem na zabawne, typowe zachowanie starszej i powędrowała za nią do kuchni. Przez kilka następnych chwil nie mogła się nacieszyć widokiem szczerego uśmiechu towarzyszki, przez co jej kąciki ust podniosły się. Oczywiście nie uszło to uwadze Avy, toteż miała pewność, że młodsza jest w wyśmienitym humorze. Po sprawdzeniu każdego możliwego garnka w przestronnej i jasnej kuchni oparła się o blat, zwracając się do Camili.
- Czyżby twój klient okazał się brzydkim, zakompleksionym chłoptasiem? - zadrwiła starsza.
- Co? - mało brakowało a kubanka zakrztusiłaby się wodą. - Nie no co ty!
- Ostatnio tak osłupioną i jednocześnie ze szczerym uśmiechem widziałam cię z Lauren - stwierdziła.
- Rozmawiałyśmy o tym Amanda - zaznaczyła ostrzejszym tonem. - Wiesz dokładnie co się stało, więc teraz nie wracaj do tego.
Niemiłe wspomnienie momentalnie znalazło miejsce w głowie młodszej i jej humor momentalnie się zmienił. To był jej jedyny czuły punkt, na który nie miała żadnej możliwej odpowiedzi. Wszystkie wydawały jej się co najmniej dziecinne albo raniące ją samą. Jej najbliżsi doskonale wiedzieli o powadze sytuacji i nigdy nie pytali o więcej.
- Masz rację, nie powinnam - przyznała w geście przeprosin. - Więc, co tym razem?
- Szczerze mówiąc to nawet nie widziałam osoby, która powierzyła mi pracę, bo pośrednikiem był ten cały Webster - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Z pewnością ktoś, komu bardzo zależy akurat na tobie - odpowiedziała.
- Nie wiem czy mam się bać, czy cieszyć - wyznała z lekkim uśmiechem.
- Oj Camila, ja na twoim miejscu cieszyłabym się i zrobiła co w mojej mocy.
- Masz rację, ale przemyślę to jeszcze - zaczęła się krzątać po kuchni. - Najpierw zjedzmy, bo niedługo musisz mi pomóc.
W domu Cabello spędziły jeszcze kilka dobrych minut na szczerej rozmowie, między innymi o tym, jak ten dzień minął również Avie. Przyjechała nieco wcześniej z uwagi na problemy z nagłośnieniem w studiu. W dobrym nastroju wsiadły do samochodu starszej i włączając muzykę ruszyły do galerii handlowej. Oczywiście nie obyło się bez muzyki, toteż kilka minut później w aucie rozbrzmiewała jedna z ulubionych piosenek obu kobiet.
- Szczerze, to myślałam nad tym twoim nieszczęsnym komputerem i doszłam do wniosku, że jeden z obecnych McBooków ci wystarczy - zasugerowała, skupiając się na drodze.
- Skoro tak uważasz to zdam się całkowicie na ciebie - zapewniła młodsza.
Pod galerię handlową dojechały zaledwie kilkanaście minut później i od razu ruszyły do wybranego sklepu z elektronicznymi gadżetami. Camila od zawsze należała do niezdarnych osób, toteż co najmniej dwa razy musiała pomylić wejścia lub po prostu stracić z pola widzenia przyjaciółkę. Na szczęście nie było trudno wejść do sklepu i z tym zadaniem brunetka dała sobie radę śpiewająco, dołączając do zapatrzonej na komputery Amandy.
![](https://img.wattpad.com/cover/179584751-288-k554676.jpg)
CZYTASZ
First Flirt [Camren]
FanfictionCamila i Lauren są kobietami sukcesu, których drogi spotkały się lata temu. Po długim czasie i okropnym zerwaniu Lauren wplątuje Camile w coś, czego nikt się nie spodziewał i chce ją z powrotem. Czy młodsza gra na swoich zasadach, czy jest pionkie...