XXXIII.

781 37 2
                                        

- Nie wiedziałam, że mam prywatnego, zawodowego kucharza pod dachem - zażartowała, nalewając kolejną lampkę wina do kieliszków.

Camila zaśmiała się i ponownie przytuliła się do starszej. Siedziały na dużej, wygodnej kanapie w swoich objęciach. Stawało się to swego rodzaju rutyną, że wolały tak okazywać sobie uczucia niż np. poprzez pocałunki. Czuły się wtedy bezpieczne a zwłaszcza Lauren podobało się to zdecydowanie bardziej. Miała świadomość, że jej ukochana jest w tamtym momencie tylko jej i chciała, aby to trwało w nieskończoność. Pech chciał, że było już po 23 a Camila musiała jutro załatwić kilka spraw służbowych przez wyjazdem do rodziców Lauren. Był to jedyny ostatni, wolny dzień na podjęcie decyzji odnośnie zastępstwa na konkurs. Miała w głowie pewien pomysł, ale chciała to dobrze rozegrać, jak zwykle. Kiedy tylko powiedziała Lauren, że jest śpiąca ta od razu posprzątała ich kieliszki i powędrowała za nią do sypialni. Nie mogła się powstrzymać i zaproponowała coś, co mogło by ją ucieszyć.

- Możesz wybrać sobie jakieś moje ubrania do spania - oznajmiła wygodnie kładąc się na łóżku.

- Czyli od teraz twoja szafa, to również moja? - zapytała z uśmiechem i szybko zdjęła z siebie bluzę kobiety. Nie miała pod nią nic, więc wzięła pierwszą lepszą koszulkę z szafy, zdjęła spodnie i położyła się obok kobiety. - Podoba się?

- Oczywiście, że mi się podoba - stwierdziła, przyciągając ją do siebie, tak aby leżała na jej klatce piersiowej. Objęła ją i zostawiła na jej policzku kilka krótkich pocałunków.

Nie było jej dane porozmawiać z nią chwilę dłużej, ponieważ młodsza zasnęła. Było to łatwe zadanie, ponieważ słyszała bicie serca Lauren i chciała, aby to trwało długo nawet w jej śnie. Nie budziła się w nocy, spała dobrze i bez żadnych koszmarów. Nie można było tego samego powiedzieć o starszej, ponieważ ta prawie nie zmrużyła oka. Cały czas obserwowała kobietę i nie mogła oderwać się od tego widoku. Była wdzięczna losowi za to, że to wszystko potoczyło się w takim dobrym kierunku i teraz może być tylko lepiej. Dopiero około godziny piątej zapadła w mocny sen.

- Lauren... - wyszeptała. - Lolo, muszę iść - dodała bardzo cicho, próbując ją obudzić.

Nie udało jej się to, więc rozglądała się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś pomysłu. Ostatnie, co chciała zrobić, to zostawienie kobiety bez jakiegokolwiek pożegnania, ale nie miała serca jej budzić. Była prawie pewna, że nie zasnęła od razu po niej.

- Myśl, Camila - powiedziała sama do siebie, wstając z łóżka. - Ty to jednak jesteś geniuszem, ale czy romantykiem, to się okaże - dodała znajdując brudnopis na parapecie i jakiś długopis tuż obok.

Napisała karteczkę ze szczerą wiadomością i zostawiła ją tuż obok telefonu starszej, aby na pewno ją znalazła. Drugą rzeczą, którą zrobiła to był występek kryminalny. Zabrała kolejne ciuchy z ogromnej szafy zielonookiej i musiała przyznać, że faktycznie wyglądała niczego sobie. Szare dresy, jasna koszulka z nazwą szkoły, do której Lauren kiedyś uczęszczała były bardzo wygodne i ładne. Zabrała swoje rzeczy, które zostały w sypialni podeszła do starszej i nie mogła powstrzymać uśmiechu. Wyglądała tak niewinnie i uroczo, że zdecydowała się nie myśleć zbyt wiele o swoich uczuciach i pozwolić sobie żyć bez zmartwień.

- Później się zobaczymy, kochanie – wyszeptała, składając na jej policzku krótki pocałunek. - Kocham cię.

Nie myślała nad tym długo i była zaskoczona jak łatwo jej to przyszło. Nie bała się przyznać do swoich uczuć i prawdę mówiąc była zadowolona z tego, że się udało. Być może zadanie było łatwiejsze, ponieważ nie była w stanie jej odpowiedzieć a może dlatego, że dopiero teraz w pełni je zrozumiała i zaakceptowała. Tak, czy inaczej pożegnała się z nią, spakowała resztę rzeczy do torebki, zabrała kolejną bluzę i była gotowa do wyjścia. Udało jej się zatrzasnąć drzwi za sobą w miarę cicho i była na etapie zamawiania ubera. Nie orientowała się, gdzie aktualnie jest jej samochód, ale w tym momencie miała ważniejszą sprawę. Czekając na kierowcę założyła na siebie bluzę kobiety i poczuła jej doskonałe perfumy. Znowu na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech a kilka minut później była już w drodze pod doskonale znany adres. Chciała się zrelaksować, jednak z jej spokoju wyrwał ją głos starszego kierowcy.

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz