L.

548 29 4
                                    

- Panno Cabello! - Krzyknęła zdziwiona recepcjonistka, widząc ją dzisiaj w miejscu pracy. - Przepraszam najmocniej, nie spodziewałam się Pani tutaj dzisiaj. Wedle życzenia wpisałam do systemu, że będzie Pani jeszcze w domu przez tydzień.

- Tak, tak - rzuciła szybkie dwa słowa i wręcz pobiegła do windy. - Już wróciłam! - Krzyknęła po przeanalizowaniu informacji, kiedy weszła do środka.

Nacisnęła odpowiedni przycisk i oparła się o barierkę na ścianie. Ledwo trzymała się na nogach i trzeba przyznać, że nie była w swojej najlepszej kondycji. Rzekoma spokojna muzyka wcale jej nie uspokajała. Współpracownicy, którzy wsiadali na poszczególnych piętrach musieli spojrzeć na nią co najmniej dwukrotnie, zanim wreszcie rozpoznali w niej światowej sławy architekta. Stres, wstyd i okropne wyrzuty sumienia od tej pory rządziły jej ciałem. Ilekroć próbowała wziąć sprawy w swoje ręce i zmienić swój los, to następowała teoria błędnego koła i wracała do punktu wyjścia. Kiedy zobaczyła upragniony numer piętra i drzwi się otworzyły, to czym prędzej pognała w odpowiednim kierunku. Nie zwracała uwagi na nikogo, mimo że cały tłum ludzi z kultury i strachu witał się z nią i odpowiednio tytułował. Jej celem było w tamtym momencie tylko jedno biurko i osoba przy nim siedząca.

- Jesteś! - Westchnęła uradowana. - Dzięki Bogu - dodała ciszej i usiłowała choć trochę poprawić swoje włosy.

- Nie wiem, czy Bóg miał z tym coś wspólnego - zaczęła a następnie zlustrowała ją od samych stóp do czubka nosa. - Wyglądasz, jak uosobienie śmierci i wszystkich chorób, jakie są tylko na tym świecie. Gdzieś ty się tarzała, co? Czemu tak bardzo chciałaś mnie znaleźć, coś się stało? - Zapytała wyraźnie zmartwiona.

- Nie tutaj - zaczęła, ciągnąc ją w pewnym kierunku. - Chodź - dodała, otwierając drzwi od łazienki.

Wepchnęła kobietę do środka, oparła się po obu stronach umywalki i pochyliła się nad nią w geście bezradności. Próbowała ustabilizować oddech, ale dopiero po dłuższej chwili się udało i powróciła wzrokiem do towarzyszki. Wyglądała na przerażoną i trzymała już w dłoni telefon z wpisanym numerem alarmowym. Kiedy Camila to zobaczyła, to jak gdyby nigdy nic zabrała jej telefon i wrzuciła do zlewu. Podniosła wzrok minutę później i ujrzała swoje odbicie w lustrze. Nigdy nie sądziła, że doprowadzi się na własne życzenie do takiego stanu, ale czuła się bezradna.

- Zayn próbował mi zrobić krzywdę a ja w odwecie chciałam, żeby poczuł ból. Chciałam, żeby cierpiał, więc poprosiłam Colsona o pomoc. Dostał ode mnie jasne instrukcje i bezbłędnie je wykonał - wyjaśniła, powracając wzrokiem do wyższej. - On jest niemal kaleką, Dinah. Nie jest w stanie podnieść nawet głupiego talerza i to moja cholerna wina! - Krzyknęła, jednak chwilę później zdała sobie sprawę z okoliczności i ściszyła swój ton.

- Co ty pieprzysz? - Zapytała z wyraźnym poruszeniem. - On prawie cię zgwałcił i był stalkerem. Po jakimś czasie znałby każdy twój ruch i nigdy byśmy cię już nie znaleźli - dodała, łapiąc ją za ramiona.

- Ty nic nie rozumiesz - odpowiedziała pewnie, wyrywając się z jej uścisku. - On jest niemal warzywem i każdego dnia błaga o śmierć. Widziałam go, teraz nie jest w stanie przejść jednego metra bez dziesiątek przerw i spazm bólu - wyjaśniła, powracając wspomnieniem do pamiętnej nocy.

- Kiedy się z nim widziałaś? Odbiło ci już całkiem, Camila! - Krzyknęła, podchodząc do niej bliżej z poważną miną. - Dostał to na co zasłużył i koniec tematu. Świat rządzi się swoimi prawami i nic na to nie poradzisz.

- Colson i Shawn pojechali ze mną w nocy do lasu. Zayn ma tam niezły domek i widziałam, jak próbował sobie zrobić jedzenie. Później upadł na trawę i leżał w tej agonii za długo, żebym nie zrozumiała swojego błędu - zaczęła, wyjmując telefon. Pokazała jej odpowiednie zdjęcia i kontynuowała. - To są zdjęcia z jego dokumentacji szpitalnej, które kazałam zebrać Bakerowi. Miał krwotok wewnętrzny, połamane wszystkie żebra, przebite płuco i co najmniej sześć różnych kończyn potrzaskanych z przemieszczeniami.

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz