XLVI.

529 29 0
                                    

Lauren była osłupiona i nie wiedziała do końca, co tak naprawdę się tutaj wydarzyło. Serce podpowiadało jej, aby biegła za kobietą i nie oglądała się za siebie, jednak to nie było takie łatwe. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa i z minuty na minutę jej serce przyśpieszało. Natłok emocji i myśli przytłaczał ją bardzo dobitnie. Niepohamowana euforia z powodu utrzymania firmy i olbrzymiego konta bankowego była tłumiona przez bezradność, ból i smutek. Opadła na wygodny fotel za biurkiem i siedziała w ten sposób dopóty, dopóki całkowicie nie straciła poczucia czasu.

Po tak długim czasie w jej głowie zrodził się ryzykowny, ale dobry pomysł. Jedyny pomysł, który może przynieść korzyści zarówno samej Lauren, pracownikom, jak i wszystkim innym. Zalogowała się do firmowego komputera i po dwóch godzinach potwierdzała wszystkie zakupy odpowiednimi kodami z bankowości internetowej. Niekiedy musiała dłużej poczekać na przetworzenie transakcji z uwagi na ogromne kwoty, ale koniec końców wszystko się udało i była gotowa do wyjścia.

- Dziś już raczej nie zasnę – podsumowała zerkając na zegarek i zamykając wszystkie drzwi w tym główne.

Wsiadła do samochodu i miała w zamiarze ruszać do swojego zdewastowanego mieszkania. Przypomniała sobie jednak o istnieniu telefonu komórkowego i aktualnej sytuacji jej apartamentu. Wszechobecne szkło, rozlany alkohol i miliony gorzkich wspomnień.

- Po kolei, Lauren – zaczęła sama do siebie. – Poradzisz sobie.

Najpierw postanowiła uporządkować sprawę z korespondencją e-mailową i wiadomościami sms. Dostała wiele propozycji współpracy i jako dobra szefowa powinna na nie odpowiedzieć. Ułożyła sobie w głowie pewien plan i tę sprawę odłożyła na najbliższe dwa dni. Następną kwestią były wiadomości między innymi od jej rodziny.

Kiedy ujrzała imię swojego młodszego brata, to wszystkie wspomnienia i zakrwawiona koszula ojca momentalnie pojawiły się przed jej oczami. Kliknęła na konwersację drżącym palcem i modliła się w głębi duszy, żeby to nie było nic poważnego. Miała ochotę przysiąc na wszystkie świętości tego świata, że przestanie działać impulsywnie i zajmie się nimi.

Od Chris: Jesteśmy w hotelu przy King's Avenue 63, cali i zdrowi. Mama, ja i siostra. Pokój 237, ale teraz nas nie odwiedzaj. Uporządkuj swoje sprawy a my będziemy na ciebie czekać. Zawsze.

- Nie zostawię was, w żadnym wypadku – skomentowała, ruszając szybko z podziemnego parkingu.

Pierwszym jej przystankiem był całodobowy sklep, który swoimi rozmiarami mógłby konkurować chociażby z całym kontynentem. Można było znaleźć tam wszystko, bez żadnego wyjątku. Taki też miała zamiar, bowiem potrzebowała ogromnej ilości rzeczy, aby wreszcie funkcjonować jak człowiek.

Zaparkowała na równie pokaźnym parkingu, zamknęła auto i podążyła w kierunku wejścia głównego. Wzięła duży wózek i pognała do przeplatających się alejek sklepowych.

Zaczęła swoją zakupową przygodę od typowych drobiazgów, które w dosyć duży sposób oddziałują na nasze życie. Nowe talerze, ramki na obrazy, które zdewastowała, podkładki na stół pod szklanki i talerze, miękkie, ozdobne poduszki do salonu, puszyste koce na zimne wieczory i parę innych dekoracyjnych artykułów. Niby nic ważnego, jednak koszyk szatynki szybko się zapełniał. Nie zwracała na to uwagi, bo teraz przechodziła istną rewolucję. Jej światopogląd i priorytety bardzo szybko się zmieniły.

- Co jeszcze... co jeszcze? – Zadawała sobie pytania, błądząc pomiędzy regałami. – Może coś większego, hm – zatrzymała się tuż przy dziale sportowym.

Podeszła do masywnych sprzętów, które stały na swego rodzaju wystawie. Przeróżne bieżnie, hantle, maszyny typowe dla poszczególnych mięśni ciała i akcesoria sportowe zaprzątały teraz cały jej umysł. Miała pewien pomysł, jednak nie była przekonana, czy wszystko będzie ze sobą współgrało. Postanowiła zaryzykować i po chwili zaczepiła jakiegoś pracownika sklepu. Swoją drogą wyglądał, jakby był tu na swojej ostatniej posłudze. Nic dziwnego, bo godzina nie sprzyjała wytężaniu umysłu ani pracy fizycznej. Tylko na Lauren działała ogromna dawna adrenaliny i była w stanie w środku nocy dokonać rewolucji, czy też remontu.

First Flirt [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz