Nadszedł dzień balu ale i pierwszy dzień świąt. Phoebe obudziła się przepełniona tego dnia radością. Mimo, że nie mogła doczekać się balu to jednak również się trochę stresowała. Nie wiedziała w zasadzie dlaczego, ale odczuwała lekki niepokój. Wzięła się więc za otwieranie prezentów. Od bliźniaków dostała tonę słodyczy i darmowych gadżetów, które kiedyś będą oficjalnie w sprzedaży. Od mamy dostała ciepłe skarpetki. Był również prezent od jej taty. Była to bransoletka z psią łapą, a do niej dołączony liścik:
Na moje życzenie twoja mama kupiła tę bransoletkę. Mam nadzieję, że Ci się podoba. Tylko to mogłem ci dać. Wesołych świąt córeczko. Obiecuję, że niedługo się zobaczymy. Kocham cię.
Od Bonnie i Remus adostała sweter. Oboje uwielbiali je nosić i często dawali jeden na święta Phoebe. Od Lee dostała naszyjnik z białych, okrągłych koralików, a na paru z nich były kolorowe literku układające się w jej imię. Spodobał sie jej tak, że zaraz po założeniu beżowego swetra od matki chrzestnej założyła ten naszyjnik. Na lewą dłoń założyła bransoletkę od taty.
Phoebe zrobiła w włosów wysokiego kucyka i zeszła na dół. Jej przyjaciele już tam siedzieli. Fred i George mieli na sobie swoje niebieskie swetry z Weasleyów.
— Wesołych Świąt. — przywitała ich z uśmiechem Phoebe.
— Nareszcie. — powiedział George od razu wstając — Umieram z głodu. — dodał i wraz z bratem ruszył w stronę Wielkiej Sali.
— Dziękuję za naszyjnik, jest przepiękny. — powiedziała Phoebe do Lee, spowalniając tempo.
— Nie ma za co. — powiedział czarnoskóry wpatrując się w Phoebe — Moja kuzynka takie robi i pomyślałem, że kupię ci... Nie wiedziałem czy Ci się spodoba...
— Jest idealny, Lee, naprawdę. — powiedziała zatrzymując się — Dziękuję. — odparła kładąc jedną dłoń na jego policzku, wspięła się na palce i pocałowała Lee w policzek na co on się zarumienił.
— Nie ma za co. Cieszę się, że Ci podoba. — powiedział.
Phoebe uśmiechnęła się promiennie do chłopaka i oboje dogonili bliźniaków. Fred był dziwnie rozkojarzony co zapewne miało związek z Shey tak jak wszystko ostatnio w jego życiu, Phoebe nie mogła przestać zachwycać się naszyjnikiem od Lee, który rozmawiał z George'em.
Przedpołudnie spędzili przed kominkiem. Fred bez przerwy mówił o Shey i wszystkim co związanym z nią, a George już sam nie wiedział czy to bardziej śmieszy go jego rozanielona mina czy mimika twarzy Phoebe, która wyglądała jakby miała zaraz uderzyć Freda w twarz.
— Rozumiemy, Freddie, możesz adorować ją przy ołtarzyku. — powiedziała Phoebe.
— Nie mam jej ołtarzyka. — odparł Fred.
— Jeszcze — powiedział Lee ze śmiechem.
— Wcale nie jeszcze! — zaznaczył chłopak przewracając oczami.
Phoebe pokręciła głową. Nie wiedziała wtedy, że warto doceniam tego szaleńczo zakochanej w zaczytanej rudowłosej Freda, bo za niedługo go straci a on stanie uzależnionym od jej jednego z największego wrogów
Phoebe czuła się trochę dziwnie w towarzystwie Lee i nie wiedziała dlaczego. Przecież chłopak tylko siedział na fotelu i wpatrywał się w kominek. Czarnoskóry chłopak odwrócił się do niej i wyszczerzył zęby.
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfiction*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...