Rozdział 36

420 29 105
                                    

— Zanim oboje sobie pójdziecie. — zaczęła Roselle surowo patrząc na Harry'ego i Phoebe — Chociaż... obiecajcie mi, że nie zrobicie niczego głupiego naumyślnie i oboje będziecie się starać te wasze cięte języki za zębami. — powiedziała.

— Nie wiem czy to wykonalne... — stwierdził Harry.

— Harry. — powiedziała Roselle — Uwierz mi, że jak tylko dostanę list od profesor McGonagall, że znów się wpakowałeś w kłopoty obiecuję, że osobiście pojawię się w szkole i gwarantuję ci, że dostaniesz najgorszy szlaban jaki kiedykolwiek przeżyłeś. — wyjaśniła mu.

— Postaram się... trzymać nerwy na wodzy. — powiedział Harry.

— Dziękuję. — powiedziała — Phoebe... Ty tak samo. Jedno słowo za dużo, a spotka cię to samo co Harry'ego. — dodała.

— Teraz już wiem czemu tata się ciebie boi. — wydukała Phoebe odwracając od intensywnego i surowego matki.

— Czasem potrafię być tak surowa jak Molly... a dobrze wiemy, że jej dzieci się jej boją. — powiedziała.

— Ja się nie boję twojej, mamy, Phoebe. — zaśmiał się Syriusz. — To ona traktuje mnie jak dziecko. — powiedział.

— Bo mózg jest do myślenia! Nie jest tam po nic! — wrzasnęła.

— A mówili... tylko nie bliźniaki. — powiedział Syriusz — A wy oboje też macie mi coś do obiecania! Harry... po pierwsze, spróbuj nie zrobić z siebie bałwana na pierwszej randce, a po drugie, chyba wiesz o co mi chodzi, informuj mnie o wszystkim co się dowiesz jeśli chodzi o życie miłosne Phoebe. A ty kochanie, obiecaj, że na nikogo nie rzucisz się z pazurami, a po drugie miej oko na Harry'ego, bo na drugie ma kłopot. — dodał.

— To kłopoty znajdują mnie! — bronił się Harry.

— Twój ojciec też tak mówił! — zaprotestował Syriusz.

Phoebe i Harry pożegnali się ze wszystkimi i pojechali razem do Hogsmeade. Serce w piersi dziewczyny biło strasznie szybko, a to dlatego, że miała znów zobaczyć Lee, który chciał z nią o czymś porozmawiać. Sama nie wiedziała o co mu chodziło, ale coś jej podpowiadało, że chłopak chce na zawsze wszystko zakończyć włącznie ze znajomością.

— Będzie dobrze. — powiedział Harry — Na pewno nie masz się o co martwić. — dodał.

Na twarzy Phoebe pojawił się grymas a on się delikatnie uśmiechnął. Podczas przerwy świątecznej Harry był dla niej największym wsparciem. Wiadomo, że George i Fred też robili co mogli, ale jakimś cudem tylko Harry'emu udawało się poprawić jej humor. Syriusz wciąż nie miał pojęcia, że coś się wydarzyło między Lee a Phoebe a nikt kto wiedział ni pisnął nawet słówka. Roselle wiedziała, że jej mąż się zdenerwuje, że ktoś potraktował tak jego córkę mimo, że ona była przekonana, że wina jest po jej stronie.

— Mówiłem, że mu zależy. — powiedział jej do ucha Harry, widząc, że Harry stoi przed zamkiem i czeka na Phoebe. Potter od razu się odsunął, gdy Lee uśmiechnął się do dziewczyny i objął mocno.

— Cześć. — powiedział.

— Cześć. — szepnęła.

Tego dnia jednak żadne z nich nie poruszyło tego tematu. Phoebe nie miała odwagi usłyszeć to co miała i chciała choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Następnego dnia gdy wstała Lee czekał w Pokoju Wspólnym. Gryfonka wzięła głęboki oddech i usiadła obok niego witając się z nim, on odpowiedział tym samym.

— Lee... pisałeś, że chciałeś ze mną porozmawiać. — powiedziała patrząc mu w oczy.

— Tak pisałem. — potwierdził — Bo trochę przemyślałem to... wszystko co się stało w ostatnim czasie. Tęskniłem za tobą. — powiedział.

A Sky Full Of Stars | Phoebe Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz