Rozdział 41

467 25 114
                                    

— Syriusz... nie chcę narzekać, ale czy to na pewno jest dobrze ugotowane? — zapytał Harry wymieniając spojrzenie z Phoebe, która prawie trzęsła się ze śmiechu.

— Oczywiście, że tak. Jedz, nie marudź. — powiedział Syriusz chociaż sam nie był pewien czy aby na pewno dobrze ugotował mięso.

Roselle wróciła do pracy a to oznaczało, że przez pół dnia Syriusz musiał ogarnąć Juliana i Jamiego, w tym bardzo pomagali Harry i Phoebe, oraz ugotować obiad tym dwóm marudzącym pod jego dachem. Oczywiście sobie trochę z tego żartował, bo było dla niego spełnieniem marzeń, że miał Phoebe i Harry'ego w jednym w miejscu, którzy jeszcze się świetnie dogadywali. Jednakże zdecydowanie nie miał takich umiejętności jak jego żona.

— Czy mama nie powinna już być? — zapytała Phoebe.

— Już powinna... ale pewnie coś ją zatrzymało, sami wiecie jak wygląda praca w szpitalu. — powiedział Syriusz wyglądając przez okno, martwił się o swoją żonę, ale nie chciał żeby Harry i Phoebe zaczęli się niepokoić, bo stres nie był im potrzebny.

W końcu dostrzegł swoją żonę, która pojawiła się przed domem najwyraźniej zmęczona, bo już w progu zdjęła obcasy i rzuciła w kąt.

— Moje dzieci. — powiedziała całując Phoebe, a następnie Harry'ego w czoło, a potem przytulając do swojej piersi.

— Ciężki dzień? — zapytał Syriusz nachylając się aby pocałować żonę.

— Oj tak. — odparła spoglądając na talerze — Czy ty chcesz otruć nasze dzieci? — zapytała — Zamień się w psa. Zjesz to. — dodała a Syriusz się roześmiał.

— Nie jestem tak świetnym kucharzem jak ty, straciłem wprawę. — powiedział.

— Nie szkodzi. Daj mi cokolwiek. — powiedziała — Mam czasem ochotę rozszarpać tych ludzi. — dodała — Jak można być tak głupim?

W pokoju dziecięcym rozległ się płacz dwojga dzieci, Syriusz i Roselle od razu się poderwali, a Harry i Phoebe nawet nie zdążyli zaprotestować, że oni mogą się tym zająć.

— Dam sobie radę Roselle! — powiedział Syriusz — Pamiętasz jak Harry i Phoebe po mnie skakali. Uwierz mi, że sobie poradzę. — powiedział — Idź odpocznij.

— Jestem zmuszona was zapytać. Nie było tu Remusa ani Bonnie? — zapytała Roselle idąc w ich kierunku, a oni pokręcili głowami — Czyli działał sam?

— Tak. — powiedziała Phoebe — Mamo, ja i Harry nie mamy pięciu lat, pomagaliśmy mu.

— Ja wiem, ale macie wakacje. A mieliście tak ciężki rok, że zasługujecie na dwa miesiące odpoczynku. — powiedziała — Czyli tak, jutro Harry jedzie do Nory, a Phoebe spotyka się z Lee?

— Tak. — powiedzieli w tym samym czasie.

— Na ile do tej Nory jedziesz? — zapytała.

— Na dwa dni. — odparł Harry.

— Bo już rozmawiałam z Molly, na swoje urodziny wracasz do domu. — powiedziała — Jesteś pewny, że wystarczy jak przyjedzie Ron i Hermiona?

— To wystarczy. — powiedział Harry przytakując.

— Dumbledore przysłał Ci list, prawda? — zapytała.

— Tak, mam z nim gdzieś iść. Za dużo nie wiem...

— Będziesz z Dumbledorem więc będziesz bezpieczny. — odparł Roselle — No dobra, już jest późno. Idźcie spać.

Oboje pocałowali Roselle w policzek i życzyli jej dobrej nocy i schowali się w swoich pokojach. W tej samej chwili Syriusz wyszedł z pokoju bliźniaków i przytulił do siebie Roselle.

A Sky Full Of Stars | Phoebe Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz