— Syriusz... nie chcę narzekać, ale czy to na pewno jest dobrze ugotowane? — zapytał Harry wymieniając spojrzenie z Phoebe, która prawie trzęsła się ze śmiechu.
— Oczywiście, że tak. Jedz, nie marudź. — powiedział Syriusz chociaż sam nie był pewien czy aby na pewno dobrze ugotował mięso.
Roselle wróciła do pracy a to oznaczało, że przez pół dnia Syriusz musiał ogarnąć Juliana i Jamiego, w tym bardzo pomagali Harry i Phoebe, oraz ugotować obiad tym dwóm marudzącym pod jego dachem. Oczywiście sobie trochę z tego żartował, bo było dla niego spełnieniem marzeń, że miał Phoebe i Harry'ego w jednym w miejscu, którzy jeszcze się świetnie dogadywali. Jednakże zdecydowanie nie miał takich umiejętności jak jego żona.
— Czy mama nie powinna już być? — zapytała Phoebe.
— Już powinna... ale pewnie coś ją zatrzymało, sami wiecie jak wygląda praca w szpitalu. — powiedział Syriusz wyglądając przez okno, martwił się o swoją żonę, ale nie chciał żeby Harry i Phoebe zaczęli się niepokoić, bo stres nie był im potrzebny.
W końcu dostrzegł swoją żonę, która pojawiła się przed domem najwyraźniej zmęczona, bo już w progu zdjęła obcasy i rzuciła w kąt.
— Moje dzieci. — powiedziała całując Phoebe, a następnie Harry'ego w czoło, a potem przytulając do swojej piersi.
— Ciężki dzień? — zapytał Syriusz nachylając się aby pocałować żonę.
— Oj tak. — odparła spoglądając na talerze — Czy ty chcesz otruć nasze dzieci? — zapytała — Zamień się w psa. Zjesz to. — dodała a Syriusz się roześmiał.
— Nie jestem tak świetnym kucharzem jak ty, straciłem wprawę. — powiedział.
— Nie szkodzi. Daj mi cokolwiek. — powiedziała — Mam czasem ochotę rozszarpać tych ludzi. — dodała — Jak można być tak głupim?
W pokoju dziecięcym rozległ się płacz dwojga dzieci, Syriusz i Roselle od razu się poderwali, a Harry i Phoebe nawet nie zdążyli zaprotestować, że oni mogą się tym zająć.
— Dam sobie radę Roselle! — powiedział Syriusz — Pamiętasz jak Harry i Phoebe po mnie skakali. Uwierz mi, że sobie poradzę. — powiedział — Idź odpocznij.
— Jestem zmuszona was zapytać. Nie było tu Remusa ani Bonnie? — zapytała Roselle idąc w ich kierunku, a oni pokręcili głowami — Czyli działał sam?
— Tak. — powiedziała Phoebe — Mamo, ja i Harry nie mamy pięciu lat, pomagaliśmy mu.
— Ja wiem, ale macie wakacje. A mieliście tak ciężki rok, że zasługujecie na dwa miesiące odpoczynku. — powiedziała — Czyli tak, jutro Harry jedzie do Nory, a Phoebe spotyka się z Lee?
— Tak. — powiedzieli w tym samym czasie.
— Na ile do tej Nory jedziesz? — zapytała.
— Na dwa dni. — odparł Harry.
— Bo już rozmawiałam z Molly, na swoje urodziny wracasz do domu. — powiedziała — Jesteś pewny, że wystarczy jak przyjedzie Ron i Hermiona?
— To wystarczy. — powiedział Harry przytakując.
— Dumbledore przysłał Ci list, prawda? — zapytała.
— Tak, mam z nim gdzieś iść. Za dużo nie wiem...
— Będziesz z Dumbledorem więc będziesz bezpieczny. — odparł Roselle — No dobra, już jest późno. Idźcie spać.
Oboje pocałowali Roselle w policzek i życzyli jej dobrej nocy i schowali się w swoich pokojach. W tej samej chwili Syriusz wyszedł z pokoju bliźniaków i przytulił do siebie Roselle.
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfiction*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...