Rozdział 44

295 29 16
                                    

— Denerwujesz się meczem, kapitanie? — Phoebe zaczepiła Harry'ego tuż przed treningiem.

— Tylko odrobinę. — przyznał z grymasem na twarzy, a Phoebe zmarszczyła brwi.

— Co się stało? Znów wpakowałeś się w jakieś kłopoty? — zapytała.

— Nie. — odparł — Przydarzyła się taka dziwna sytuacja i jakby... dziwnie się czuję. — powiedział.

— Harry, nie każ mi zgadywać. — powiedziała.

— Jak szedłem z Ronem napotkaliśmy Ginny... i ona... się obściskiwała z Deanem na samym środku. Ron się zdenerwował... i Matthias przeszedł, a wiesz, że on chyba leci na Ginny. Na pewno, widziałem jak na nich spojrzał! — mówił, a ostatnie słowa dziwnie zaznaczył, usta Phoebe wygięły się w półuśmiechu — I Ginny się też wściekła i powiedziała, że ja całowałem się z Cho i Ines, a Hermiona z Krumem, no i wiesz, to ona łazi po kątach Hogwartu całując się z Jonah i Ron się jeszcze bardziej zdenerwował! Ginny wypomniała mu, że Ophelia całowała się z Wylanem! No i się wściekł!

— Ron jest zazdrosny, Harry. — wyjaśniła Phoebe — Ginny powiedziała, że Ophelia całowała się z Wylanem i mógł się poczuć... no mogło mu się zrobić przykro. — odparła — Musisz z nimi pogadać!

— Ale co ja mam im powiedzieć? Macie moje błogosławieństwo? Śmiało! Obściskujcie się, bo mam dość tych dziwnych podchodów? — zapytał.

— Może w milszy sposób...

— Phoebe, co jeśli się faktycznie zejdą i im nie wyjdzie! Ja i Cho ledwo na siebie patrzymy! A w trzeciej klasie już prawie przestali się przyjaźnić!

— Rozumiem Twoje obawy i mają one sens. — przyznała Phoebe — Ale może Ron i Hermiona będą ze bardzo szczęśliwi.

— Ron i Hermiona są tak różni...

— Jak Twoi rodzice, Harry. — przypomniała mu — I mimo wszystko kochali się bardzo mocno. Nie przejmuj. Nawet jeśli Ronowi i Hermionie nie wyjdzie to nie będzie to twoja wina. — dodała — A co do Deana i Ginny... Matthias i Ginny ze sobą rywalizują

— Tak wiem, ale Ines mi mówiła, że często o niej wspominał! — powiedział Harry.

— Wow, ty naprawdę lecisz na Ines. — odparła.

— Oczywiście, to moja dziewczyna!

— Słodki jesteś

W dzień meczu Phoebe usiadła obok Harry'ego i Rona, który wyglądał jakby naprawdę się denerwował. Wkrótce pojawiła się Hermione, która miała dosyć zachowania Rona, zatrzymała się przy nich na chwilę i posłała Phoebe lekki uśmiech.

— Jak się obaj czujecie? — zapytała nieśmiało, patrząc na czubek głowy Rona, Phoebe spojrzała na Harry'ego.

— Świetnie. — odpowiedział Harry, skupiony na nalewaniu Ronowi dyniowego soku — Masz, Ron, wypij to.

— Ron, nie pij tego! — pisnęła Hermiona ostrym tonem.

— Dlaczego?

— Wlałeś mu coś do soku. — teraz i Phoebe patrzyła na Harry'ego.

— Słucham?!

— Słyszałeś. Widziałem to. Przed chwilą dolałeś czegoś do szklanki Rona. Nadal masz w ręku buteleczkę!

— Coś Ci się chyba pokręciło. — powiedział Harry pospiesznie chowając flakonik do kieszeni.

— Ron, nie pij tego, ostrzegam cię! — powtórzyła Hermiona, jednak Ron wypił zawartość duszkiem.

— Może byś przestała mną rządzić!

Hermiona i Harry wymienili między sobą kilka zdań, ona była najwyraźniej bardzo oburzona jego zachowaniem, ale po chwili odwróciła się na pięcie i wyszła. Ruszyli na boiska po pokrytej szronem trawie, pogoda była świetna na mecz. W końcu zaczął się mecz a Phoebe była ucisk w sercu gdy nie usłyszała głosu Lee, który zawsze komentował mecze. Przejął go Zachariasz Smith, puchon, za którym Phoebe nie przepadała. Phoebe, Lola i Ginny raz po raz strzelały gole, a Ron obronił każdy. Wyglądało na to, że mają szczęście. Phoebe spojrzał pytająco na Harry'ego, który się do niej uśmiechnął. Jednak Harper, szukający przeciwnej drużyny, wleciał z impetem na niego, a Phoebe wrzasnęła. Harry i Harper ścigali się, który złapie znicza a w końcu Potter zrobił piękny nawrót i złapał i kuleczkę w swoje ręce.

Gdy wylądowali cała drużyna wręcz rzuciła się na Harry'ego, który tylko patrzył na Ginny. Phoebe zmarszczyła brwi widząc jego minę i uśmiech gdy ją uściskał, a potem puścił ją tak szybko jak zdążył chwycić w objęcia, a za wszelką cenę nie patrzył na Phoebe wiedząc, że spotka się z jej komentarzem.

— Ej bo coś się znów stało! — powiedział Harry gdy dołączył do Phoebe, która czekała na niego przed szatnią.

— Ty i Ines zrobiliście to?

— Nie. — Harry prychnął — Coś z Ophelią.

— I ona się popłakała! Wiem, Harry, widziałam. — powiedziała

W Pokoju Wspólnym panowała impreza z okazji wygranej, a Harry głównie trzymał się ku Phoebe, bo zgubił Rona. W końcu Ginny poinformowała go, że chłopak całuje się z Lavender Brown w kącie.

— Idź znaleźć Ophelię. — powiedziała Phoebe — Harry, natychmiast. To twoja przyjaciółka. Zasługuje na Twoje wsparcie. — dodała.

— Masz rację. — powiedział Harry i zniknął jej z oczu.

Phoebe szczerze nie miała ochoty na imprezę dlatego schowała się w swoim dormitorium, gdzie na jej łóżku leżał list od Lee, który dotarł do niej rano.

Droga Phoebe.

Przepraszam, że piszę do ciebie tak rzadko, ale nie chcę zasypywać się listami a mam dość dużo pracy! Mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze i, że mecz też poszedł świetnie. Wiem, że wolałabyś, żebym to ja komentował, tęsknię za tym, ale przynajmniej teraz mogę otwarcie przyznać, że jesteś moją ulubioną zawodniczką.

Tęsknię za tobą! Ostatnio miałem drobny wypadek w sklepie (nic wielkiego, ale zostanie blizna) i spotkałem twoją mamę, powiedziała, że jak będę do ciebie pisać to mam zapytać jak się czujesz, bo jej list chyba nie doleciał, a jeśli doleciał to masz odpisać!

Życzę Ci miłego dnia.
Kocham cię.
Lee.

A Sky Full Of Stars | Phoebe Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz