Jestem ciekawa, czy ktoś chciałby przeczytać one shota o drugoplanowych postaciach jednej z moich książek. Nie będę na razie zdradzała kogo planuję, ale jestem ciekawa czy ktoś chciałby to przeczytać. Podpowiem tylko, że są to moje postaci oryginalne.
Phoebe na rozmowę z Louriem zbierała się parę dni, a pomagał jej w tym George, który nie naciskał na nią, ale mówił, że powinna jak najszybciej to zrobić. Wielokrotnie zaznaczał, że nie powinna w ogóle zwracać uwagi na to co powiedział o niej i Lee, bo równie dobrze mogło mu się się przewidzieć i Lee nic do niej nie czuje. Jednakże Phoebe była pewna, że to Lee jej się podoba.
— Dasz radę. — zapewnił ją George, dziewczyna nie powiedziała mu, że Lee jej się podoba, bo chciała to zrobić dopiero, gdy rozstanie się z Louriem.
— Nie chce...
— Phoebe, rób to co podpowiada ci serce. — powiedział spokojnie
— Filozof się z ciebie zrobił. — zauważyła lekko rozbawiona a on się do niej uśmiechnął.
W końcu spotkała się z Louriem i bez owijania w bawełnę chciała mu powiedzieć w czym leży problem.
— Słuchaj. — powiedziała Phoebe oddalając się od chłopaka — Nie masz pojęcia jak bardzo cię lubię, ale... myślę, że powinniśmy się rozstać.
— Rozstać się? — zapytał Lourie mrużąc oczy — Dlaczego?
— Nadchodzą sumy i chciałabym się skupić na tym... poza tym, jest... jakby ktoś inny. — dodał.
— Ktoś inny? — zapytał — To ten gość... Z którym byłaś na balu? Dla niego mnie zostawiasz? Dla jakiegoś gostka, który był na Ciebie zły bez powodu? — zapytał — No tak. — szepnął — Nie był zły bez powodu a był zazdrosny. — dodał Lourie — Ty mu też się podobasz. I wszystko jasne. — szepnął — Wciąż twierdzę, że zerwanie jest niepotrzebne. — wyznał wzruszając ramionami.
— Lourie. — zaczęła Phoebe nieco wytrącona z równowagi — Nie chcę z tobą być. Nie, jeśli ten związek ma wyglądać tak jak wygląda teraz.
— Jak wygląda? — zapytał.
— Wolisz całowanie niż rozmowę! — warknęła na niego — W ogóle cie nie znam. Nawet nie wiem co mną kierowało gdy wchodziłam z tobą w związek. — powiedziała wyraźnie zdenerwowana — Mam już tego dość, Lourie!
— I co w tym złego? — zapytał — Myślisz, że ten twój przyjaciel i ta jego laska robią? Ciągle rozmawiają?
— Fred poznał Shey zanim wszedł z nią w związek. — zauważyła Phoebe — A Shey poznała go.
— Poprawię się...
— Nie chcę z tobą być! — powiedziała — Podoba mi się ktoś inny! Czego nie rozumiesz? — zapytała.
— Rozumiem to świetnie. — odparł.
— Nie widać. — powiedziała — Proszę cię, nie utrudniaj tego.
— Dobra! Zerwijmy! — krzyknął na nią — I tak nie chciałem chodzić z kimś tak zadufanym w sobie jak ty! — krzyknął tak głośno, że parę osób się obejrzało.
— Na twoim miejscu bym się tak rozpędzał kolego. — warknął do niego przechodzący obok George — I czy mógłbyś ją wreszcie zostawić w spokoju? — zapytał.
— Wszyscy tutaj jesteście porąbani! —powiedział francus.
— Wszystko...
— Zostaw mnie, George. Dałabym sobie radę sama. — powiedziała.
— Wiem, ale nie mogłem pozwolić by tak na Ciebie krzyczał...
— Nie powinieneś się wtrącać. — warknęła — Nie jestem delikatna. — dodała.
— Przecież wiem, Phoebe. — odparł.
— Zostaw mnie samą. — powtórzyła powoli.
Ruszyła na dwór by usiąść pod drzewem się i nieco uspokoić. Gdzieś w głębi duszy wiedziała, że Lourie ma rację. Była zadufana w sobie, ale nie wiedziała, że tak bardzo, że nawet on to zobaczył. Wiedziała, że ma mnóstwo wad, ale dopiero teraz dopiero do niej dotarło jak wiele ich jest i, że powinna nad nimi popracować. Postanowiła choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim i otworzyła książkę z eliksirów. Próbowała się czegoś nauczyć ale słowa Louriego co chwilę do niej powracały z podwójną siłą.
— Tutaj jesteś. — powiedział Lee siadając obok Phoebe — Wszystko gra?
— Oczywiście, czuję się cudownie. — powiedziała z sarkazmem.
Lee westchnął patrząc na nią, ale w się nie przez chwilę nie odzywał.
— Więc? — zapytał.
— Nic. — powiedziała, a Lee prychnął.
— Kłamiesz, oboje o tym wiemy. — odparł.
— Rozstałam się z Louriem. — powiedziała.
— I niemalże płaczesz z powodu jakiegoś chłopaka? — zapytał Lee — Nigdy nie sądziłem, że będziesz...
— Nie. — powiedziała — On powiedział coś co dało mi do myślenia.
— Co ci powiedział? — zapytał — Znam cię dłużej, wiem lepiej od niego jaka jesteś.
— Powiedział, że jestem zadufana w sobie. — powiedziała.
— Bzdury. — powiedział Lee od razu — Jesteś pewna siebie, to prawda, ale nie myślisz tylko i wyłącznie o sobie. — powiedział — Spójrzmy tylko na to jak bardzo martwiłaś się o Freda, gdy ten został opanowany przez Florence — dodał — Jesteś idealna, Phoebe. — szepnął.
— Teraz przesadzasz.
— Ani trochę. — wyznał — Jesteś cudowna. — powiedział — Mówię poważnie. — dodał — Nigdy nie poznałem kogoś kto byłby tak wspaniały i oddany i... Jesteś taka piękna. — powiedział — Zawsze, nie tylko gdy był bal, nie tylko gdy się wystroisz, zawsze jesteś piękna.
— Lee, co ty wygadujesz? — zapytała nieco zdziwiona.
— Przepraszam. — szepnął — Nikt Ci tego nie mówił? Że jesteś piękna? Lourie ci tego nie mówił?
— Nie przypominam sobie..
— Ale wiedz, że jesteś piękna. — powiedział — I to bardzo. — dodał.
Phoebe się zarumieniła. Lee siedział tak blisko niej, że nagle się zawstydziła, szczególnie, że przysunął się jeszcze bliżej. Zawiał silny wiatr, a Phoebe zrobiła się zimno. Lee ściągnął z siebie bluzę i podał dziewczynie, a ona szybko założyła ją na siebie i oparła na jego ramieniu. Serce dudniło jej w piersi tak mocno, że zastanawiała się czy Lee to słyszy.
— Jest chłodno. Powinniśmy wrócić do środka. — powiedział Lee, wstając z ziemi. Wyciągnął ręce w kierunku Phoebe i pociągnął, przez co jej twarz wylądowała tuż przy jego. Chłopak nie myśląc za dużo złączył ich usta w pocałunku. Lee całował ją tak delikatnie, że Phoebe myślała, że chłopak się boi, że ona od niego odskoczy. Jednak ta przyciągnęła go siebie jego bardziej. Gdy się odsunęli od siebie oboje spłonęli rumieńcem.
— Chodźmy już. — wymamrotała a on przytaknął nieco speszony.
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfiction*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...