W przeddzień powrotu do Hogwartu, Phoebe znów spędziła z Lee. Chłopak poprosił Freda i George'a o dzień wolnego, aby mógł spędzić go z Phoebe. Bliźniaki obiecali, że następnego dnia pojawią się na dworcu King's Cross, aby chwilę pogadać i tak odprowadzali Heather. Phoebe nie chciała wracać do Hogwartu nawet jeśli zostało jej parę miesięcy. Wolałaby zostać w domu rodzinnym i spędzać czas z Lee kiedy tylko chce, a nie czekać na to parę miesięcy.
— Ja też będę tęsknił. — zapewnił Lee gładząc ją po głowie — I obiecuję, że jutro też pojawię się na dworcu. — dodał.
— To nie ma żadnego znaczeniu, bo kolejne miesiące i tak spędzę ucząc się do owutemów i wysłuchując Snape'a. — powiedział przewracając oczami.
— Obiecuje, że szybko to minie. — powiedział obejmując dłonią jej policzek — Zanim się obejrzysz znów się zobaczymy. — odparł całując ją delikatnie w usta.
Następnego dnia Roselle obudziła Phoebe o ósmej, ale ona i tak spędziła jeszcze pół godziny leżąc w łóżku i dopiero potem zeszła na śniadanie. Harry siedział już na krześle obok jej mamy równie markotny co ona. Obojgu nie chciało się wracać. Syriusz próbował im poprawić humor, ale niestety nie wychodziło.
— Może to wam poprawi humor. — powiedział wstając z krzesła — Regulus i Callie przysłali prezenty, nie mogą wychodzić, dlatego poprosili mnie o zakup. — odparł podając im obu owinięte w kolorowy papier prezenty.
Oboje dostali mniej więcej to samo, bo książkę ze wskazówkami do ważenia eliksirów, ale druga rzecz już się różniła, bo dostali perfumy. Phoebe dostała perfum w okrągłym, przezroczystym opakowaniu z foletową poświatą o zapachu fiołków, a Harry w prostokątnym opakowaniu z szarą poświatą o zapachu cynamonu i goździków. Oboje napisali podziękowania dla Regulusa i Callie i poszli się ubrać do swoich pokoi. Phoebe zapakowała prezenty do kufra, perfum chowając bardzo ostrożnie aby go nie potłuc, a potem zeszli na dół.
— Pojedziemy za pół godziny. — powiedział Syriusz — I przestańcie mieć takie markotne miny. W szkole nie jest tak źle.
Harry i Phoebe w tym samym czasie przewrócili oczami i wzięli na ręce Juliana i Jamiego siadając z nimi na kanapie. Jamie, który siedział na kolanach Harry'ego próbował chyba wstać szarpiąc koszulkę Harry'ego. Roselle od razu zabrała go z kolan Harry'ego i usiadła z nim obok niego. Chłopczyk, niezadowolony takim obrotem spraw, zaczął się wyrywać i wrzeszczeć przez następne dwadzieścia minut.
— Musimy już jechać. — powiedział Syriusz biorąc Juliana na ręce — Dacie sobie radę z kuframi? — zapytał.
Oczywiście na samochód Roselle było rzucone zaklęcie więc Harry i Phoebe bez problemu zmieścili się między siedzącymi w fotelikach Jamiem i Julianiem. Jechali w ciszy słuchając tylko radia. Na dworcu jak zwykle był tłum ludzi, a już w szczególności osób, które wracały z ferii świątecznych.
— Możemy gdzieś usiąść albo możecie poszukać swoich przyjaciół. Jak chcecie. — powiedziała Roselle.
— Harry! — zawołała Hermiona z oddali machając do niego ręką.
Pożegnali się z Syriuszem i Roselle i ciągnęli rozmowę tak długo jak mogli. Wciąż mieli dobre dwadzieścia minut do odjazdu pociągu, gdy rodzice Phoebe odjechali. Wtedy się rozdzielili, Harry popędził do Hermiony (Ron był zajęty obsciskiwaniem z Lavender), a Phoebe odnalazła bliźniaków i Lee.
— Jesteś wreszcie! — zawołał Lee, gdy podeszła do nich.
Szczerze się zdziwiła widząc, że Shey i Fred też przyszli. Od Lee wiedziała, że dla obojga ostatnia sytuacja była ciosem prosto w serce, więc sądziła, że będą chcieli odpocząć i zostać w mieszkaniu. A mimo to stali ma dworku obok siebie, trzymając się za ręce wyglądając tak jakby nic się nie działo.
— Jak święta? — zapytał Fred z uśmiechem.
— Nieźle. — powiedziała Phoebe — A wasze?
— Znośnie. — powiedziała Shey.
— Niezręcznie chciałaś powiedzieć. — powiedział George.
— Nie było aż tak niezręcznie. — stwierdził Fred — Mama za bardzo się tylko przejęła.
Już Phoebe miała pytać Shey jak się czuje, gdy podeszła do niej jakaś dziewczynka z drugiego roku, która czytała jej książkę i Shey odeszła z nią na bok.
— Dostałaś książkę? — zapytał Fred promieniejąc z dumy.
— Oczywiście, że tak. — powiedział Phoebe.
— To nie pierwsza osoba, która do niej podeszła. — powiedział George — Jak tu przyjechaliśmy to też ktoś podszedł.
— Moja dziewczyna jest sławna. — powiedział Fred — Phoebe, mam nadzieję, że nie będziesz nikomu rozpowiadać, że Shey nie może mieć dzieci. Nie jest to nic wstydliwego ale po co komu to wiedzieć.
— Nikomu nie powiem. Nie martw się. — powiedziała.
— Macie jeszcze pięć minut, idziecie zająć miejsca. — powiedział George obejmując Heather ramieniem.
Phoebe pożegnała się z Fedem, George'em i Shey a potem pocałowała Lee. Gdy Heather też się już ze wszystkimi pożegnała razem ruszyły do przedziału. Podczas podróży Heather opowiedziała Phoebe o świętach u Weasleyów.
— Pani Weasley potem było naprawdę głupio, że poruszyła ten temat, ale Shey jej wyjaśniła, że skąd miała wiedzieć! — powiedziała Heather — Potem było trochę niezręcznie, Fred gadał na ten temat z Billem, nie przyzna się przed tobą, ale było mu bardzo przykro. Wszystko jest w porządku, na szczęście. — odparła.
Phoebe też podzieliła z Heather świąteczną historią, ale ona była bez dramatów, spędziła je przecież spokojnie z Harrym i rodzicami. Na samą myśl, że wracała do szkoły i wszystkie koszmary, które przeżywał Harry miały wrócić robiło jej się niedobrze. Szczególnie gdy wszedł najwyraźniej naburmuszony do przedziału Phoebe i usiadł obok niej.
— Co się stało?
— Nic. — powiedział Harry zakładając ręce na piersi — Czy Ron musi się całować z Lavender tuż przed wszystkimi.
— Aż tak nie lubisz Lavender? — powiedziała Phoebe.
— Nie. — stwierdził — Ale... widziałaś go z Ophelią! Jest z nią szczęśliwy.
— Tak jak i ty Ines!
— No właśnie, skoro mowa o Ines, to Heather powiesz mi, że też widzisz, że Matthias leci na Inej!
— Jak wszystko pójdzie dobrze to ja i on będziemy rodziną. — powiedziała.
— Widzisz mówiłem! Matthias leci na Ginny a ona kocha się w nim!
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfiction*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...