Rozdział 50

310 25 54
                                    

przepraszam, że ostatnio rozdziały tej książki są tak rzadko, przyznam szczerze, że mimo tego, że kocham księcia półkrwi to trochę się w nim gubię i muszę często zaglądać do książki, a niestety nie bardzo lubię przepisywać albo opierać się dużo na książce

×

Po powrocie do szkoły Phoebe szybko ogarnęła tęsknota za rodzicami i przede wszystkim za Lee, ale miała Heather, która była mocno wspierająco, mimo, że tęskniła za George'em tak samo bardzo. Harry też spędzał z Phoebe dużo czasu, mówił, że denerwuje go Lavender, a przybywanie z Hermioną z bibliotece nie należy do ciekawych, ale Phoebe, że jest, by w razie czego ją pocieszyć.

— Po prostu... czuję potrzebę chronienia ciebie, rozumiesz? — zapytał łagodnie Harry.

— Nie rozumiem tylko dlaczego. — powiedziała.

— Boże, Phoebe, bo jesteś moją siostrą nie zważając nawet na to czy w naszych żyłach płynie taka sama krew.— odparł — Wiem, że tęsknisz za Lee i chcę żebyś wiedziała, że w razie czego jestem by Ci pomóc.

— To bardzo miłe z twojej strony, Harry i jesteś świetnym bratem, ale ja mam się dobrze. Naprawdę. — powiedziała — Za parę miesięcy kończę szkoły i będę widziała się z Lee ile tylko będę chciała.

— Ale wtedy... my się nie będziemy widzieć.

— Harry. Oboje chcemy być aurorami i mogę poczekać aż ty skończysz szkole byśmy mogli zrobić to razem. — powiedziała.

— Serio? Możesz iść... ja pójdę z Ronem...

— Harry, wiem, że nie powiesz tego na głos, ale chcesz bym poczekała. I poczekam. To tylko rok. — odparła.

— Dobrze, ale to twoja decyzja. — powiedział uśmiechając się do niej — Muszę iść, muszę się trochę pomęczyć z Lavender. — przewrócił oczami.

— Baw się dobrze z Mon-Ronem. — rzuciła.

Razem z Heather udała się Pokoju Wspólnego Gryfindoru, gdzie znalazły Hermionę i Ginny, która siedziała razem z Deanem. Phoebe i Heather się dosiadły, okazało się, że Hermiona głośno narzekała na Jonah.

— Hermiono, nie chcę byś się jeszcze bardziej na niego złościła albo była jeszcze bardziej smutna, ale po prostu dajcie sobie szansę na prawdziwy związek!

— Ale dlaczego on się tak zachowuje?

— Bo to skomplikowane, Hermiono! On jest zdezorientowany swoim uczuciami. — powiedziała.

Hermiona odwróciła wzrok i znów spojrzała na książkę. Phoebe i Heather starały się nie wtrącać, ale spojrzały na siebie porozumiewawczo. Obie otworzyły notatki, które dostały od Shey Nelson i się z nich uczyły.

— Skąd możecie mieć pewność, że są poprawne? — zapytała Hermiona.

— Czy wątpisz w Shey? — zapytała Heather.

— Hermiono, jestem pewna, że są poprawne, Shey dostała same wybitne. — powiedziała Ginny — Fred mi pokazywał jej winiki. Poza tym, mi też pomogła z notatki na SUMy. — wyznała wyciągając stos notatek — A je też zdała na wybitny.

— Poprosiłaś ją o to?

— Nie, mama narzekała, że nie mam żadnych notatek, a Shey powiedziała, że wciąż ma swoje. — odparła.

— Hermiono, rozumiemy, że masz zły humor przez Jonah, ale to nie powód by wątpić kogoś kto po prostu jest mądry i pomocny. — powiedziała Phoebe.

— Nie wątpię, po prostu to trochę niesprawiedliwe, ja i Harry musieliśmy sobie radzić sami. — odparła — Gdzie w ogóle jest Harry? Z Ronem?

— Tak. — powiedziała Phoebe — Nie dziw się. Nie będzie wybierał stron w tym waszej dziwnej kłótni z Ronem. — odparł.

— Jak się czuł w święta?

— Dobrze. — powiedziała Phoebe — Jestem pewna, że Jamie mu powyrywał dużo włosów z głowy. — dodała.

— Oj! Ja też wyrywałam moim braciom włosy, szczególnie Billowi. — powiedziała Ginny — Nie żeby mi coś mówili, bo... jestem najmłodsza w dodatku jedyna dziewczyna. — dodała — Potrafiłam ich przekonać by bawili się ze mną w herbatę!

— Nie mów, że to zrobili? — zapytała Heather.

— Oczywiście, że zrobili. — powiedziała Ginny — Mama zrobiła nam nawet zdjęcia!

— Czemu mi nikt ich jeszcze nie pokazał? — zapytała Heather śmiejąc się — Chyba będę musiała o to zapytać twoją mamę.

— Ginny, mogę zapytać, czy ty masz swoją ulubioną dziewczynę swojego brata? — zapytała Phoebe — Musisz którąś lubić bardziej!

— Lubię wszystkie. — przyznała — Ale najbardziej chyba Jo. Zawsze była taka miła dla mnie, poza tym gdy ją poznałam byłam jeszcze naprawdę mała i często się ze mną bawiła. — powiedziała — Mama najbardziej lubi Heather, bo przez to wszystko co działo się rok temu z George'em było jej przykro, a Heather przywróciła go do normalności, za to tata najbardziej lubi Shey, bo wychowała się w mugolskiej rodzinie i często przynosi mi różne mugolskie rzeczy. Tak jak Jo... a twoi rodzice? Lubią Lee?

— Oczywiście. Byłam w szoku gdy wróciłam na święta a tata i Lee byli jak najlepsi kumple! — powiedziała — Ale nie mogę się doczekać aż Harry znajdzie sobie dziewczynę i przedstawi ja tacie i mamie. — wyznała.

— A jak Harry'emu układa się z Ines? — zapytała Ginny — Ona jest siostrą Matthiasa, prawda?

— Nie chwalił się ostatnio. Tak, Ines jest siostrą Matthiasa. — powiedziała Phoebe.

— Nic nie mówił. — wtrąciła Hermiona.

— Ginny, idziemy? — zapytał Dean.

— Tak. — powiedziała wstając — Do zobaczenia!

— Merlinie, ale było blisko. — powiedziała Phoebe.

— Co miałyśmy jej powiedzieć? — zapytała Hermiona — Czy Harry w ogóle mówił coś na ten temat?

— Nie, ale ciągle mu przykro. — powiedziała.

— Chyba się nie pokłócili...

Nie dokończyła, bo do Pokoju Wspólnego wszedł Ron, Lavender i niezadowolony Harry, który szedł za nimi przewracając oczami. Spojrzał wymownie na Phoebe i Heather, które się roześmiały.

— Całkiem fajnie by było gdyby Matthias i Ginny byliby razem. — przyznała Heather — Nie wiem tylko czy jej bracia by to zaakceptowali.

— Gdy dostaną pierwszy zawał na pewno się zorientują. — powiedziała Phoebe.

— Oni myślą, że ma pięć lat, więc najpierw by musieli sobie zdać sprawę, że nie jest dzieckiem. — powiedziała Hermiona.

— Nic by my nie zrobili. Nie gdy ja i dziewczyny byśmy o to poprosiły, ale czasem emocje biorą nad nimi górę. — powiedziała Heather.

A Sky Full Of Stars | Phoebe Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz