Mały bonus, bo kilka dni męczyłam się z tym rozdziałem przez brak czasu i jestem z niego całkiem zadowalona więc drugi dziś rozdział! Miłego czytania!
×
Dwudziesty kwiecień, dzień urodzin Phoebe, nadszedł dziwnie szybko, miała wrażenie, że czas leci zdecydowanie za szybko. Kończyła siedemnaście lat. A niedawno była na swoim pierwszym roku i poznawała bliźniaków i Lee, z którym teraz się spotykała.
Pomimo tego, że miała urodziny wstała z łóżka bardzo niechętnie, miała dwie godziny eliksirów z samego rana, a to sprawiało, że nieważne jaki to będzie dzień, i tak będzie fatalny. Zaczął się jednak miło, bo na jej biurku spoczywały kwiaty i kwadratowe opakowanie z listem od rodziców. Uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała, że list pisał jej tata. Jej mama była bardzo zmęczona, bo James i Julian nie dawali jej spać w nocy, o czym poinformował ją wujek Regulus, który też przysłał jej prezent, tak samo jak ciocia Callie, Bonnie i wujek Remus.
Ubrała na siebie swój gryfoński mundurek i wyszła z pokoju, gdzie jak zwykle krzątało się dużo ludzi, ale Phoebe dostrzegła Harry'ego, o dziwo bez Rona i Hermiony, co dla niej było nieco dziwne, bo spędzali ostatnio dużo czasu razem, jak zwykle zresztą, najwyraźniej czekał na nią, bo miał w ręku prezent i jej przyszywany brat bardzo się postarał, bo kupił jej nawet piękny bukiet róż.
— Kim jest ta szczęściara? — zapytała Phoebe, a Harry przewrócił oczami.
— Mogę je pociąć. — stwierdził a ona pokręciła rozbawiona głową — Wszystkiego najlepszego. — dodał.
— Dziękuję, Harry, to bardzo miło z twojej strony. — powiedziała obejmując go, zdziwiła się gdy on ją przytulił równie mocno.
— Taa... muszę jakoś utrzymać tytuł twojego ulubionego brata, nie? — zapytał, a dziewczyna się roześmiała.
— Jesteś niemożliwy, naprawdę. — powiedziała odsuwając się od niego.
— Hermiona rzuciła zaklęcie na te kwiaty by nie zwiędły. — odparł wskazując na róże, po czym stanął lekko na palcach wyglądając kogoś za jej plecami — Kupiłem ci bransoletkę, wiem, że masz ich pełno, ale chciałem byś miała też ode mnie i świeczkę, Roselle mówiła, że lubisz zapach cynamonu. — powiedział.
— Harry, dziękuję Ci naprawdę. — powiedziała — Odpakuję to potem, dobrze?
— Jasne. — mruknął wzruszając ramionami — Najwidoczniej dostaniesz jeszcze więcej kwiatów. — dodał wskazując na Lee za jej plecami.
Harry wyszedł przez dziurę w obrazie Grubej Damy, a Phoebe zobaczyła przed sobą swojego chłopaka, który również trzymał naprawdę ogromny bukiet czerwonych róż i małe pudełeczko.
— Wszystkiego najlepszego, kochanie. — powiedział całując ją czule w usta.
— Dziękuję. — wymamrotała uśmiechając się do niego — Nie musiałeś...
— Siedemnastkę ma się raz w życiu. — powiedział Lee — To zestaw pierścionków robionych na zamówienie u mojej kuzynki, masz przy okazji życzenia od moich rodziców, siostry, jej męża i siostrzenicy, która przekazuje też, że masz ją odwiedzić w wakacje. — powiedział śmiejąc się — Nawet im nie powiedziałem, że ze sobą chodzimy... tylko siostrze.
— Nie szkodzi, Lee. — powiedziała kręcąc głową.
— To nie za szybko? — zapytał.
— Nie, Lee. Wszystko jest w porządku, ale teraz muszę zjeść i lecieć na lekcje. — powiedziała całując go jeszcze raz w usta.
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfiction*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...