Rozdział 17

429 30 33
                                    

— Czy to nie dziwne? — zapytała Florence, kontynuując codziennie drażnienie Phoebe, tym, że udało jej się zdobyć Freda Weasleya — Mówiłaś, że on tak bardzo jest zakochany w tej nudnej dziewczynie... że ona jest tak bardzo zakochana w nim, a jednak. — zaśmiała się — Jednak Fred jest ze mną, a ta nudziara chodzi z kimś innym. Co za ironia. — powiedziała

— No dobra, co mu zrobiłaś? Dałaś mu eliksir miłosny, zaczarowałaś? — zapytała Phoebe — Bo to wręcz niemożliwe żeby zakochał się w tobie gdy tej samej nocy mówił jak bardzo zależało mu na durnym tańcu z Shey.

— Niczego mu nie dałam, nie zaczaczorowałam go. Najwidoczniej wreszcie zrozumiał kto jest lepszy, że Shey jest brzydką nic nie wartą dziewczyną, która przynudza, a dobrze wiemy, że Fred woli się bawić niż siedzieć obok dziewczyny, która głównie czyta książki. — powiedziała Florence.

— Wasz związek nie potrwa długo. Fred się przekona jaka jesteś naprawdę. — stwierdziła Phoebe.

— Och, pewnie, Phoebe. — Florence zaśmiała się kpiąco — Myślisz, że mu w ogóle zależy na waszej przyjaźni? Gdybyś była dla niego choć w małym stopniu ważna nie umówiłby się ze mną. Wie, że się nie lubimy. A skoro to zrobił, odpowiedź jest jedna...

Florence wypowiedziała na głos wszystkie obawy Phoebe. Niby brunetka wiedziała, że to wszystko nieprawda i Fred po prostu się zagubił we własnym życiu, ale jednak ją to zraniło, jednak myślała, że dla niego Phoebe nic nie znaczy.

— Dobrze wiesz, że to prawda. — powiedziała Florence z uśmiechem — Dobrze wiesz, że Fred przyjaźni się z tobą z litości... Bo twój biedny tatuś, morderca, uciekł z więzienia a ty ślepo wierzysz w jego niewinność i sądzisz, że kiedyś będziecie jedną wielką rodziną. — dodała.

— Zamknij się! — wrzasnęła Phoebe nie mogąc już wytrzymać tych słów.

— Przepraszam, muszę iść do mojego chłopaka. — powiedziała Florence wychodząc z pokoju.

Phoebe wyszła tuż po niej. Wyszła na  zewnątrz i usiadła na schodach przed wyjściem z zamku. Emocje wzięły górę nad Phoebe i po jej policzkach spłynęły łzy. Sama nie wiedziała dlaczego tak się tym przejmuje. Ale jednak Fred był jej najbliższy. Zawsze się o nią troszczył, a ona o niego. A na samą myśl, że Florence już go całkiem zabrała powodował w sercu Phoebe ból.

Po chwili poczuła, że ktoś obok niej siada. Po perfumach od razu wyczuła, że to George więc bez zastanowienia oparła się o jego ramię, a on oparła policzek na jej głowie uprzednio delikatnie ją całując.

— Jak Fred mógł upaść tak nisko? — zapytała Phoebe kręcąc głową.

— Nie mam pojęcia. — wyznał George — Ale myślę, że się opamięta. — powiedział — Wciąż mu zależy na twojej przyjaźni. — dodał po chwili George.

— Nie powinnam się przejmować. — stwierdziła Phoebe — Ale nie potrafię gdy myślę, że on spotyka się z nią.

— Nie martw się. Niedługo namówię jakiegoś skrzata, żeby pożyczył mi patelnię i uderzę Freda gdy będzie spał tak mocno jak mogę. — obiecał George.

Phoebe zaśmiała się przez łzy mocniej wtulając się w George'a, który objął ją mocniej ramieniem.

— Nie zasłużyłaś na takie traktowanie. — stwierdził.

— Ty też. — powiedziała Phoebe — Florence całkiem cie wymazała. Jakbyś wcale nie był bliźniakiem Freda.

— Fred się zdenerowawał. — powiedział George — Zwyzywała Ginny i Rona, bo z nim rozmawiali. Powiedziała, że nie to z nią ma spędzać wolny czas

— Przecież to jego siostra i brat. — powiedziała Phoebe kręcąc głową.

— Więc Fred się zdenerowawał i powiedział, że nie ma prawa mówić tak o jego rodzeństwie. A jedyną osobą, która może przezywać Rona jesteśmy my. — powiedział George — A jak jeszcze raz obrazi Ginny to nie będzie już tak miło jak było.

— Dobrze jej tak. — powiedziała Phoebe.

— Powiedział jej też, że jestem jego bliźniakiem i będzie spędzać ze mną tyle czasy ile chce. — dodał.

— I bardzo dobrze. — szepnęła podnosząc głowę.

— Nie płacz już. — poprosił ścierając jej łzy — Masz jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie, pozwól ludziom na niego patrzeć.

— Jesteś świetnym przyjacielem, Georgie. — powiedziała Phoebe.

— I ty też, Phoebe. — dodał — A teraz, naprawdę przestań już płakać i dołączmy do Lee, bo zostawiłem biedaka z tą dwójką, a uwierz mi, że Lee od razu się zmartwi widząc, że płakałaś. — powiedział George podnosząc się ze schodów.

— Biedny. — powiedziała Phoebe również wstając — Dziękuję za pocieszenie.

— Nie ma sprawy. Zawsze jestem w pobliżu. — powiedział George.

Usiedli obok Lee, który ucieszył się na ich widok, ponieważ Fred i Florence nie przestawali się całować. Phoebe niemalże wybuchnęła śmiechem, gdy zobaczyła, że siedząca niedaleko Ginny udaje, że wymiotuje w swoją miskę z zupą. George tylko pokazał jej kciuka w górę.

— Ciekawe czy nas słyszą. — powiedział Lee.

— Nie. — powiedział George.

— Co się stało? — zapytał Lee, Phoebe. George posłał jej spojrzenie.

— Nic się nie stało. Już nieważne. — powiedziała.

— Niech Ci będzie. — odparł, ale jeszcze przez chwilę wpatrywał się w Phoebe jakby chcąc wyczytać co się stało.

A Sky Full Of Stars | Phoebe Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz