— Czy to nie dziwne? — zapytała Florence, kontynuując codziennie drażnienie Phoebe, tym, że udało jej się zdobyć Freda Weasleya — Mówiłaś, że on tak bardzo jest zakochany w tej nudnej dziewczynie... że ona jest tak bardzo zakochana w nim, a jednak. — zaśmiała się — Jednak Fred jest ze mną, a ta nudziara chodzi z kimś innym. Co za ironia. — powiedziała
— No dobra, co mu zrobiłaś? Dałaś mu eliksir miłosny, zaczarowałaś? — zapytała Phoebe — Bo to wręcz niemożliwe żeby zakochał się w tobie gdy tej samej nocy mówił jak bardzo zależało mu na durnym tańcu z Shey.
— Niczego mu nie dałam, nie zaczaczorowałam go. Najwidoczniej wreszcie zrozumiał kto jest lepszy, że Shey jest brzydką nic nie wartą dziewczyną, która przynudza, a dobrze wiemy, że Fred woli się bawić niż siedzieć obok dziewczyny, która głównie czyta książki. — powiedziała Florence.
— Wasz związek nie potrwa długo. Fred się przekona jaka jesteś naprawdę. — stwierdziła Phoebe.
— Och, pewnie, Phoebe. — Florence zaśmiała się kpiąco — Myślisz, że mu w ogóle zależy na waszej przyjaźni? Gdybyś była dla niego choć w małym stopniu ważna nie umówiłby się ze mną. Wie, że się nie lubimy. A skoro to zrobił, odpowiedź jest jedna...
Florence wypowiedziała na głos wszystkie obawy Phoebe. Niby brunetka wiedziała, że to wszystko nieprawda i Fred po prostu się zagubił we własnym życiu, ale jednak ją to zraniło, jednak myślała, że dla niego Phoebe nic nie znaczy.
— Dobrze wiesz, że to prawda. — powiedziała Florence z uśmiechem — Dobrze wiesz, że Fred przyjaźni się z tobą z litości... Bo twój biedny tatuś, morderca, uciekł z więzienia a ty ślepo wierzysz w jego niewinność i sądzisz, że kiedyś będziecie jedną wielką rodziną. — dodała.
— Zamknij się! — wrzasnęła Phoebe nie mogąc już wytrzymać tych słów.
— Przepraszam, muszę iść do mojego chłopaka. — powiedziała Florence wychodząc z pokoju.
Phoebe wyszła tuż po niej. Wyszła na zewnątrz i usiadła na schodach przed wyjściem z zamku. Emocje wzięły górę nad Phoebe i po jej policzkach spłynęły łzy. Sama nie wiedziała dlaczego tak się tym przejmuje. Ale jednak Fred był jej najbliższy. Zawsze się o nią troszczył, a ona o niego. A na samą myśl, że Florence już go całkiem zabrała powodował w sercu Phoebe ból.
Po chwili poczuła, że ktoś obok niej siada. Po perfumach od razu wyczuła, że to George więc bez zastanowienia oparła się o jego ramię, a on oparła policzek na jej głowie uprzednio delikatnie ją całując.
— Jak Fred mógł upaść tak nisko? — zapytała Phoebe kręcąc głową.
— Nie mam pojęcia. — wyznał George — Ale myślę, że się opamięta. — powiedział — Wciąż mu zależy na twojej przyjaźni. — dodał po chwili George.
— Nie powinnam się przejmować. — stwierdziła Phoebe — Ale nie potrafię gdy myślę, że on spotyka się z nią.
— Nie martw się. Niedługo namówię jakiegoś skrzata, żeby pożyczył mi patelnię i uderzę Freda gdy będzie spał tak mocno jak mogę. — obiecał George.
Phoebe zaśmiała się przez łzy mocniej wtulając się w George'a, który objął ją mocniej ramieniem.
— Nie zasłużyłaś na takie traktowanie. — stwierdził.
— Ty też. — powiedziała Phoebe — Florence całkiem cie wymazała. Jakbyś wcale nie był bliźniakiem Freda.
— Fred się zdenerowawał. — powiedział George — Zwyzywała Ginny i Rona, bo z nim rozmawiali. Powiedziała, że nie to z nią ma spędzać wolny czas
— Przecież to jego siostra i brat. — powiedziała Phoebe kręcąc głową.
— Więc Fred się zdenerowawał i powiedział, że nie ma prawa mówić tak o jego rodzeństwie. A jedyną osobą, która może przezywać Rona jesteśmy my. — powiedział George — A jak jeszcze raz obrazi Ginny to nie będzie już tak miło jak było.
— Dobrze jej tak. — powiedziała Phoebe.
— Powiedział jej też, że jestem jego bliźniakiem i będzie spędzać ze mną tyle czasy ile chce. — dodał.
— I bardzo dobrze. — szepnęła podnosząc głowę.
— Nie płacz już. — poprosił ścierając jej łzy — Masz jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie, pozwól ludziom na niego patrzeć.
— Jesteś świetnym przyjacielem, Georgie. — powiedziała Phoebe.
— I ty też, Phoebe. — dodał — A teraz, naprawdę przestań już płakać i dołączmy do Lee, bo zostawiłem biedaka z tą dwójką, a uwierz mi, że Lee od razu się zmartwi widząc, że płakałaś. — powiedział George podnosząc się ze schodów.
— Biedny. — powiedziała Phoebe również wstając — Dziękuję za pocieszenie.
— Nie ma sprawy. Zawsze jestem w pobliżu. — powiedział George.
Usiedli obok Lee, który ucieszył się na ich widok, ponieważ Fred i Florence nie przestawali się całować. Phoebe niemalże wybuchnęła śmiechem, gdy zobaczyła, że siedząca niedaleko Ginny udaje, że wymiotuje w swoją miskę z zupą. George tylko pokazał jej kciuka w górę.
— Ciekawe czy nas słyszą. — powiedział Lee.
— Nie. — powiedział George.
— Co się stało? — zapytał Lee, Phoebe. George posłał jej spojrzenie.
— Nic się nie stało. Już nieważne. — powiedziała.
— Niech Ci będzie. — odparł, ale jeszcze przez chwilę wpatrywał się w Phoebe jakby chcąc wyczytać co się stało.
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfiction*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...