Czerwiec był deszczowy i dość zimny jakby świat również czuł ból straty ofiar wojny. Wszystko było smutne, a nie szare, a dla Phoebe nie było to dziwne, jak wszyscy mieli się czuć gdy osoba, która widziała we wszystkim coś pozytywnego odeszła. Wizyty na cmentarzu stały się dla Phoebe codziennością, czuła się przytłoczona emocjami, a naprawdę nie chciała więcej płakać, bo to robiła przez cały maj, nikt nie potrafił do niej dotrzeć, ani Syriusz, ani Roselle, ani Harry, a nawet Lee, a każdy z nich czuł się z tego powodu winny. Bo co mają zrobić gdy ich córka, siostra lub dziewczyna kompletnie się załamuje? Co miał zrobić Lee, gdy czuł to samo co ona? Nie mógł nawet jej pocieszyć, bo sam stracił swojego przyjaciela i sam nie mógł pogodzić się z tą stratą.
Phoebe codziennie przychodzi na grób Freda, nawet jeśli pada deszcz i wszystko jest śliskie i mokre, nic jej nie powstrzyma by stać nad jego grobem i patrzeć na nagrobek z wygrawerowanym jego imieniem. Czasem to było dla niej dziwne, ale ona czuła jego obecność, miała wrażenie, że przy niej jest i, że chce ją pocieszyć i jej pomóc. Po powrocie do domu od razu się zamykała w swoich pokoju i przesiadywała tam resztę dnia ledwo coś jedząc.
— Kochanie? — jej tata zapukał w jej drzwi, a potem, nie czekając nawet na pozwolenie, wszedł do środka z miską pełną zupy — Przyniosłem Ci obiad.
— Nie jestem głodna. — odpowiedziała, a Syriusz odłożył miskę na szafce nocnej.
— Głodzenie się nie przywróci Freda do życia, mam nadzieję, że to wiesz. — powiedział Syriusz, a jego córka zacisnęła mocno powieki. Mężczyzna przysunął się bliżej i spojrzał na córkę z troską — Wiem co teraz przeżywasz.
— Nie masz zielonego pojęcia o tym co teraz czuję. — powiedziała twardo.
— Nie? Jesteś pewna? — zapytał, a ona na niego spojrzała — Prawie siedemnaście lat temu straciłem swojego najlepszego przyjaciela, więc wiem co czujesz. Może i było to dawno, ale wciąż tęsknie za nim tak samo mocno, więc nawet nie mów, że nie wiem jak się czujesz, bo wiem, a z tego co wiem to problemów z pamięcią jeszcze nie mam.
— Przepraszam. — powiedziała.
— Phoebe, wiem, że to boli i wiem, że musisz to przepracować. — powiedział Syriusz — Ale uwierz mi, że Ci których kochamy wcale nas nie opuszczają, to, że Freda nie ma fizycznie nie oznacza, że nie ma go przy tobie. I gdyby mógł zrobiłby by coś by załagodzić twój ból. — dodał — Nikomu tego nie mówiłem, ale w Azkabanie... gdy chciałem uciec czułem Jamesa, czułem, że jest obok mnie i to on mi pomaga zyskać siłę na to aby uciec.
— Czy to kiedyś przestanie tak boleć?
— Tak. Z czasem twój ból przerodzi się w okropną tęsknotę, nigdy o nim nie zapomnisz, ale będziesz go wspominała z radością. — powiedział.
— Teraz... żałuję wszystkiego co mu kiedyś mówiłam, gdy się złościłam, tego, że go nie wspierałam tak jak powinnam. — wyznała.
— Wiem, też to czuję gdy myślę o moich kłótniach z Jamesem. — powiedział Syriusz — Ale czasem on też popełniał błędy, tak samo jak Fred. I też czegoś żałowali. — dodał.
— Jestem wściekła, bo Fred mógłby tyle w życiu zrobić... miał się ożenić i miał być szczęśliwy.
— Nie oznacza to jednak, że Ty nie możesz normalnie żyć, kochanie. Wiem, że jesteś zła, że tęsknisz i trochę potrwa aż wszystko do ciebie dojdzie, ale skarbie, ja i mama bardzo cię kochamy i tęsknimy za tobą, za tym jak nas zarażałaś dobrą energią, wiemy, że wrócisz do tego tak szybko, ale... nie szukaj zemsty, wiem, że jesteś zła, że Fred nie żyje, ale nie mścij się, bo to nie jest rozwiązanie. — powiedział — A teraz jedz. — rzucił wychodząc z jej pokoju.
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfic*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...