Rozdział 57

259 24 63
                                    

— Harry jest w Hogwarcie. — powiedziała Roselle wbiegając prędko do kuchni, gdzie Syriusz, Phoebe wraz z Billem i Scarlett siedzieli przy stole, teraz byli Muszelce, aby się ukryć.

— Co ty mówisz? — zapytał Syriusz.

— W Hogwarcie? — dopytał Bill.

— Tak, jest w Hogwarcie i podobno Sami-Wiecie-Kto też tam... dostałam informację od Lee.

Wszyscy się czym prędzej zebrali i ruszyli w drogę, Phoebe była przerażona, to nie był pierwszy raz gdy miała brać udział w takich sytuacjach, ale każda grozi niebezpieczeństwem, a ona czuje silną potrzebę by chronić swoją rodzinę i przyjaciół. Z pomocą Aberfortha dotarli do Hogwartu. Remus i Bonnie Lupinowanie już tam byli próbując przekonać swoje dzieci by zostały z Ginny. Lee od razu posłał swojej dziewczynie uśmiech. Phoebe, Fred, George, Shey, Lee i Heather stali razem słuchali wszystkich planów. Zadania zostały porozdzielane i rozpoczął się prawdziwy koszmar.

Śmierciożercy wdarli się do zamku atakując każdego kto stanął na drodze, Phoebe walczyła z Dołohowem, atakując go jak najlepiej mogła. Rozbroiła go, a on został bez różdżki. Za wiele to niestety nie przyniosło, bo jej w stronę leciała chmara dementorów w czarnych płaszczach na pewno mając ochotę zadać komuś pocałunek, a Phoebe, Roselle i Syriusz byli szybsi i trzy potężne, srebrne psy leciały w ich kierunku dementorów, jedyną różnicą było to, że pies Roselle był nieco mniejszy od patronusa Phoebe i Syriusza i można było poznać, że to samica.

— Ładnie. Bardzo ładnie. — skomentował Syriusz.

— Och! Uwaga! — wrzasnął popychając córkę i żonę, gdy jedna z wieży się zawaliła.

— Syriuszu! Za tobą! — wrzasnął Regulus i Callie, którzy właśnie się pojawili na polu bitwy, Roselle wytrzeszczyła oczy, bo to znaczyło, że jej dzieci zostały same w domu Blacków.

— Regulus... przysięgam, że jak nikt cię tu nie zabije to ja zrobię. Dałam Ci moje dzieci pod opiekę! — krzyczała walcząc z zamaskowanym śmierciożercą.

— Wszystko jest zabezpieczone. — obiecał Regulus.

— Regulus Black? Przecież Ty nie żyjesz! — wrzasnął smierciożerca patrząc na niego dziwnym wzrokiem, był przerażony, jakby zobaczył ducha, co dało Regulusowi przewagę i rzucił na niego zaklęcie porażenia całego ciała.

Nagle wszystko się zatrzymało i rozległ się zimny i wysoki głos Lorda Voldemorta;

Pozwoliłeś, by twoi przyjaciele zginęli za ciebie, zamiast otwarcie stawić mi czolo. Będę na ciebie czekał w Zakazanym Lesie. Przez godzinę.

— Musimy znaleźć Harry'ego. — powiedział Syriusz — Szybko!

Weszli do zamku przepychając się przez ludzi, a potem do Wielkiej Sali z nadzieją, że zobaczą Harry'ego, ale zamiast go Phoebe zobaczyła coś zupełnie innego, a Syriusz coś przez co miał uczucie deja vu. Fred Weasley, najlepszy przyjaciel Phoebe od wieków leżał na ziemi martwy i z pozostałościami uśmiechu na twarzy.

— FRED! NIE! — krzyknęła Phoebe — Nie, nie, nie, nie, nie. — mruczała pod nosem.

— Roselle. — powiedział pani Weasley.

— Tak mi przykro Molly. — powiedziała Roselle — Tak mi przykro, ale nie mogę nic zrobić. On nie żyje.

— Nie! Ty kłamiesz! Wy wszyscy kłamiecie! — krzyknęła Phoebe — On nie może umrzeć!

— Skarbie. — szepnął Syriusz przytulając ją do swojej piersi. Był głęboko zamyślony, gdy trzymał ją w objęciach — Jakoś... Jakoś to będzie. — stwierdził.

A Sky Full Of Stars | Phoebe Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz