— Harry jest w Hogwarcie. — powiedziała Roselle wbiegając prędko do kuchni, gdzie Syriusz, Phoebe wraz z Billem i Scarlett siedzieli przy stole, teraz byli Muszelce, aby się ukryć.
— Co ty mówisz? — zapytał Syriusz.
— W Hogwarcie? — dopytał Bill.
— Tak, jest w Hogwarcie i podobno Sami-Wiecie-Kto też tam... dostałam informację od Lee.
Wszyscy się czym prędzej zebrali i ruszyli w drogę, Phoebe była przerażona, to nie był pierwszy raz gdy miała brać udział w takich sytuacjach, ale każda grozi niebezpieczeństwem, a ona czuje silną potrzebę by chronić swoją rodzinę i przyjaciół. Z pomocą Aberfortha dotarli do Hogwartu. Remus i Bonnie Lupinowanie już tam byli próbując przekonać swoje dzieci by zostały z Ginny. Lee od razu posłał swojej dziewczynie uśmiech. Phoebe, Fred, George, Shey, Lee i Heather stali razem słuchali wszystkich planów. Zadania zostały porozdzielane i rozpoczął się prawdziwy koszmar.
Śmierciożercy wdarli się do zamku atakując każdego kto stanął na drodze, Phoebe walczyła z Dołohowem, atakując go jak najlepiej mogła. Rozbroiła go, a on został bez różdżki. Za wiele to niestety nie przyniosło, bo jej w stronę leciała chmara dementorów w czarnych płaszczach na pewno mając ochotę zadać komuś pocałunek, a Phoebe, Roselle i Syriusz byli szybsi i trzy potężne, srebrne psy leciały w ich kierunku dementorów, jedyną różnicą było to, że pies Roselle był nieco mniejszy od patronusa Phoebe i Syriusza i można było poznać, że to samica.
— Ładnie. Bardzo ładnie. — skomentował Syriusz.
— Och! Uwaga! — wrzasnął popychając córkę i żonę, gdy jedna z wieży się zawaliła.
— Syriuszu! Za tobą! — wrzasnął Regulus i Callie, którzy właśnie się pojawili na polu bitwy, Roselle wytrzeszczyła oczy, bo to znaczyło, że jej dzieci zostały same w domu Blacków.
— Regulus... przysięgam, że jak nikt cię tu nie zabije to ja zrobię. Dałam Ci moje dzieci pod opiekę! — krzyczała walcząc z zamaskowanym śmierciożercą.
— Wszystko jest zabezpieczone. — obiecał Regulus.
— Regulus Black? Przecież Ty nie żyjesz! — wrzasnął smierciożerca patrząc na niego dziwnym wzrokiem, był przerażony, jakby zobaczył ducha, co dało Regulusowi przewagę i rzucił na niego zaklęcie porażenia całego ciała.
Nagle wszystko się zatrzymało i rozległ się zimny i wysoki głos Lorda Voldemorta;
— Pozwoliłeś, by twoi przyjaciele zginęli za ciebie, zamiast otwarcie stawić mi czolo. Będę na ciebie czekał w Zakazanym Lesie. Przez godzinę.
— Musimy znaleźć Harry'ego. — powiedział Syriusz — Szybko!
Weszli do zamku przepychając się przez ludzi, a potem do Wielkiej Sali z nadzieją, że zobaczą Harry'ego, ale zamiast go Phoebe zobaczyła coś zupełnie innego, a Syriusz coś przez co miał uczucie deja vu. Fred Weasley, najlepszy przyjaciel Phoebe od wieków leżał na ziemi martwy i z pozostałościami uśmiechu na twarzy.
— FRED! NIE! — krzyknęła Phoebe — Nie, nie, nie, nie, nie. — mruczała pod nosem.
— Roselle. — powiedział pani Weasley.
— Tak mi przykro Molly. — powiedziała Roselle — Tak mi przykro, ale nie mogę nic zrobić. On nie żyje.
— Nie! Ty kłamiesz! Wy wszyscy kłamiecie! — krzyknęła Phoebe — On nie może umrzeć!
— Skarbie. — szepnął Syriusz przytulając ją do swojej piersi. Był głęboko zamyślony, gdy trzymał ją w objęciach — Jakoś... Jakoś to będzie. — stwierdził.
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfiction*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...