— Dzieci jeszcze śpią? — zapytał Syriusz schodząc po schodach do kuchni.
— Tak. — powiedziała Roselle, która karmiła Juliana.
— W porządku, kochanie? Wyglądasz jakbyś nie spała od godzin. — powiedział patrząc na żonę z troską.
— Jamie się trochę przeziębił i obudził mnie już o trzeciej w nocy z płaczem. Dziwię się, że ciebie to nie obudziło. — powiedziała — Teraz śpi, zasnął dopiero czterdzieści minut ciebie. — odparła.
— Dobra, daj mi Juliana, a ty idź się połóż na chwilę. — powiedział biorąc syna na ręce — Zajmę się wszystkim. — odparł całując żonę w czoło — Kocham cię.
— Ja ciebie też, Syriusz. — powiedziała, a potem udała się do pokoju.
— Pozwól tacie zjeść. — powiedział Syriusz gdy posadził synka w stołku dla dzieci.
Harry i Phoebe, Lee wrócił do swojego mieszkania, bo musiał wrócić do pracy, zeszli na dół kilka minut później. Oboje zaspani i z włosami rozwalonymi na każdą stronę, co Syriusz oczywiście wytknął synowi chrzestnemu. Oboje usiedli przy stole rozmawiając przyciszonymi głosami.
— Co ty robiłaś w nocy? — zapytał Syriusz — Do której siedziałaś?
— Do pierwszej. — powiedziała przecierając oczy — Nie mogłam oderwać się od książki, którą dali mi Fred i Shey.
—Roselle i ja też dostaliśmy. — powiedział Syriusz szczerząc zęby — Shey musi być naprawdę gdy wydała książkę o takiej tematyce. Często widzi się oklepane romantyki a ona nawet wyszła poza pewne schematy. — powiedział Syriusz.
— Czytałeś?
— Nie, ale Roselle już tak. — powiedział — Chociaż muszę przyznać, że mam nadzieję, że ta książka zdobędzie popularność, bo zasługuje na to po tym co Shey ostatnio przeszła.
— Co przeszła? — zapytała Phoebe — Co się stało?
— Kochanie...
— Wiem Heather wie, bo napisała, że nie wie czy może powiedzieć... ale skoro już ona wie to znaczy, że cała rodzina wie... jestem przyjaciółką Freda.
— Może odpowiedzieć będziesz miała w liście, który przysłał wczoraj wieczorem. — odparł podając jej list. Phoebe szybko wyciągnęła pergamin i przeleciała wzrokiem przez list.
I skoro Ty tak bardzo mnie wspierałaś gdy ja i Shey zaczynaliśmy się spotykać i za nas trzymałaś kciuki razem uznaliśmy, że powinnaś wiedzieć, że Shey była na badaniach. Podejrzewała, że jest w ciąży, ale niestety okazało się, że nie może mieć dzieci. Przepraszam, że informuję cię listownie, ale Shey czuła się przytłoczona tą wiadomością i ja też, ale porozmawialiśmy i zdecydowaliśmy, że gdy już weźmiemu ślub i będziemy gotowi to adoptujemy. Nie martw się o nas.
— O Merlinie.
— Co się stało? — zapytał Harry, gdy Syriusz smarował tosty masłem.
— Shey nie może mieć dzieci. — powiedziała Phoebe — No nie mogę...
— Nie no, serio? — zapytał Harry.
— Dlatego byli tacy dziwni. A ja tak bardzo się w to wtrącałam, jestem okropna.
— Nie jesteś. Ciekawość to naturalna cecha. Ale rozumiesz dlaczego nie chcieli nic mówić. Shey myślała, że jest w ciąży. Myślała, że spodziewa się dziecka. Dlatego nie chciała nic mówić. Miała dużo do przemyślenia. — wyjaśnił Syriusz.
— Mama ją badała?
— Tak. Też dowiedziałem się zaledwie kilka dni temu. — odparł — Najważniejsze, że ze sobą porozmawiali. Taka wiadomość potrafi nawet zrujnować czyiś związek, dobrze, że sobie wszystko ustalili. — odparł — Przyznam, że ja sam byłem zdenerwowany na wieść, że w takich czasach przyjdzie wychowywać mi dzieci. I ty się urodziłaś w czasie trwania wojny i Harry i bliźniacy.
Po śniadaniu Phoebe odpisała na list Freda, ale było jej przykro, że ich to spotkało, bo wyobrażała sobie, że będą świetnymi rodzicami. Po południu siedziała wraz z Harrym przed telewizorem oglądając jakiś nudny program. Harry skulił się na kanapie i zasnął. Okulary mu się przekrzywiła, ale Roselle mu je zdjęła i przykryła go kocem. Syriusz zasnął zaraz po nim, tyle, że on był rozwalony na pół kanapy.
— Dużo się denerwował w szkole? — zapytała Roselle.
— Mam wrażenie, że on ciągle się denerwuje. — powiedziała Phoebe.
— Biedactwo. Gdybym tylko mogła przyjeżdżać do szkoły by się upewniać, że nic wam nie jest. — powiedziała — Nawet nie wiem jak może się czuć...
— I się nie dowiesz, bo nie chce o tym mówić. — powiedziała — Ale przez te plotki o wybrańcu, nie powiem, dziewczyny zaczynają się za nim obracać...
— Bo to taki przystojny chłopiec. — powiedziała Roselle odgarniając mu włosy z czoła — Pewnie nie sypia dobrze.
— Na pewno teraz czuje się lepiej. Nie mógł się doczekać by tu wrócić. — powiedziała.
— A kto by chciał wracać do Dursleyów? Wyobrażasz sobie? Biedak spał w komórce pod schodami! — syknęła — A co u ciebie, kochanie?
— Nie chcę marudzić, ale... tęsknię za Lee. — powiedziała — Dziwnie mi bez niego w szkole. Jeszcze mam wrażenie, że przez te owutemy zwariuję!
— Każdy to kiedyś czuł. — powiedziała — Ale masz znajomych, którzy je pisali, może warto popytać. Shey na pewno chętnie pomoże.
— Nie chcę jej teraz zawracać głowy. — powiedziała Phoebe, gdy Harry ją kopnął, dziewczyna syknęła.
— Przepraszam. — wymamrotał Harry z ziewnięciem.
— Jak chcesz to możesz iść jeszcze spać. — powiedziała Roselle.
— Nie trzeba. — wymamrotał owijając się kocem.
— No! Muszę się zabierać za kolację.
— Pomogę. — powiedział Harry.
— Siedź, kochanie. — powiedziała.
— Nie, nie, ja chętnie pomogę. Chcę się odwdzięczyć za to, że mogę tu być.
— To twój dom tak samo jak nasz. Nie musisz się za nic odwdzięczać. — powiedziała Roselle.
— James byłby szczęśliwy gdyby widział, że tak się tobą zajęliśmy! — powiedział Syriusz podnosząc się z kanapy — Ach! Bym zapomniał! Przeszukiwałem ostatnio rzeczy i znalazłem twojego pluszaka, którego ja i Rose ci kupiliśmy. — powiedział — Kochałeś go! Więc możesz go sobie wziąć. — odparł podając mu pluszowego czarnego psa — Nie musisz z nim spać, tak jak byłeś mały, ale po prostu go zatrzymaj. Na pamiątkę.
— Takie ładne pluszaki ty i Phoebe daliście Julianowi i Jamiemu! Ciągle z nimi śpią. — powiedziała Roselle.
— Dzięki, Syriusz. — powiedział Harry uśmiechając się do ojca chrzestnego.
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfiction*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...