Rozdział 48

296 25 34
                                    

— Dzieci jeszcze śpią? — zapytał Syriusz schodząc po schodach do kuchni.

— Tak. — powiedziała Roselle, która karmiła Juliana.

— W porządku, kochanie? Wyglądasz jakbyś nie spała od godzin. — powiedział patrząc na żonę z troską.

— Jamie się trochę przeziębił i obudził mnie już o trzeciej w nocy z płaczem. Dziwię się, że ciebie to nie obudziło. — powiedziała — Teraz śpi, zasnął dopiero czterdzieści minut ciebie. — odparła.

— Dobra, daj mi Juliana, a ty idź się połóż na chwilę. — powiedział biorąc syna na ręce — Zajmę się wszystkim. — odparł całując żonę w czoło — Kocham cię.

— Ja ciebie też, Syriusz. — powiedziała, a potem udała się do pokoju.

— Pozwól tacie zjeść. — powiedział Syriusz gdy posadził synka w stołku dla dzieci.

Harry i Phoebe, Lee wrócił do swojego mieszkania, bo musiał wrócić do pracy, zeszli na dół kilka minut później. Oboje zaspani i z włosami rozwalonymi na każdą stronę, co Syriusz oczywiście wytknął synowi chrzestnemu. Oboje usiedli przy stole rozmawiając przyciszonymi głosami.

— Co ty robiłaś w nocy? — zapytał Syriusz — Do której siedziałaś?

— Do pierwszej. — powiedziała przecierając oczy — Nie mogłam oderwać się od książki, którą dali mi Fred i Shey.

—Roselle i ja też dostaliśmy. — powiedział Syriusz szczerząc zęby — Shey musi być naprawdę gdy wydała książkę o takiej tematyce. Często widzi się oklepane romantyki a ona nawet wyszła poza pewne schematy. —  powiedział Syriusz.

— Czytałeś?

— Nie, ale Roselle już tak. — powiedział — Chociaż muszę przyznać, że mam nadzieję, że ta książka zdobędzie popularność, bo zasługuje na to po tym co Shey ostatnio przeszła.

— Co przeszła? — zapytała Phoebe — Co się stało?

— Kochanie...

— Wiem Heather wie, bo napisała, że nie wie czy może powiedzieć... ale skoro już ona wie to znaczy, że cała rodzina wie... jestem przyjaciółką Freda.

— Może odpowiedzieć będziesz miała w liście, który przysłał wczoraj wieczorem. — odparł podając jej list. Phoebe szybko wyciągnęła pergamin i przeleciała wzrokiem przez list.

I skoro Ty tak bardzo mnie wspierałaś gdy ja i Shey zaczynaliśmy się spotykać i za nas trzymałaś kciuki razem uznaliśmy, że powinnaś wiedzieć, że Shey była na badaniach. Podejrzewała, że jest w ciąży, ale niestety okazało się, że nie może mieć dzieci. Przepraszam, że informuję cię listownie, ale Shey czuła się przytłoczona tą wiadomością i ja też, ale porozmawialiśmy i zdecydowaliśmy, że gdy już weźmiemu ślub i będziemy gotowi to adoptujemy. Nie martw się o nas.

— O Merlinie.

— Co się stało? — zapytał Harry, gdy Syriusz smarował tosty masłem.

— Shey nie może mieć dzieci. — powiedziała Phoebe — No nie mogę...

— Nie no, serio? — zapytał Harry.

— Dlatego byli tacy dziwni. A ja tak bardzo się w to wtrącałam, jestem okropna.

— Nie jesteś. Ciekawość to naturalna cecha. Ale rozumiesz dlaczego nie chcieli nic mówić. Shey myślała, że jest w ciąży. Myślała, że spodziewa się dziecka. Dlatego nie chciała nic mówić. Miała dużo do przemyślenia. — wyjaśnił Syriusz.

— Mama ją badała?

— Tak. Też dowiedziałem się zaledwie kilka dni temu. — odparł — Najważniejsze, że ze sobą porozmawiali. Taka wiadomość potrafi nawet zrujnować czyiś związek, dobrze, że sobie wszystko ustalili. — odparł — Przyznam, że ja sam byłem zdenerwowany na wieść, że w takich czasach przyjdzie wychowywać mi dzieci. I ty się urodziłaś w czasie trwania wojny i Harry i bliźniacy.

Po śniadaniu Phoebe odpisała na list Freda, ale było jej przykro, że ich to spotkało, bo wyobrażała sobie, że będą świetnymi rodzicami. Po południu siedziała wraz z Harrym przed telewizorem oglądając jakiś nudny program. Harry skulił się na kanapie i zasnął. Okulary mu się przekrzywiła, ale Roselle mu je zdjęła i przykryła go kocem. Syriusz zasnął zaraz po nim, tyle, że on był rozwalony na pół kanapy.

— Dużo się denerwował w szkole? — zapytała Roselle.

— Mam wrażenie, że on ciągle się denerwuje. — powiedziała Phoebe.

— Biedactwo. Gdybym tylko mogła przyjeżdżać do szkoły by się upewniać, że nic wam nie jest. — powiedziała — Nawet nie wiem jak może się czuć...

— I się nie dowiesz, bo nie chce o tym mówić. — powiedziała — Ale przez te plotki o wybrańcu, nie powiem, dziewczyny zaczynają się za nim obracać...

— Bo to taki przystojny chłopiec. — powiedziała Roselle odgarniając mu włosy z czoła — Pewnie nie sypia dobrze.

— Na pewno teraz czuje się lepiej. Nie mógł się doczekać by tu wrócić. — powiedziała.

— A kto by chciał wracać do Dursleyów? Wyobrażasz sobie? Biedak spał w komórce pod schodami! — syknęła — A co u ciebie, kochanie?

— Nie chcę marudzić, ale... tęsknię za Lee. — powiedziała — Dziwnie mi bez niego w szkole. Jeszcze mam wrażenie, że przez te owutemy zwariuję!

— Każdy to kiedyś czuł. — powiedziała — Ale masz znajomych, którzy je pisali, może warto popytać. Shey na pewno chętnie pomoże.

— Nie chcę jej teraz zawracać głowy. — powiedziała Phoebe, gdy Harry ją kopnął, dziewczyna syknęła.

— Przepraszam. — wymamrotał Harry z ziewnięciem.

— Jak chcesz to możesz iść jeszcze spać. — powiedziała Roselle.

— Nie trzeba. — wymamrotał owijając się kocem.

— No! Muszę się zabierać za kolację.

— Pomogę. — powiedział Harry.

— Siedź, kochanie. — powiedziała.

— Nie, nie, ja chętnie pomogę. Chcę się odwdzięczyć za to, że mogę tu być.

— To twój dom tak samo jak nasz. Nie musisz się za nic odwdzięczać. — powiedziała Roselle.

— James byłby szczęśliwy gdyby widział, że tak się tobą zajęliśmy! — powiedział Syriusz podnosząc się z kanapy — Ach! Bym zapomniał! Przeszukiwałem ostatnio rzeczy i znalazłem twojego pluszaka, którego ja i Rose ci kupiliśmy. — powiedział — Kochałeś go! Więc możesz go sobie wziąć. — odparł podając mu pluszowego czarnego psa — Nie musisz z nim spać, tak jak byłeś mały, ale po prostu go zatrzymaj. Na pamiątkę.

— Takie ładne pluszaki ty i Phoebe daliście Julianowi i Jamiemu! Ciągle z nimi śpią. — powiedziała Roselle.

— Dzięki, Syriusz. — powiedział Harry uśmiechając się do ojca chrzestnego.

A Sky Full Of Stars | Phoebe Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz