Nauka nie była dla Phoebe priorytetem i szybko jej się nudziła, bo czasem miała w sobie zbyt dużo energii, którą niekoniecznie przeznaczała na naukę. Jednak tego wieczoru, a już raczej tej nocy, wracała do pokoju wspólnego ostrożnie, aby nie złapał jej Filch, jednak gdy już bezpiecznie znalazła się w środku znalazła w środku tylko jedną osobę. Mimo, że ona i Fred mieli już dobre stosunki to jednak on wciąż chodził z Florence, która nieustanie go raniła.
Tej nocy jednak Fred wyglądał na nieco zranionego. Siedział na kanapie bawiąc się swoimi własnymi palcami. A powodem była właśnie Florence.
— Hej. — zaczęła Phoebe siadając obok niego.
— Cześć. — powiedział nawet nie patrząc na przyjaciółkę — Zerwałem z Florence. — odparł.
— Wiem. — powiedziała — Shey mi mówiła. — odparła — Jak się czujesz? — zapytała.
— Wszystko gra. — powiedział, Phoebe przysuwając się do niego — Po prostu... — zaczął nagle nabierając ochoty wygadania się komuś —...już sam siebie nie rozumiem. Jak mogłem chodzić z tą diablicą? — zapytał.
— Mając przy sobie dziewczynę, której naprawdę bardzo na tobie zależy? — zapytała.
— Też. — mruknął — Ale... Ta dziewczyna cie niejednokrotnie krzywdziła. Nie raz przez nią płakałaś i to w moje ramię, a ja, jak ostatni idiota, się z nią umówiłem. — wyjaśnił.
— Fred...
— Powinnaś mnie wyrzucić ze swojego życia, Phoebe. — powiedział Fred przechylając głowę do tyłu.
— Ale tego nie zrobię. — powiedziała jeszcze bardziej się do niego przybliżając.
— A powinnaś...
— Fred... — zaczęła — Spójrz na mnie i posłuchaj. — rozkazała — Nic nie sprawi, że przestanę się z tobą przyjaźnić. — powiedziała — Nic, rozumiesz?
— Zraniłem cię Phoebe. Jestem na siebie wściekły jak mogłem tak ciebie potraktować? Umówiłem się z twoim wrogiem. — powiedział Fred.
— Nie obwiniaj samego siebie, proszę. — powiedziała.
— Ale...
— Freddie, jesteś moim najlepszym przyjacielem, zdarzają się kłótnie, po prostu o tym zapomnijmy, proszę. — powiedziała.
— Nie mogę. — powiedział Fred — Przepraszam. — odparł — Przepraszam, że cię tak potraktowałem. Nie byłem dobrym przyjacielem.
Phoebe nigdy by tak nie powiedziała Fredowi. Mimo, że pomyślała o tym parę razy, to jednak nic nie powiedziała. Nie miałaby serca patrzeć na jego minę, gdy mu to mówi. Poza tym, widziała jak teraz Fred cierpi, tylko, że jednak nie z powodu Florence, a z powodu jego zachowania. Zachował się jak dupek, trzeba była to przyznać, ale Phoebe za bardzo nienawidziła smutnej niby Freda, by mu to powiedzieć.
Oczy zaszły jej mimowolnie łzami, może nawet było spowodowane zmęczeniem, ale była wzruszona tym, że Fred przejmuje się taką blahostką. Był dla niej jak rodzina, dlatego bez żadnych słów go objęła. Chłopak oparł się mocno o jej klatkę piersiową, a ona gładziła go po tyle głowy mając nadzieję, że Fred nie będzie się długo obwiniał.
— Przepraszam. — wymamrotał po raz kolejny — Poprawię się. Obiecuję!
— Nie musisz. — szepnęła.
— Tęskniłem za Shey. — wyznał kładąc się teraz na kolanach przyjaciółki — Ona jest taka... Kochana. — ciągnął — Opiekuńcza, naprawdę się mną przejmuje i tym się jak się czuję i w ogóle i jest super piękna. Naprawdę jest piękna. Ma piękny nos, piękne oczy, piękne usta, piękne włosy, jest idealna... Ale jest zajęta. — mówił.
CZYTASZ
A Sky Full Of Stars | Phoebe Black
Fanfiction*Na podstawie mojej książki „Evermore" o Syriuszu Blacku Córka Syriusza Blacka zawsze będzie postrzegana tak samo. Phoebe nigdy się tym nie przejmowała, miała przy sobie osoby, które kochały ją taką jaka jest. Jej serce zgarnął najlepszy przyjaciel...