Bonus 1

439 25 39
                                    

Styczeń; 2005 rok.

Phoebe nie była najlepsza w planowaniu i nigdy nie zwracała aż tak wielkiej uwagi na szczegółu, dlatego planowanie ślubu wiązało ze zrobieniem listy katastrof jakie mogą się zdarzyć w tym z pozoru wyjątkowym dniu. Na szczęście miała pomoc swojej mamy, która świetnie radziła sobie z planowaniem, ojca, który poprawiał jej humor, świadkowej Heather, która ją uspokajała no i swojego narzeczonego, który był oazą spokoju mimo, że nie miał pojęcia czy jego rodzice pojawią się na jego ślubie. Pomocny był oczywiście również Harry, który pomagał Roselle. Liczba katastrof się zmniejszyła i Phoebe była spokojniejsza.

Rzecz w tym, że dla Phoebe śluby kojarzyły się z czymś wielkim i efektownym, a ona tego nie chciała. Wiedziała, że to będzie wielki ślub patrząc na liczbę gości, ale nie miała się czym martwić patrząc na to, że była bardzo szanowanym aurorem. Wszystkie dekoracje jakie wybierała były skromne, nawet jej sukienka była skromna i nikt na szczęście się do tego nie przyczepił. No chyba, że rodzice Lee odpiszą i przyjdą na ślub. Wtedy istnieje szansa, że Phoebe będzie się źle czuła nawet na ślubie.
Jedyne osoby, które potwierdziły swoją obecność na ślubie Lee i Phoebe z jego rodziny to Lara i Sandrene. Mąż Lary był w delegacki więc nie uda mu się być na weselu, ale siostra Lee mówiła, że nie zamierzają się wybrać na ślub, bo wciąż nie popierają tego związku.

— Musimy odebrać suknię z salonu Jane. — powiedziała Roselle pakując swoje rzeczy do torebki — Kochanie, wiem, że ślub za kilka dni, ale... spróbuj się trochę zrelaksować. Twój ojciec zaczyna wariować. — powiedziała jej mama.

— Przecież nie jest jeszcze dziadkiem. — powiedziała Phoebe.

— Cieszy się, że może być na twoim ślubie. — powiedziała Roselle, pocałowała córkę w czoło i wyszła z mieszkania.

— Na pewno nie chcesz jechać do rodziców i ich jakoś przekonać? — zapytała Phoebe patrząc podejrzliwie na Lee.

— Kochanie, po co mają być na moim ślubie skoro i tak mnie nie przeproszą. Ja zrobiłem swój krok. Zachowałem się jak dorosły, przeprosiłem, skoro oni nie są do tego gotowi to nawet nie mam ochoty ich widzieć. Będzie moja siostra i siostrzenica. To się dla mnie liczy. — powiedział.

— Jesteś pewien?

— Tak, Phoebe. Już próbowałem z nimi rozmawiać. Nie idą na ślub i trudno. — powiedział Lee.

— Ale to twój ślub! Powinni na nim być. — powiedziała

— Masz rację i przykro mi, że zachowują się jak dzieci. — powiedział Lee — Kochanie, nie ciągnijmy tego tematu, przyjmijmy, że ich nie będzie. Będą tego żałować.

Trudno było nie przyznać Lee rację, bo na pewno by żałowali, że nie przyszli na ślub syna, ale Phoebe nie zamierzała się z nimi kłócić. Ona też wyciągnęła rękę na zgodę, a oni jej nie przejęli. Ich sprawa.

— Rodzice twojego ojca też nie byli na jego ślubie i on tego nie żałuje...

— To była trochę inna sprawa. — stwierdziła Phoebe.

Phoebe przygotowywała się do ślubu z domu rodziców razem z Heather, Roselle i Bonnie. Jej włosy już były gotowe, jej mama i matka chrzestna zrobiły jej kucyka z zakręciły włosy wyciągając kilka pasm. Heather zrobiła makijaż tak aby trzymał się całą noc i dała jej parę rad co do ślubu, bo sama już od dwóch lat nosiła nazwisko George'a, a kilka chwil przed wychodzeniem ubrała na siebie sukienkę, która miała dopasowaną górę i trochę luźniejszy dół, ale niezbyt rozkoloszowany, który lekko odsłaniał jej nogę.

A Sky Full Of Stars | Phoebe Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz