13. "Pościg"

74 12 6
                                    

- Co robiłyście w schronisku? - Spytał Afuro, gdy już zamykaliśmy oficjalnie klub na dzisiaj i wszyscy pracownicy zbierali się do domów.

- Adoptowałyśmy kota. - Uśmiechnęłam się ciepło w jego kierunku. Chyba pierwszy raz to on zaczyna rozmowę między nami. - A ty?

- Pies mi uciekł. - Zaśmiał się. - Po raz chyba trzeci w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Wytresować psa wszystkich możliwych sztuczek to się da, ale żeby nie uciekał łaskawie to się nie da. - Westchnął zarzucając kurtkę na ramiona.

- A orientujesz się w jakich sytuacjach przeważnie ucieka? - Spytałam, na co ten zastanowił się chwilę.

- Hm... Chyba wtedy, gdy... Gdy nikogo w domu nie ma. - Stwierdził, po czym uderzył pięścią w otwartą dłoń. - Faktycznie!

- No i masz odpowiedź. - Również założyłam kurtkę. - Najpewniej nie lubi zostawać sam w domu, więc musisz coś zorganizować, żeby zawsze ktoś z nim zostawał. - Zamknęliśmy na klucz pokój dla pracowników, po czym rzuciliśmy ten klucz Eve, która wychodziła zza baru. Schodziła również ze swojego stojaczka, przez co momentalnie robiła się 20 centymetrów niższa.

- Moglibyście mi czasami pomóc w tym zajmowaniu się klubem. - Stwierdziła chowając klucz do kieszeni.

- Masz Ringo przecież, on ci bardzo chętnie pomoże. - Odparł Afuro, na co ta nadęła policzki i odwróciła wzrok.

- Raz tak mi pomagał przy zmywaniu podłóg, że połamał mopa. - Mruknęła, na co prychnęłam śmiechem.

- Liczy się gest. - Wtrąciłam się do dialogu.

Dziś był naprawdę miły dzień w tej robocie, żadnych niedogodności, czy nieprzewidzianych sytuacji, których chcielibyśmy uniknąć. Wyszliśmy w trójkę z klubu, po czym Eve szybko odeszła od nas kierując się do swojego samochodu.

Odetchnęłam widząc parujące z moich ust powietrze. Coraz zimniej się robi. Niedługo listopad...

Afuro widocznie czekając, aż Shuuhei po niego podjedzie odpalił papierosa i dalej rozmawialiśmy. Nie wiedziałam, że pali. Nadal choć po części przywykłam i przekonałam się do alkoholu, do papierosów ciągle jednak miałam wielką niechęć. Ale przyznam, dodawało to Terumiemu do wyglądu, bo wyglądał bardzo interesująco, kiedy się zaciągał.

- Dobra, słuchaj, ja już chyba będę się zwijał. - Stwierdził nagle wyrzucając fajkę na ziemię i zdeptując ją butem. - Widzimy się jutro. - Mruknął, po czym odwracając się na pięcie zaczął bardzo szybko odchodzić. Jakby przed kimś uciekał.

Zaraz potem zauważyłam, jak idzie za nim jakiś mężczyzna, przyspieszając z każdym kolejnym krokiem, aż stał tuż za Terumim.

- Afuro... - Westchnął zachrypniętym głosem. Nie odeszli jeszcze tak daleko, więc mogłam dobrze słyszeć ich rozmowę. Facet z wyglądu był mniej więcej po czterdziestce. - To naprawdę ty! - Podniósł głos wyglądając na szczęśliwego aktualnym obrotem wydarzeń. Na twarzy Terumiego natomiast widziałam coraz bardziej narastający lęk. - Wreszcie cię znalazłem! - Próbował objąć blondyna ramieniem, jednak ten szybko złapał go za rękę przytrzymując ją nad swoją głową.

- Zostaw mnie. - Powiedział chłodno sięgając drugą ręką do tylnej kieszeni spodni.

- Dlaczego wyjechałeś z tokio? Szukałem cię po całej Japonii! Co tutaj robisz? Po co ci ta obroża? Marnujesz się tutaj. Chodź ze mną, wyjedziemy razem do Korei. Tam będzie ci lepiej. Bądźmy razem, proszę. - Mówił dalej zbliżając się do Terumiego. Podeszłam kilka kolejnych kroków by mieć lepszy ogląd na sytuację i w razie czego się wtrącić.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz