49. "Motor"

49 7 3
                                    

Spotkanie dobiegło końca. Uzyskałam odpowiedź na wszystkie, związane z ucieczką, nurtujące mnie pytania, co zdecydowanie mnie satysfakcjonowało. Nie wiedzieliśmy niestety jak bardzo zaawansowany jest system zabezpieczeń centrum dowodzenia Meteory. Patrząc na to, że można tam operować obrożami, oglądać nagrania z kamer Meteory, wysłuchiwać nagrań z obróżek, dodawać i usuwać zakazane słowa na pewno musiał być pod ścisłą kontrolą.

Z czasem na większość pytań nauczyłam się odpowiadać sobie sama. Przez myśl mi przeszło, dlaczego by po prostu nie zniszczyć całego centrum, a potem po prostu uciec każdy w swoją stronę. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że niszczycielowi na pewno groziłoby coś za zniszczenie własności prywatnej, każdy z nas mimo wszystko wciąż związany był kontraktem, a znając Ishido to ma zapasowe, wyłączone centrum w mieszkaniu Alejandro.

Czasami myślałam, czy nie przeceniamy jego szans. Rzeczywiście zwrócenie uwagi na małe światełko na tyle obroży jest mało prawdopodobne, jednak zdecydowaliśmy się na drogę obchodzącą ten fragment na około. Cała pozostała trójka dmuchała na zimne, w czym rzecz biorąc mieli rację. Mieliśmy tylko jedną szansę. Oni już raz ją zaprzepaścili, naprawdę nie chcę myśleć co musieli potem przechodzić w piwnicy. Podobno potem momentalnie wzrosła liczba samobójstw pracowników, a ich populacja zmniejszyła się aż o trzydzieści procent.

Opadłam na siedzenie w samochodzie oglądając, jak inni koledzy również powoli odjeżdżają z parkingu. Zdecydowałam, że po powrocie opowiem Kitsune jak planujemy naszą ucieczkę. Jakby nie patrzeć ona sama nie jest tak głupia, na jaką się kreuję i być może zauważy jakąś lukę, której nie zauważyliśmy my.

Przekręciłam klucz w stacyjce, jednak auto nie chciało zapalić. Uniosłam pytająco brew i spróbowałam jeszcze raz. Potem trzeci, czwarty, piąty, nadal bez skutku. Oparłam się głową o kierownicę zauważając, że klakson działa. Świetnie, gdy powoli dochodzi północ, a żona, która ciągle waha się czy mi wybaczyć liczy moją każdą minutę poza domem moje auto musi nawalić.

Niechętnie wyszłam z auta i otworzyłam jego maskę. Było już ciemno, a lampa uliczna stojąca niedaleko za mną nie pomagała mi za wiele. Oglądałam cały mechanizm kompletnie nie wiedząc, co mam zrobić. Do domu mam daleko, a metro nie jeździ o takich późnych godzinach.

- Nawalił? - usłyszałam obok siebie znajomy głos, przez który aż podskoczyłam.

- Boże święty Shuuhei! - Złapałam się za serce patrząc, jak chłopak opiera się o samochód. Podszedł do mnie tak bezszelestnie, że kompletnie go nie zauważyłam.

- Wystarczy Shuuhei. - Uśmiechnął się, jakby śmiał się z mojej reakcji.

- Tak... - odpowiedziałam na zapomniane pytanie. - Myślałam, że już pojechaliście. - Rozejrzałam się w poszukiwaniu jednego z luksusowych aut Ishido. Jak się okazało czarne lamborghini stało trzy miejsca parkingowe dalej. Światło latarni nie pomagało mi w dojrzeniu, czy za zaciemnianymi szybami siedzi Afuro.

- Pokaż no. - Odsunęłam się na bok, a on zajął moje miejsce. Po chwili jakby coś zaświtało z tyłu głowy, więc wyciągnęłam telefon i zaświeciłam latarką na otwartą maskę. Tsuyuki zauważając moją pomoc spojrzał na mnie ukradkiem, ale się nie odezwał.

- Znasz się na tym? - zagaiłam, gdy ten podwinął rękawy i zaczął grzebać we wszystkich tych sprzętach.

- Nie bez powodu jestem kierowcą Ishido. - Na jego twarz wkradł się nieskrywany uśmiech dumy. Mimo to udało mi się dostrzec jakąś smutną iskierkę, która błysnęła w jego oku. Przypomniało mi się, o czym mówił na spotkaniu rebelii.

- Rodzice zmuszają cię do studiów? - pytałam dalej. Zatrzymał się w miejscu, a po chwili podniósł głowę jednocześnie strzepując swoją grzywkę z oczu.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz