58. "Ilość zer"

54 6 14
                                    

- Możemy porozmawiać? - zagaiłam Kitsune, gdy jadłyśmy rano śniadanie. 

- O co chodzi? - odparła z pełną buzią.

Otworzyłam usta, jednak nie chciał się z nich wydobyć żaden dźwięk. Pokręciłam z dezaprobatą głową i odchrząknęłam.

- Nieważne... już nieważne. - Uśmiechnęłam się nieszczerze upijając łyk herbaty ze szklanki. Tadashi uniosła pytająco brew.

- Jak coś to mów, przecież nie mamy przed sobą tajemnic. - Pokiwałam głową.

***

Podjęłam decyzję o ucieczce. Nie miałam zamiaru angażować w to kogokolwiek innego z Meteory, jedynie wziąć swoje rzeczy i jutro rano razem z Kitsune wyjechać. Nie miałam zamiaru wyjeżdżać z kraju, nie miałyśmy żadnej pewności życia za granicą, dlatego postanowiłyśmy zwyczajnie opuścić Osakę.

Przez myśl przeszedł nam plan wyprowadzki do Tokio, jednak nie potrzebowałyśmy już tak wielkiego miasta do szczęścia. Przepych w Osace momentami nam przeszkadzał, a co dopiero w samej stolicy.

Nasze rodzinne miasto było pełne wspomnień i z tych powodów jednocześnie chciałyśmy tam wrócić ale też już nigdy się tam nie pokazywać. Zbliżanie się do tamtych okolic napawało mnie niewyjaśnionym lękiem, jakby mama ciągle tam czekała. Nie chciałam wiedzieć, ani nawet myśleć co stało się z moim rodzinnym domem, tak samo wolałam nie oglądać domu babci, który po jej śmierci zdecydowałam się sprzedać. Tamto miejsce wolałyśmy zostawić w przeszłości. Jedynie Kitsune pojawiała się tam czasami, gdy odwiedzała rodziców.

Za cel obrałyśmy sobie Okayamę. Kitsune się śmiała, że im starsza jest tym bardziej na południe kraju mieszka, bo jak się okazuje, urodziła się na Hokkaido, gdzie mieszkają do dzisiaj jej dziadkowie.

Zamknęłam walizkę z głębokim westchnięciem. Dobrze pamiętam, jak gdy Tadashi ciągle studiowała wprowadzałyśmy się do tego mieszkania. Te pierwsze tygodnie sam na sam były tak niezwykle namiętne...

Pomachałam gwałtownie głową chcąc wyrzucić z niej chęć wspominek dawnych lat. Nie było teraz na to czasu.

Mam rozumieć, że znowu uciekasz od problemów?

Tym razem leżała rozłożona na parapecie i patrzyła na mnie, jak z głupawym uśmiechem odganiam niepotrzebne myśli. Widząc ją pozytywny wyraz twarzy od razu spłynął zastąpiony zmarszczonymi brwiami i ponurą miną.

- Jeśli chcesz to tak rozumieć to proszę bardzo - odparłam z wyrzutem jednocześnie stawiając walizkę na kółkach na podłodze.

Jesteś słaba. Hokori wyraźnie powiedział, byś stawiła czoła tym problemom, a ty uciekasz. Jesteś żałosna.

Uniosłam tylko brew spoglądając na nią karcącym wzrokiem. Lata terapii nie zagroziły jej istnieniu w żaden sposób, ale przynajmniej pozwoliły mi radzić sobie z jej obecnością. Pojawiała się w stresujących i emocjonujących momentach, by zepchnąć mnie na dno. Była tylko głupim głosem w mojej głowie, który miał zamiar mnie zniszczyć. Tak naprawdę była tylko ostatkami mojego strachu przed mamą.

Nagle dzwonek do drzwi rozbrzmiał w domu, a jej widmo błyskawicznie się rozpłynęło. Wzruszyłam ramionami idąc do wejścia do mieszkania. Nie spodziewałam się nikogo, Kitsune wyszła do pracy już jakiś czas temu, więc najprędzej był to sąsiad z potrzebą sąsiedzkiej przysługi.

Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi do siebie. Już miałam otwierać usta z pytaniem "O co chodzi?", ale otworzyłam je i słowa ugrzęzły mi w gardle.

W progu stanął nikt inny jak Afuro Terumi. Twarz miał zasłoniętą dużymi, ciemnymi okularami ze złotymi oprawkami, jednak przez długie, teraz w pełni blond włosy, bez niebieskich końcówek łatwo było go poznać. Miał na sobie rurki z dziurami na kolanach, buty na platformach, czarny top i na wszystko zarzucone grube, różowe futro. Gdy widywaliśmy się poza Meteorą zawsze wyglądał normalnie, a teraz... Nie wyglądał ani, jak podczas pracy w Meteorze, ani gdziekolwiek, kiedykolwiek indziej.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz