36. "Pięć razy więcej"

55 8 14
                                    

W końcu  sam na sam siedzieliśmy naprzeciw siebie przy niewielkim, kwadratowym stole na którym bez problemu zmieści się większość gier. Do tego nie mogło obyć się bez dobrego whisky dla każdego.

Moje dłonie pociły się jak nigdy wcześniej, ślinianki nie poprawiały sytuacji zmuszając mnie do ciągłego przełykania śliny. Oddech i tętno z każdą chwilą tylko przyspieszały. Chciałam uciekać, choć jednocześnie wszystkie emocje trzymały mnie w miejscu.

- Więc co chcesz postawić? - Zapytał w końcu Ishido odklejając usta od szklanki wypełnionej whisky. Zaśmiałam się pod nosem zdając sobie sprawę, że w tym miejscu zaczyna się prawdziwy wyścig o koronę.

- To ironiczne, że zadajesz to pytanie. Dobrze wiesz, że nie mam co postawić. - Mruknęłam chwytając w dłoń swoją szklankę. Nie miałam zamiaru pić ani łyka, dlatego też jedynie sprawiałam wrażenie zainteresowanej trunkiem. - Od początku to zaplanowałeś. Znałeś mój słaby punkt, dlatego chcąc coś ode mnie wyciągnąć posunąłeś się do najgorszego. - Zatrzymałam się na chwilę musząc przełknąć ślinę. - W takim wypadku to ja powinnam zadać to pytanie: Co chcesz, abym ja postawiła? - Shuuji wyraźnie zadowolony z moich słów uśmiechnął się zwycięsko.

- Wiesz, dlaczego się w tobie zakochałem? - Zapytał nagle wybijając mnie z rytmu. Zdziwiona pokiwałam przecząco głową wstrzymując się od zbędnego narzekania, że nagle zmienia temat. Wstał ze swojego miejsca i powolnym krokiem podszedł do mnie. Chwycił mnie za podbródek przez co mimowolnie boleśnie ugryzłam się w język. Syknęłam z bólu podnosząc na niego wzrok. - Od samego początku moją uwagę przykuły twoje oczy. Wiesz... Widziałem wiele kobiet i żadna z nich nie miała tak wyjątkowego koloru tęczówki. - Chwyciłam jego nadgarstek, ponieważ trzymanie głowy w ten sposób było dla mnie mocno niekomfortowe. - Chcę je. Postaw chociaż jedno, a jeśli wygrasz oddam Kitsune z powrotem. - W końcu wycofał swoją dłoń i wrócił na swoje miejsce.

- Jaką ma mieć pewność? - Uniósł pytająco brew. - Skąd mogę wiedzieć, że mnie nie oszukasz? Że nie porwiesz Kitsune po raz kolejny, bym oddała drugie oko, później może jajniki, macicę, aż w końcu sprzedasz nas obie na organy? - Białowłosy zaśmiał się cicho.

- Dookoła nas jest masa kamer z mikrofonami. Każdy nasz ruch jest w tej chwili nagrywany, a mój lokaj jest żywym świadkiem wszystkiego, co tu zajdzie. Chcesz podpisać umowę pod kątem naszej dzisiejszej gry? - Rozejrzałam się po pomieszczeniu zaniepokojona. Nie było śladu po żadnej kamerze. Uśmiechnęłam się delikatnie. Jeśli już proponuje umowę, a jak wiemy w tym jest mistrzem, nie ma szans by kłamał.

- Nie trzeba. - Stwierdziłam. - W co mamy zamiar dziś zagrać? - To kluczowe pytanie, które zadawałam sobie odkąd zgodziłam się na grę. Ishido spojrzał w stronę kamerdynera, który położył na stole niewielkie pudełeczko. Dobrze znane mi pudełeczko. - Skąd znasz e-card? - Zapytałam, gdy ten zaczął odwijać folię z fabrycznie zapakowanego pojemnika na karty.

- Naprawdę nie wiesz z kim tak naprawdę przegrałaś swoje sławetne dwadzieścia osiem milionów? - Wyprostowałam się wyczekując jego dalszych słów. - Połącz wszystkie kropki. - Ten natomiast pochylił się i oparł łokcie na stole. - Kilka lat temu zabiłaś człowieka, który z tobą wygrał. Gdybyś wtedy przyjęła na siebie dług, ile musiałabyś spłacić?

- Sto sześćdziesiąt osiem milionów. - Odparłam po chwili zastanowienia. Dobrze pamiętałam tę liczbę, bo facet, z którym grałam miał dług dokładnie tej wysokości. Postawił na szali wszystko. Albo wygra i wyjdzie na prostą bez długu, albo przegra i podwajając dług popełni samobójstwo.

- Świetnie. Ile wynosił dług drugiej osoby, którą pośrednio zabiłaś, Yui Hayashi w dniu, w którym podpisywała umowę o pracę w Meteorze? - Pytał dalej. Widząc, że nie pamiętam tej informacji sam odpowiedział na to pytanie. - Sto czterdzieści milionów. Pamiętasz może chociaż skąd miała swój dług?

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz