Cisza. Kompletnie głucha cisza. Taki stan, kiedy próbujesz ruszyć czymkolwiek, ale nie jesteś w stanie. Wszystko tak cholernie boli.
Udało mi się jedynie delikatnie uchylić powieki, jednak nadal za wiele mi to nie dało, albowiem pomieszczenie było w całości skąpane w mroku. Gdzie ja jestem do cholery jasnej?!
Orientując się, że nie jestem w żadnym bezpiecznym miejscu od razu uderzyła we mnie adrenalina, przez co zmęczenie miało o wiele mniej do powiedzenia. Szarpnęłam agresywnie rękami, które ciągle trzymałam z tyłu, ale nic z tego.
Oba nadgarstki miałam czerwone i poobijane od wielkich, metalowych kajdan przymocowanych ciężkim łańcuchem do betonowej ściany za mną. Oczy zaczęły się przyzwyczajać do ciemności w pomieszczeniu, przez co mogłam dojrzeć ogromne drzwi stojące kilka metrów przede mną. Na szczęście nóg nie miałam niczym związanych, więc szybko wstałam i próbowałam jakoś przerwać łańcuch, którym spięte były moje ręce.
Ale nic z tego. W sumie czego się spodziewałam próbując zerwać metal gołymi rękami? Ale gdyby tak leżało tutaj coś ostrego... Rozejrzałam się po podłodze, na której było mnóstwo brązowych i ciemnoczerwonych śladów. Kilka metrów dalej zauważyłam jakieś narzędzie, jednak nadal było zdecydowanie za daleko.
Moje szamotaniny przerwało nagłe rozjaśnienie się pomieszczenia. Oślepiona błyskawicznie zamknęłam oczy kierując głowę w dół, by jak najmniej światła dostało się do środka.
- Widzę, że masz zaskakująco dużo energii... - Znajomy głos. Niechętnie uchyliłam jedno z oczu spoglądając w kierunku drzwi. Tego czerwonego garnituru nie mogłabym pomylić z nikim innym.
- Gouenji... - Westchnęłam otwierając szerzej oczy.
- Nie nazywaj mnie tak! - Warknął podchodząc do mnie agresywnym krokiem. - Jestem Ishido Shuuji, zapamiętaj to sobie. - Złapał mnie za podbródek zmuszając mnie, bym spojrzała w jego oczy. Wyczekiwał mojej reakcji, więc niechętnie skinęłam głową, na co ten tylko uśmiechnął się zwycięsko, po czym mnie puścił i wyprostował się.
Mam rozumieć, że Ishido Shuuji, osoba, która stworzyła Meteorę, miejsce, którego nikt dotąd nie opuścił żywy to ta sama osoba, co Gouenji Shuuya..?
Sama nie wiem co w tej chwili w nim widziałam. Czy tego tyrana, który bez mrugnięcia okiem morduje niewygodnych dla niego ludzi, czy też przyjaciela z liceum. Jedną z dwóch osób, którym wtedy mogłam zaufać.
Momentalnie całe moje ciało stawało się zbyt ciężkie, by móc utrzymać je w pionie. Kolana dosłownie załamały się pode mną a ja ciężko opadłam na twardą posadzkę.
Czułam na sobie jego wyczekujące spojrzenie. Parzył na mnie z góry, a ja nie potrafiłam podnieść głowy z podłogi przez myśli, które opanowywały mój umysł. Wspomnienia tych wszystkich miłych chwil, które razem spędziliśmy przeplatały się z obrazem, który aktualnie miałam przed sobą.
Widząc, że ciągle nie mogę nic z siebie wydusić sam zaczął mówić:
- Wiesz, że nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek się spotkamy? - Ponownie kucnął przede mną, po czym szarpnął za obrożę, którą ciągle miałam na sobie, bym spojrzała mu w oczy. Jednak nie miałam ani siły, ani chęci trzymać głowy w pionie, a tym bardziej patrzeć w te zbrukane mnóstwem krwi oczy.
- Dla... - Próbowałam zaczął coś mówić, jednak zabrakło mi odwagi. Ten uniósł jedną brew czekając, aż coś w końcu powiem, więc przełknęłam ślinę i ponowiłam próbę. - Dlaczego to wszystko robisz? - Przewrócił oczami i ponownie rzucił mną na ziemię.
- Dlatego tak bardzo mnie wszyscy wkurwiacie. - Podniósł się do pionu, po czym przygniótł mnie butem. - Próbuję zacząć jakąś miłą rozmowę, ale nie... Wy wszyscy wolicie się wypytywać o to dlaczego jestem taki zły i niedobry. - W międzyczasie kopnął mnie w bok, przez co skuliłam się jeszcze bardziej. - Wszyscy jesteście obrzydliwi. - Postawił swoją nogę z powrotem na podłodze pozwalając, bym dalej kuliła się z bólu. - Jesteście nawet gorsi od robaków. Zatrudniacie się w Meteorze, by odrabiać dług, ale gdy tylko usłyszycie o jaśnie Ryoko wasz dług schodzi na drugi plan, bo ważniejsze jest dowiedzieć się co Meteora w sobie skrywa. - Ponownie mnie kopnął, tym razem o wiele mocniej, przez co przeturlałam się na plecy. Przyłożył swoją nogę do mojej szyi zmuszając mnie, bym podniosła wzrok. Widząc strach w moich oczach uśmiechnął się ponownie odpuszczając. - Przestaniesz mnie wypytywać o takie bezsensowne rzeczy? - Przerażona pokiwałam błyskawicznie głową. - Świetnie. - Westchnął odchodząc na moment.
CZYTASZ
Meteora I Yuri
Romance- Pieniądze szczęścia nie dają... - Wydmuchał dym z papierosa z ust. - Zabawne. - Prychnął śmiechem, po czym spojrzał w moim kierunku najpewniej zauważając, że mu się przyglądam. - Bo to co nas podnieca to się nazywa kasa i seks. - Dodałam, na co te...