Znów musiałam zjawić się w rezydencji Ishido. Po tym, co udało nam się zrobić z rebelią wręcz plułam na to miejsce i tego człowieka. To mały krok dla ludzkości, ale wielki dla pracowników Meteory, tak?
Tym razem oprócz zdjęcia szwów miałam pewną bardzo ważną misję do wykonania. Musiałam przejrzeć jego szafki w poszukiwaniu przenośnych dysków, na których mógł trzymać kopie naszych umów.
- Ałć. - Syknęłam, gdy ten zdjął pierwszy szew. Uśmiechnął się delikatnie nie odciągając uwagi od wykonywanego zadania. Nie wzięłam pod uwagę, że ta scena odbędzie się w jego gabinecie lekarskim, a nie biurze. To oznacza, że będę musiała go potem poprosić o rozmowę...
- Jak teraz czujesz się w Meteorze? Bezpieczniej? - Zaczął nagle ciągle skupiony na tym, co robił. Zdziwiłam się słysząc to pytanie i minęła dłuższa chwila, nim udzieliłam na nie odpowiedzi.
- O wiele. - Uniosłam kącik ust w górę. - Przyznam, nie tylko ona była dla mnie niewygodna, ale niestety więcej nerek nie mam. - Zażartowałam, na co ten prychnął zduszonym śmiechem. Wiedziałam, że nie było to zbyt zabawne, jednak za wszelką cenę musiałam sprawić, by widział we mnie tą przyjaciółkę sprzed dziesięciu lat, a nie swoją pracownicę.
- Wiesz... W ludzkim ciele jest wiele organów, które chodzą w ładnych cenach, a bez których da się żyć. - Szepnął praktycznie wprost do mojego ucha. Momentalnie poczułam, jak oblewa mnie zimny pot. - U kobiet są to chociażby jajniki, włosy, cięższe w sprzedaży ale wciąż możliwe do sprzedania są palce u rąk i nóg, czy chociażby... - Nagle się zatrzymał, po czym chwycił mój podbródek i odwrócił moją twarz do siebie. - Oczy. - Wręcz poczułam, jak jego intensywne spojrzenie wypala mi w oczodołach dwie, wielkie dziury. Przełknęłam przerażona ślinę, na co ten tylko mnie puścił i wrócił do zdejmowania szwów. - A twoje na pewno poszłyby za ładną sumkę. - Dodał po chwili.
***
Co mnie zdziwiło to fakt, że po wykonanej robocie sam zaproponował mi herbatę. To aż dziwne, że dziś nie whisky... Po drodze do jego biura zahaczyłam o łazienkę. Oczywiście nie bez powodu.
- Ile można na ciebie czekać? - Afuro czekał na mnie cały ten czas z kluczem do szafek Ishido. Zaraz mi go przekazał, jednak nie obyło się bez przewracania oczami.
- Trzeba było samemu to załatwiać. Wiesz, że nie uśmiecha mi się robienie tego osobiście. - Syknęłam biorąc od niego przedmiot.
- Bardzo chętnie, ale Ishido mnie tam nie wpuszcza. Piwnicę pokazuje mi tak często, jak tylko może, ale do swojego świętego biura nawet nie myśli mnie wpuścić... - Zażartował. - Zrobiłem co mogłem. Klucz już masz, kamery są wyłączone. Teraz tylko nie daj się złapać. - Skinęłam głową kierując się do wyjścia z pomieszczenia.
Zaraz dogoniłam czekającego na mnie mężczyznę, który szybkim krokiem zaprowadził mnie do pomieszczenia.
- Poczekaj tu, zrobię herbatę i zaraz wrócę. - Powiedział stojąc w drzwiach, po czym się ulotnił kierując najpewniej w stronę kuchni. Szansa!
Momentalnie rzuciłam się na jego wiecznie zamknięte na klucz szafki. Za zaszklonymi było widać jedynie segregatory. Przejrzałam szybko napisy na ich grzbietach: "dokumenty", "umowy", "kopie umów", "projekty", "sprzedaże" i ten, który mnie najbardziej zainteresował: "wierzyciele". Rozumiałabym jakieś papiery o dłużnikach z Meteory, ale o wierzycielach? Odsunęłam od siebie szybko tę myśl wiedząc, że mam mało czasu.
Zaczęłam więc otwierać zakluczone szafki. Papiery, papiery, papiery... Wszystkie idealnie białe z czarnymi napisami z tuszu drukarki. Moją uwagę zwrócił jeden, jedyny stos papierów, ponieważ wyróżniał się. Był niewielki, jednak wszystkie kartki były kolorowe, a kartka na samej górze była cała pokolorowana i zapełniona dziecięcymi bazgrołami. Rysunek najwidoczniej przedstawiał rodzinę składającą się z matki, ojca, syna i trzech córek. Kto to rysował? Z tyłu widać było tylko typowe pismo pierwszoklasisty "dla najlepszego braciszka!". Ishido ma siostrę?
CZYTASZ
Meteora I Yuri
Romance- Pieniądze szczęścia nie dają... - Wydmuchał dym z papierosa z ust. - Zabawne. - Prychnął śmiechem, po czym spojrzał w moim kierunku najpewniej zauważając, że mu się przyglądam. - Bo to co nas podnieca to się nazywa kasa i seks. - Dodałam, na co te...