Dzień zaczął się normalnie, oprócz pory wstawania. Zdecydowaliśmy się uciekać w sobotę, dlatego też mogłam na spokojnie wstać dopiero o czternastej, by odespać nocne przygody i wrażenia.
"Odespać" to dość duże słowo zważywszy na to, że większość nocy po prostu myślałam o tym, co stanie się dzisiaj i co kombinuje Afuro. Doszłam do masy wniosków, jednak każdy scenariusz zdawał się być tak samo prawdopodobny.
Jedyne, na co miałam nadzieję, to że nie wykorzysta naszych już kilkumiesięcznych starań, by uciec samotnie. Faktem było to, że Terumi miał najmniejsze szanse na ucieczkę, ponieważ był na największej uwięzi. Gdyby ktoś inny z rebelii chciał uciec, wystarczyłaby jedynie odrobina szczęścia, zgubienie po drodze obroży, wyjechanie na drugi koniec kraju i rozpoczęcie życia od początku. Tenshi niestety nie miał tak łatwo, gdyż każdy jego ruch był monitorowany i zapisywany.
Przekręciłam kluczyk w stacyjce drugi raz stresując się tak przyjazdem do Meteory. Pierwszy był, gdy zaczynałam pracę. Wychodzi na to, że pierwszy i ostatni raz są zawsze najgorsze.
Domyślałam się, że Ishido wiedział o naszych planach ucieczki. Tak naprawdę wystarczyło, że choć jedno z nas pomyliło się przy jednym z kroków, lub Shuuji zaobserwował coś podejrzanego w naszym zachowaniu i tu kończyła się zabawa. Pewne było jedynie, że on czuje się bardzo bezpiecznie na swojej pozycji i chce dawać nam pozory samowolki. Gdyby tak nie było już dawno wylądowalibyśmy w piwnicy.
Zaparkowałam samochód i przebiłam się przez kolejkę. Szybka wymiana spojrzeń z Ringo, założenie obroży i nareszcie - wejście do centralnej Meteory. Duszność w środku, głośna muzyka i światła ledowe nigdy nie przestawały zadziwiać przy każdym wejściu. Choć zawsze wiedziałam, czego się spodziewać nigdy nie ignorowałam sytuacji. Zawsze przystawałam choć na chwilę, by zaciągnąć się tym wypełnionym alkoholem i papierosami powietrzem z myślą znów tu jestem.
Skinęłam głową do Eve, która właśnie tak, jak zawsze czyściła szkło. Odwzajemniła gest z determinacją w oczach, jakby chciała mi w ten sposób przekazać, co dzisiaj się stanie. Na rurze po środku tańczyła aktualnie jakaś niezbyt dobrze znana mi striptizerka, jednak najwidoczniej była lubiana, bo klienci nie szczędzili pieniędzy.
Od razu pokierowałam się do pokoju dla personelu wiedząc, kogo spotkam w środku.
- Cześć, Tenshi. - Uśmiechnęłam się w jego stronę, co odwzajemnił. W jego oczach można było dostrzec tę samą determinację, co u Eve i Ringo. U Afuro jednak zdawała się być delikatnie przytłumiona przez inną emocję. Smutek? Przysiadłam się do niego na łóżko, które jak zawsze stało tak nadal stoi po środku tego pokoiku. - Wchodzisz za jakieś pół godziny, prawda? Masz już naszykowany repertuar? - Zgodnie z planem Ryoko dzisiaj Terumi robił występ poprzez swój anielski śpiew i grę na pianinie. Ze względu na drugi aspekt zdecydowaliśmy się wspólnie, by ubrał coś bardziej eleganckiego. Oczywiście nie wymagaliśmy, by wyciągał swój garnitur z pierwszej komunii, dlatego założył białą koszulę u której rozpiął kilka guzików od góry i czarne spodnie, najwidoczniej sporo za duże, ponieważ mocno ścisnął je paskiem. Dla przypomnienia, że nie jest to żaden koncert muzyki klasycznej oczywiście na jego szyi wciąż widniała czarno-różowa obróżka.
- Tak, mam - odpowiedział po chwili i pochylił się nad lustrem stojącym na biurku. Rozwiązał niską kitkę zawiązaną z boku głowy, po czym zaplótł włosy w wysoki kucyk. Obejrzał się z kilku profili i znów je rozwiązał.
- Zwiąż je jak zawsze - poradziłam, na co spojrzał na mnie pytająco. Podeszłam do niego i odbierając gumkę do włosów zawiązałam niski kucyk na jego lewym ramieniu. Poza Meteorą, w której zawsze miał rozpuszczone włosy, nosił je właśnie w ten sposób. Niebieskie końcówki zdążyły się sprać przez cały ten czas, jednak wciąż odcień był widoczny.
CZYTASZ
Meteora I Yuri
Romance- Pieniądze szczęścia nie dają... - Wydmuchał dym z papierosa z ust. - Zabawne. - Prychnął śmiechem, po czym spojrzał w moim kierunku najpewniej zauważając, że mu się przyglądam. - Bo to co nas podnieca to się nazywa kasa i seks. - Dodałam, na co te...