Gdy szłam do samochodu, który na marginesie został naprawiony przez Shuuheia. dostrzegłam Terumiego, który przed wejściem do klatki schodowej dopalał papierosa. Spojrzałam w jego kierunku, a ten uśmiechnął się zachęcająco. Podeszłam kilka kroków zainteresowana, w końcu wyszedł z mieszkania jako pierwszy mówiąc, że ma ważny telefon.
- Jutro wszystko się zmieni... - uśmiechnął się. Ten wyraz twarzy wyrażał dziwne emocje. Jakby smutek, jednak zmieszany z wyraźną ironią. Nie wierzył w to? - Cieszysz się?
- Cieszyć się będę, gdy będzie po wszystkim - odparowałam. - Co nadal tutaj robisz? - Zaciągnął się papierosem, jakby chcąc dać mi w ten sposób odpowiedź "palę". Widząc jednak, że takowa mi nie wystarczyła pokręcił głową i zaczął mówić.
- Czekałem na ciebie - przyznał. - Chciałem porozmawiać. - Uśmiechnął się przyjaźnie, jednak wciąż głęboko w jego oczach dostrzegałam dziwny smutek.
- O czym? - Uniosłam jedną brew sugerując, że nie jestem bardzo chętna do rozmowy.
- O Ishido. O naszym przyjacielu z dzieciństwa. - Na mojej twarzy musiał odbić się delikatny szok, ponieważ wyszczerzył się jeszcze bardziej. - Widzę, że interesuje cię ten temat.
- Czy to dziwne? - Przeszłam obok niego i zaczęłam iść w stronę wyjścia z parkingu sugerując, by podążył za mną. Po kilku krokach przyspieszył tępa, by zaraz zrównać je z moim. - Co konkretnie chcesz mi o nim powiedzieć?
- Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego tak bardzo się zmienił? Dlaczego z tego miłego chłopaka udającego hetero stał się... tym, kim jest teraz?
- Zastanawiać się na pewno zastanawiałam - urwałam - jednak na pewno nie udało mi się nigdy dojść do żadnych sensownych wniosków. Wiesz coś o tym?
- Wiem wszystko. - Przybrałam zachęcający wyraz twarzy, co uznał za pozwolenie na dalszy monolog. - Tak naprawdę zaczęło się to już jak był dzieckiem. Był jedynym synem, miał dwie starsze siostry. W związku z tym budził największe wymagania wobec swojego ojca. - Ciekawiło mnie, czy nie uśpił swojej czujności i czy na pewno uważa na słowa, by nie oberwać od obroży. Na pewno nie jest to historia, którą Ishido chciałby się dzielić. - Jego rodzice byli lekarzami, on również miał nim być. Dlatego od małego miał się uczyć. Miał być najlepszy.
- Brzmi trochę jak Shuuhei - westchnęłam pod nosem, na co skinął lekko głową.
- Nie miał żadnych kolegów aż do gimnazjum. Dotychczas cały jego czas zajmowała nauka, a dopiero wtedy znalazł czas na pasję. Wybłagał swoją matkę o zapisanie go do szkolnego klubu piłki nożnej. Dostał odpowiedź, że zostanie zapisany. Pod warunkiem, że nie spadnie z pozycji najlepszego ucznia w szkole. - Spojrzał mi prosto w oczy. - Z powodu zajęć w klubie miał mniej czasu na naukę, w związku z tym uczył się po nocach. Źle sypiał, pod koniec gimnazjum był kompletnie wymęczony. Składając papiery do liceum okłamał swoich rodziców. Miał je złożyć do najlepszego liceum w Tokio, jednak złożył je do naszego zwykłego, szarego i przeciętnego liceum.
- Sprytnie - skomentowałam, na co uśmiechnął się lekko.
- Jego ojciec wpadł w furię. O dziwo podobno nie doszło do rękoczynów, a ostatecznie pod wpływem matki pozwolili mu zostać w tej szkole. Dzięki temu mógł rozwijać się dalej w swojej pasji, bez problemu pozostając liderem szkoły.
- Później dostał się na uniwersytet tokijski i tak dalej... Rozumiem - streściłam, jednak ten pokręcił głową.
- Nie tylko. W tej historii jest wiele szczegółów, których nie znasz. - Nie czekał na moją odpowiedź, tylko mówił dalej: - Jego najmłodsza siostra na ten moment od jedenastu lat jest w śpiączce. - Przypomniałam sobie, że o tym wiedziałam. Rozmawiałam o tym z Ishido, a ta informacja leżała od tamtego czasu zakurzona z tyłu mojego umysłu. - Zapadła po wypadku, który miała jego rodzina, gdy on miał siedemnaście lat. Pamiętasz jaki wtedy był, powiedziałabyś, że tak naprawdę zmagał się z tęsknotą i ogromnie martwił się o siostrę?
CZYTASZ
Meteora I Yuri
Romance- Pieniądze szczęścia nie dają... - Wydmuchał dym z papierosa z ust. - Zabawne. - Prychnął śmiechem, po czym spojrzał w moim kierunku najpewniej zauważając, że mu się przyglądam. - Bo to co nas podnieca to się nazywa kasa i seks. - Dodałam, na co te...