56. "Święta"

41 6 11
                                    

- I jak?! - Kitsune widocznie siedziała całą, długą noc jak na szpilkach, czekając, aż wrócę z wieściami do domu. Widziałam na jej twarzy wyraźne wory pod oczami, ale też nie dało się nie dostrzec błysku ciekawości i zniecierpliwienia w tych właśnie oczach.

Jakby dopiero dostrzegła stan, w jakim do niej przychodzę i jej charakterystyczne, zaciśnięte z podekscytowania pięści opadły powoli w dół, błysk w oczach zniknął, a na twarzy pojawiło się rozczarowanie. Pogniecione, zakurzone ubrania, również wory pod oczami i liczne siniaki tak naprawdę mówiły same za siebie.

- Nie udało nam się. Afuro uciekł, nie wiemy co się z nim dzieje. Najprawdopodobniej nas zdradził, żeby tylko odzyskać swoją własną wolność - streściłam i zdjęłam obrożę z szyi. Nawet nie wiedziałam, czy nadal działa, czy też nie. Zdałam sobie sprawę, że zapomniałam zapytać Shuuhei'a o to, jak poradził sobie z całym panelem sterowania. Tak czy owak standardowo ją zabezpieczyłam i odłożyłam na blat w kuchni.

- Co za nadęty bufon! Nic się nie zmienił od liceum! - wrzasnęła po chwili ciszy Kitsune, uderzając pięścią w stół. - Czemu mu zaufaliście?! Czemu nie posłaliście kogokolwiek innego?! Ciebie na przykład! Przecież ty byś swoje własne życie za nich oddała, byleby tylko was uwolnić.

- Bez przesady. - Zaśmiałam się cicho. Z jakiegoś powodu z mojej twarzy nie znikał uśmiech, a całe przygnębienie gdzieś uleciało nie pozostawiając po sobie ani śladu. - Zmanipulował nas - odpowiedziałam na zapomniane pytanie. - Akurat w tym nie zmienił się kompletnie od liceum, nadal potrafi bez mrugnięcia okiem manipulować innymi, by dostać to, czego chce. - Zaplotłam ręce na piersi, gdy ta w końcu opadła zmęczona na krzesło. Adrenalina widocznie przestała płynąć jej w żyłach i ustępowała miejsca senności.

- Nienawidzę go... Jak tylko go znajdę, to ukręcę mu kark za to wszystko, co nam zrobił - groziła mocno gestykulując rękami, jednak jej słowa zostały przerwane przez mocne ziewnięcie, które rozchyliło jej usta.

- Idź spać. - Uśmiechnęłam się pocieszająco. - Ja też bardzo chętnie walnę się do łóżka - przyznałam idąc w stronę sypialni.

- Ani mi się waż wchodzić do mojego łóżka w tym stanie. Do mycia! - Jakbym słyszała własną matkę. Chociaż nie.

Przewróciłam tylko oczami i skierowałam kroki do łazienki.

***

- Listonosz był - oznajmiła, gdy wyszłam w ubraniach do spania spod prysznica. Słońce dopiero wznosiło się ponad horyzontem, ale nam obu potrzebnych jest co najmniej kilka godzin odpoczynku. - Przyniósł coś dla ciebie. - Przekazała mi białą kopertę.

Od razu rzuciło mi się w oczy, że jest to list polecony. Dostrzegając, że jego nadawcą jest nie kto inny jak Ishido Shuuji serce zabiło mi mocniej. Przełknęłam ślinę i w zniecierpliwieniu otworzyłam zaklejoną kopertę już w głowie wymyślając wszystkie możliwe scenariusze. Otworzyłam złożoną na pół kartkę ze środka i zaczęłam czytać.

"Wszyscy pracownicy Meteory od dnia dzisiejszego do odwołania mają płatne wolne. Proszę nie kontaktować się z nikim z zewnątrz, ani nie szukać przyczyny. O zmianie tego przepisu wszyscy zostaną poinformowani

Ishido Shuuji"

Gdy tylko mój wzrok przebiegł po odręcznym podpisie charakterystycznego, niedbałego pisma Ishido zadzwonił mój telefon. Szybko przeczytawszy nazwę kontaktu odebrałam.

- Dostałaś list? - zapytała Eve po drugiej stronie.

- Tak, właśnie skończyłam czytać. - odpowiedziałam składając znów kartkę na pół i odkładając ją na stół. Kitsune patrzyła na mnie wyczekująco, jednak gestem ręki pokazałam, by zaczekała jeszcze chwilę.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz