40. "Ciało i serce"

48 10 9
                                    

Odkryliśmy karty, ponownie dwóch obywateli.

Te dwie karty odłożyliśmy dla zasady, by gra nie skończyła się tak szybko. Dopiero teraz powinnam zadawać sobie pytania. Położy cesarza? Obywatela? Co ja powinnam położyć? Niestety wiedząc o wgnieceniu w karcie cesarza cały sens gry został momentalnie zabity. Od zawsze gardziłam oszustwami, jednak teraz jedynie korzystałam z okazji.

Ishido położył swoją kartę, nie było na niej wgniecenia, zatem ja dołożyłam swoją.

Po odkryciu tak jak myślałam okazało się, że mamy remis.

- Wiesz, dlaczego niewolnik wygrywa z cesarzem? - Zaczęłam temat, który zawsze musi się przewinąć podczas gry w e-card.

- Tak... Chodzi o to, że niewolnik nie ma nic do stracenia i dlatego zabija cesarza? - Skinęłam głową. - Nie jest to głupie, jednak w prawdziwym życiu na pewno nie miałoby miejsca. - Zaintrygowana zaczęłam przysłuchiwać się uważniej jego słowom. - Nawet jeśli niewolnik miałby rzucić się na cesarza nie ma z nim szans. W końcu niewolnicy są trzymani w beznadziejnych warunkach. Tak jak jest na obrazku. - Spojrzałam na kartę w moich rękach. - Są słabi, wychudzeni, przyczepieni grubym łańcuchem do ciężkiej kuli. Podczas gdy cesarz - pokazał swoją kartę - na pewno ma ochroniarzy. Na pewno nosi przy sobie broń. Jedynie... - Przerwał na chwilę i odłożył karty na stół. - Cesarzowi mogłoby być szkoda zabić niewolnika.

- Szkoda? - Dopytałam.

- Tak. Cesarz wygrywa z obywatelami, bo oni zarabiają na swoje własne przeżycie. Oczywiście płacą podatki, ale nic poza tym. - Podniósł kartę obywatela, aby to zaprezentować. - To niewolnicy pracują dla króla. To przecież niewolnicy wznieśli piramidy, nie obywatele. Są niczym mrówki. Mali, niby nieznaczący, ale jednak... Pożyteczni.

Patrzyłam tępo w jego kierunku. Jego punkt widzenia zdecydowanie kłócił się z moim, jednak nie mogłam zauważyć pewnych racji w jego słowach.

Jeśli przyrównalibyśmy cesarza do Ishido, niewolników do pracowników Meteory, a obywateli do wszystkich zwykłych ludzi... Czy to właśnie tak postrzega nas Ishido? Jako pożyteczne mrówki, które są słabe i wątłe, ale jednak wciąż jest mu szkoda się nas pozbyć?

- Jednak zawsze nad cesarzem jest ktoś jeszcze. - Shuuji podniósł wzrok zaskoczony moimi słowami. - Bóg. - Odpowiedziałam na nie zadane pytanie wskazując w górę. - Lub inna siła wyższa. Można nazwać to nawet głosem rozsądku, który dla nas, ludzi, jest swego rodzaju Bogiem. - Wytłumaczyłam, jednak białowłosy wyraźnie pokazywał, że chce wiedzieć więcej. - Gdyby nie głos rozsądku cesarz nie bałby się zabić niewolnika. Nie myślałby o tym, że jest pożyteczny. Przyrównywałby go to tego, kim są inni obywatele. To właśnie dzięki głosowi rozsądku jest w stanie zauważyć tę różnicę.

- Interesujące spostrzeżenie, Kokoro. - Pochwalił Ishido wyszczerzony od ucha do ucha. Zaraz po jego słowach położył na środku kartę. Przyjrzałam się jej uważnie i zauważając wgniecenie od paznokcia bez wahania zagrałam niewolnikiem.

A więc to tak skończy się ten emocjonujący pojedynek? Chwyciliśmy za swoje karty. Teraz wygram, lokaj zapisze wyniki i zwrócą mi Kitsune? Podnieśliśmy je na niewielką wysokość. Czeka mnie z nią jeszcze długa rozmowa, muszę jej wszystko dokładnie wytłumaczyć. Zdecydowanie jestem jej to winna, w końcu tak długo ją okłamywałam.

Odwróciliśmy swoje karty.

Cesarz i niewolnik.

Wiedziałam od początku. Westchnęłam czując, jak mimowolnie się uśmiecham.

- Przykro mi, Kokoro. - Usłyszałam głos Ishido i kątem oka zauważyłam, jak podnosi pilocik do wiertła na moim oku. Dlaczego?

Spojrzałam na karty jeszcze raz. Otworzyłam szerzej oczy. Jak to możliwe, że źle zauważyłam? Że niebieski kolor na karcie Ishido wydał mi się żółty.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz