43. "Dziwka"

64 8 10
                                    

Afuro pov.

- I koniec - przyznałem, stawiając kropkę na końcu ostatniego słowa w notesie Ryoko. Odłożyłem długopis na bok i cofnąłem się o kilka kartek, przelatując wzrokiem po poprzednich wersach piosenki.

- Jak samopoczucie? - zapytała Akira wyrywając mnie z zamyślenia.

- Normalnie - odparłem po chwili namysłu. - Zobaczymy, jak z tymi atakami paniki. Jeśli nadal będą wracały to znowu będę musiał coś wymyślić - dodałem po chwili.

Nie widziałem Ryoko i nie miałem ataków już od jakiegoś czasu. Liczyłem, że wszystko zrobiłem dobrze i reszta piosenki jej się spodoba... Jeśli mam brać jej wyimaginowaną przez mój umysł postać za człowieka. Nie chciałem wierzyć, że rzeczywiście jest duchem i w celu dokończenia piosenki zaczęła mi się objawiać. Ta myśl zwyczajnie mnie przerażała.

- Jak będziesz potrzebował pomocy to wiesz, odezwij się. - Przechyliła szklankę i wlała sobie do gardła resztkę wody. Skinąłem głową z uśmiechem.

Przez cały ten długi czas, gdy po kawałku wspólnie myśleliśmy nad piosenką bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Nie oczekiwałem, że ta uzależniona od alkoholu perfekcjonistka da mi więcej wsparcia i zrozumienia, niż Gouenji. A w końcu to na nim polegałem przez tyle lat. Rzeczywiście musiał przespać swoje wszystkie wykłady z psychologii.

Wstałem z miejsca przeciągając ręce, które od ponad godziny zapisywały i skreślały kolejne słowa. Zakończenie piosenki było dla nas najbardziej czasochłonnym wyzwaniem, gdyż ciężko było nam dokończyć coś, co zaczął ktoś inny. Zwykle tworząc nowe dzieło mamy pomysł na początek i zakończenie, jedynie rozwinięcie może sprawiać nam problemy. Dlatego nie chcąc plamić pierwotnego pomysłu naszą inwencją zwyczajnie powtórzyliśmy początek dodając do niego smaczki z rozwinięcia.

Akira nie odrywała ode mnie wzroku, gdy z zamyśleniem przechadzałem się po pokoju. Mój wzrok powędrował na kilka zdjęć w ramkach, które dumnie stały na komodzie w jej salonie. Każde z nich przedstawiało naszą trójkę niegdyś dobrych przyjaciół. Mnie, Akirę i Gouenjiego. Spojrzałem na to najstarsze, przedstawiające selfie Akiry z jednego z naszych wyjazdów nad jezioro. Leżeliśmy wtedy na pomoście korzystając z gorącej pogody, ja oczywiście pod parasolem, Gouenji tuż obok rozgrzewając swoją klatkę piersiową do niesłychanych temperatur.

Obok stały różne zdjęcia. Jedno, które pamiętam zrobiliśmy po mocno zakrapianej imprezie dochodząc do siebie na niemożliwym kacu. Inne przedstawiało nasze pierwsze mieszkanie w Osace. Do tej pory pamiętam pasożytowanie Akiry pod naszym dachem i codzienne kłótnie. Bardzo urocze wydawało mi się zdjęcie ich dwójki na którym trzymali dyplomy oznaczające, że zakończyli studia. Akira wielce roześmiana, a Gouenji z naburmuszoną miną i żyłką na czole. No tak, na końcowym egzaminie miał drugi, po Akirze, najlepszy wynik.

Ostatnie zdjęcie wzbudziło we mnie największą nostalgię. Przedstawiało mnie, leżącego w rozgwieździe, otoczonego fortem z pustych butelek po różnorakim alkoholu. To właśnie tamtej nocy zaczęła powstawać Meteora...

Otarłem samotną łzę, która zakręciła mi się w oku i wzrokiem wróciłem do Hirano, która z równie dużym zamyśleniem przypatrywała się widokowi za oknem. Tak cholernie wiele rzeczy wydarzyło się w moim życiu, że stoję tu i teraz w takim stanie w jakim właśnie jestem. Tak wiele złych i dobrych rzeczy się wydarzyło...

***

Pamiętam swoje dzieciństwo jakby to było wczoraj... Ojciec standardowo wyszedł po mleko i nigdy nie wrócił, więc spędzałem je w całości jedynie z mamą. Jednak nigdy nie czułem się przez to gorszy. Nawet widząc jak inne dzieciaki nie dogadują się z rodzicami i nie czują się zrozumiane czułem się lepiej, gdyż mama była dla mnie ważniejsza niż jacykolwiek koledzy. Nie miałem rodzeństwa co też przekładało się na większym jej skupieniu na mojej osobie. Tak we dwójkę szliśmy przez życie i w sumie niczego nam nie brakowało.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz