Kokoro pov.
Długo się zastanawiałam, czy zabrać Kitsune do Meteory w weekend parzysty, czy też nieparzysty. W końcu każdy pracownik wie, jak wiele zmienia obecność, czy też nieobecność Ishido w środku. Ostatecznie przez jej zniecierpliwienie padło na sobotę parzystą, a zarazem obecność naszego szefa.
- Nie ufaj nikomu. Nie bierz od nikogo jedzenia i picia. Najlepiej się ode mnie nie oddalaj. Miej oczy dookoła głowy - wymieniałam, gdy wyszłyśmy z samochodu i spokojnym krokiem szłyśmy do klubu. Złapałam ją za rękę i jak zawsze przecisnęłyśmy się przez kolejkę do wejścia. Ringo widząc z daleka znajomą twarz chwycił mnie za rękę wciągając nas obie do środka.
- A to kto? - Spojrzał przenikliwie na Kitsune.
- Moja żona - przyznałam niechętnie. Ta natomiast skarciła mnie spojrzeniem i grzecznie zapłaciła za wejście. - Kitsune, to jest Ringo, Ringo, to jest Kitsune. - Przedstawiłam ich sobie. Wymienili miłe spojrzenia, jednak nagle Ichiro wyraźnie się zamyślił.
- Kitsune? Kitsune Tadashi? - Uniosłam jedną brew, gdy nagle zgadł jej nazwisko. Spojrzałyśmy po sobie i różowowłosa niepewnie kiwnęła głową. - Tadashi, Tadashi... Obiło mi się o uszy to nazwisko... Ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć. - Podpierał podbródek na ręce wyraźnie grzebiąc w pamięci. Zza drzwi nagle można było usłyszeć niemałe poruszenie, co wyraźnie przypomniało mu o swoich obowiązkach. Zabrałam swoją obrożę z szafki stojącej obok, po czym przeszłyśmy przez kolejne drzwi prowadzące do właściwej Meteory.
Momentalnie naszych uszu dobiegł dźwięk głośnej muzyki. Drzwi były niefortunnie postawione obok głośnika, co skutkowało każdorazowym ogłuchnięciem zaraz po wejściu. Do nosa również dobiegał wyraźny zapach alkoholu i duchota w pomieszczeniu. Pokój jak zawsze skąpany był w różowo-czerwonych światłach kolorowych reflektorów, które głównie skupiały się na striptizerkach, jednak mimo wszystko były dobrze dostrzegalne w każdym miejscu.
- Wow... - wydarło się z ust Tadashi przez ten widok. Poczułam, jak mimowolnie kąciki moich ust unoszą się ku górze widząc jej zaciekawioną reakcję. Zaraz potem powróciłam do mojego standardowego ułożenia ust przypominając sobie, że dziś muszę być nad wyraz czujna.
- Witam w Meteorze, kochanie. - Uśmiechnęłam się do niej zawadiacko zrzucając kurtkę z pleców. Zaraz po mnie zrobiła to samo wieszając swój płaszcz na wieszaku przy wejściu. - Od czego chciałabyś zacząć?
- Chcę po prostu zobaczyć, jak pracujesz. - Wzruszyła ramionami. - Rób to, co zawsze tutaj robisz. - Wyprostowałam wargi, zmieniając mój wyraz twarzy na zawiedziony jej odpowiedzią.- Możesz mnie też przedstawić swoim znajomym. - Posłała mi spojrzenie z ukosa.
Westchnęłam i idąc przez środek zaczęłam mówić o wszystkim, co nas otacza.
- Tu jest bar. Alkohole i drinki, jakie sobie tylko wymarzysz. Mamy trójkę barmanów, z Eve mam dość dobre kontakty, ale ostatnio nieco się pokłóciłyśmy. - Pamiętałam, by unikać niektórych zwrotów czując ucisk na szyi. Mimo wszystko nie chciałam przy niej korzystać ze słownika Meteory wiedząc, że mnie nie zrozumie.
- Pokłóciłyście? O co poszło? - Wyraźnie się zdziwiła. I słusznie, bo od zawsze byłam mało konfliktową osobą z którą ciężko było się pokłócić.
- A nieważne...
Szłyśmy dalej. Wskazywałam na rury, na której aktualnie tańczył Miki. Kitsune najwidoczniej bardzo podekscytowała się na myśl, że tańczą tu również chłopcy. Rzeczywiście, zapomniałam wspomnieć, że Afuro jest striptizerem... Do dwudziestej pierwszej zostało pół godziny, może zdążę do tego czasu ją stąd jakoś grzecznie wyprosić.
CZYTASZ
Meteora I Yuri
Romansa- Pieniądze szczęścia nie dają... - Wydmuchał dym z papierosa z ust. - Zabawne. - Prychnął śmiechem, po czym spojrzał w moim kierunku najpewniej zauważając, że mu się przyglądam. - Bo to co nas podnieca to się nazywa kasa i seks. - Dodałam, na co te...