Epilog 1/2.

67 6 6
                                    

Biegłam w popłochu na metro, które stało na peronie oczekując na mnie. Truchtałam w miejscu, gdy ludzie w kolejce przede mną bez stresu kasowali swoje bilety, a mi spieszyło się i musiałam biec TERAZ. W końcu nadeszła moja kolej, w biegu skasowałam bilet i sprintem popędziłam do pociągu, który właśnie zamykał drzwi...

Odjechał, a ja stałam i zdyszana patrzyłam jak odjeżdża. Pokazałam maszyniście wulgarny gest łapiąc łapczywie oddechy. Kolejny był jedynie za pięć minut, jednak Kitsune nienawidziła, gdy się spóźniałam.

Usiadłam na ławce obok mężczyzny w garniturze dalej czując, jak brakuje mi tlenu w organizmie. Spojrzałam na telefon dostrzegając pierwszy SMS od Tadashi o treści "Gdzie jesteś?"

Zadzwoniłam do niej wiedząc, że jeśli odpiszę na wiadomość to ona i tak wykonałaby telefon.

- Na peronie, metro mi odjechało sprzed nosa - powiedziałam zirytowana, gdy tylko nastąpiło połączenie.

- Znowu?! Za każdym razem jak jedziemy do Gouenjiego i Afuro to spóźniasz się na to metro. Nie możesz wyjść wcześniej z firmy? - Przewróciłam oczami mając świadomość, że tego nie widzi.

- Nie mogę, muszę pozamykać wszystko, żeby mnie nie okradli. Za jakieś trzy minuty jest kolejne, także poczekajcie z gorącymi tematami na mnie.

- Phi. - Fuknęła i się rozłączyła bez słowa pożegnania. Zaśmiałam się pod nosem wiedząc, że na pewno na mnie poczekają, tylko po prostu lubi się przeciwko mnie buntować.

Metro podjechało odrobinę przed czasem, więc wsiadłam i zajęłam jedno z wolnych miejsc. Po chwili pojazd ruszył, a ja nie mając za wiele rzeczy do roboty oglądałam widoki za oknem (jeśli można tak nazwać powtarzające się, szare korytarze) i oddawałam się rozmyślaniom.

Minął rok od ślubu Afuro i Gouenjiego i znów wszystko się ułożyło. Początkowo chciałam odetchnąć nieco od relacji z tą dwójkę, gdyż przywodziła mi na myśl Meteorę, o której chwilowo chciałam zapomnieć. W związku z tym, ku uciesze Kitsune wybrałyśmy się na tygodniowy urlop na Okinawę, aby powspominać. Tak... byłyśmy w tym samym miejscu o tej samej porze, w której jej się oświadczyłam.

Zdecydowanie ten wyjazd pozwolił mi oczyścić mój umysł, uspokoić się i dać sobie do zrozumienia, że jest już po wszystkim. Ciągle miewałam koszmary, jednak z każdym tygodniem pojawiały się na szczęście coraz rzadziej. Obietnica z Shuuyą również pozwoliła mi się uspokoić.

Po powrocie trzeba było wrócić do normalnego życia. Nie miałam już wypłaty z Meteory, Tadashi nie zarabiała na tyle, aby utrzymać nas obie na satysfakcjonującym poziomie, więc musiałam znów nauczyć się pracować w cywilizowanym społeczeństwie.

Jak się szczęśliwie okazało, budynek w którym mieściła się niegdyś moja firma był na sprzedaż za niewysoką cenę. Miałam nieco grosza z tego, co zarobiłam na swój "dług", jednak nie była to wystarczająca suma, dlatego Kitsune wciągnęła mnie do swojej kochanej korporacji.

Jak się okazało, niedawno zmarł jej przełożony, przez co łatwo wskoczyła na wyższe stanowisko i mogła zarządzać ludźmi, co ułatwiło mi wstąpienie w jej szeregi. Dziwnie było w domu traktować ją jak kobietę swojego życia, a w pracy jak przełożoną przed którą, zgodnie z etykietą, powinnam się płaszczyć.

Kilka miesięcy ciężkiej pracy zajęło mi zebranie odpowiedniej sumy, jednak w końcu mi się to udało i zakupiłam swoją firmę, która już nie istniała. Znowu masa papierkowej roboty, zastrzeżanie marki, remont wielu pomieszczeń, bo nie nadawały się już do pracy, generalnie masa czasu i pracy.

Kontakt z Afuro i Gouenjim zdążył się przez to wszystko urwać, jednak przerwał to sam Terumi, który pewnego dnia zadzwonił i niczym matka marudził, że się nimi nie interesujemy. Pozwoliłam sobie na dzień wolnego i odwiedziliśmy tę dwójkę. Od tamtej pory co tydzień się widywaliśmy na kolację, czy też napicie się niewielkiej ilości dobrego alkoholu. Często towarzyszyła nam Akira, która jak to miała w zwyczaju piła kilka razy szybciej od nas wszystkich i również kilka razy szybciej traciła głowę.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz