Minęły jakieś dwa tygodnie. Każdy były pracownik Meteory dostał osobisty, odręczny list od Ishido z informacjami co dalej.
W moim, jak się z resztą spodziewałam, było powiedziane, że mój dług jest już dawno spłacony i teraz jestem wolna. W dodatku reszta, która zebrała się na spłatę długu została mi przelana na konto, co jeszcze bardziej mnie ucieszyło.
Nie chcąc zostać bez źródła dochodu zaczęłam wracać na dawne tory kombinując z moją dawno sprzedaną firmą. Dobrze by było odzyskać cały stracony niegdyś trud i czas, który na nią poświęciłam. Jeśli jednak się nie uda zacznę po prostu od początku.
Zgodnie z tym, czego zażyczył sobie Afuro pracownicy ze spłaconym długiem zostali uwolnieni, jak ja, dlatego populacja Meteory stanowczo się uszczupliła. Ci, których dług wciąż pozostawał mogli zostać, lub odejść. I tak, jak życzył sobie Afuro obroże oraz wszelkie kary odeszły w niepamięć.
Większość osób po zapewnieniach Terumiego, że teraz to on ma Ishido owiniętego wokół małego palca, pozostała. Meteora więc nadal tętniła życiem, a atmosfera znacznie się polepszyła. Podobno było dokładnie jak w dni, w których Shuujiego nie było w Meteorze, pomnożone dwukrotnie.
- Ktoś tu znowu wpadł w długi? - Przywitał mnie Ringo, gdy po raz pierwszy w życiu płaciłam za wejście do Meteory, a nie wchodziłam jak do siebie z obrożą na szyi.
- Nic mi nie mów o długach, w końcu mam to z głowy - skarciłam go machając banknotem przed jego oczami.
- Zazdroszczę - westchnął. On i Eve mieli do spłacenia jeszcze co nieco. Ceny jednak zostały specjalnie podniesione, by wszystko szło sprawniej. Odeszły oczywiście koszty obróżek, jak i Alejandro.
Nie znałam żadnych szczegółów, jednak podobno Alejandro w końcu został zwolniony i nie miał już nic do powiedzenia w sprawie Meteory. W momencie, gdy kończył się reżim, on był już niepotrzebny, więc wydawanie na niego pieniędzy było bezużyteczne.
Weszłam do środka i jak zawsze uderzył we mnie gorąc, ledowe światła i głośna muzyka. Po chwili do nosa doleciał zapach alkoholu, więc jak to miałam w zwyczaju usiadłam na stołku barowym. Uczucie doświadczania Meteory było kompletnie inne niż, gdy miałam na sobie obrożę. Pierwszy raz byłam klientem, a nie pracownikiem.
- Co podać? - zapytała Eve nawet nie spoglądając na mnie. Dopiero, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały posłała mi znaczące spojrzenie. - Czego tu jeszcze szukasz? - przestała trząść kielichem z lodem i drinkiem, by posłać mi nieprzyjazny wzrok.
- Wrażeń, Eve, wrażeń - uśmiechnęłam się. Ona również nie miała już obroży. Tak samo Ringo i wszyscy inni. Byliśmy wolni.
- Jasne, jasne. - Przewróciła oczami i przelała gotowy koktajl do szklanki, po czym podała go klientowi.
- To co zawsze - zamówiłam, niczym stały klient, więc zaraz wzięła się za robienie niezbyt mocnego, ale bardzo smacznego drinka. Czekając na moje zamówienie omiotłam wnętrze klubu wzrokiem.
Bez zmian, chciałoby się rzec. Rury, kanapy, muzyka, bar, schody na piętro wyżej... I oczywiście legendarny pokój dla personelu. Meteora pozostawała Meteorą, nawet, gdy pracownicy byli wolni. Zbliżała się dwudziesta pierwsza, więc zbliżał się moment, na który wszyscy obecni czekali - występ Afuro.
Eve postawiła napój na brzegu baru i dyktując cenę miałam wrażenie, że się przesłyszałam.
- Ile?! - Zmarszczyłam mocno brwi, przez co na moim czole na pewno pojawiły się liczne zmarszczki. Znałam cenę tego napoju i pamiętałam, że kosztował aż trzy razy mniej.
CZYTASZ
Meteora I Yuri
Romance- Pieniądze szczęścia nie dają... - Wydmuchał dym z papierosa z ust. - Zabawne. - Prychnął śmiechem, po czym spojrzał w moim kierunku najpewniej zauważając, że mu się przyglądam. - Bo to co nas podnieca to się nazywa kasa i seks. - Dodałam, na co te...