18. "Póki śmierć nas nie rozłączy"

108 12 11
                                    

Afuro pov.

- Przez co się znowu nie mogłeś skupić? - Pytał oglądając mój bark. Przełknąłem ślinę dalej uporczywie wbijając wzrok w podłogę. Westchnął widząc mój brak reakcji, po czym poszedł szukać opatrunku po szufladach.

E Coraline piange

Zazgrzytałem zębami słysząc jej głos. Zwróciło to uwagę Ishido który momentalnie wbił swój wzrok we mnie. Tyle lat marnego aktorzenia, a teraz durna piosenka dudniąca ciągle w głowie bez problemu wyprowadza mnie z równowagi...

- Widzę przecież, że coś cię gryzie. - Podniósł moją głową zmuszając, bym spojrzał w jego oczy. Martwisz się o mnie? Jakaś nowość. Chociaż tym razem sam sobie to zrobiłem, a nie ty mi...

- Wszystko w porządku. - Skłamałem odwracając wzrok od jego czekoladowych oczu. - Zwyczajnie za słabo się złapałem. - Dodałem po chwili zmuszając się do nieszczerego uśmiechu. Ishido przewrócił oczami. Zaraz potem mocno chwycił mnie wokół obolałego miejsca. I zaczynamy zabawę...

- AŁA! - Wydarłem się, gdy znowu mi coś pierdolnęło w kości, a ten tylko się zaśmiał. Sadysta...

- Już po krzyku. - Poklepał mnie po głowie, po czym wziął się za zakładanie ortezy. Przyznam, że to również przyjemne nie było, jednak znacznie lepsze niż nastawianie. Do tej pory nie wiem jak on jako chirurg potrafi zrobić praktycznie wszystko co podchodzi pod medycynę.

- Jest coś, czego ty nie potrafisz zrobić, panie lekarzu? - Prychnąłem śmiechem widząc, jak odpala papierosa.

- Transplantacji serca. - Odparł wydmuchując dym. Co z tego, że nie potrafi, jak i tak zdążył to już zrobić. Co prawda z marnym skutkiem, ale zrobił.

- Jako chirurg? - Spytałem nie rozumiejąc jak to się nie łączy.

- Chirurg to nie transplantolog. - Westchnął kręcąc głową z dezaprobatą. No tak, w końcu każdy normalny człowiek bez średniego wykształcenia potrafi rozróżnić tych dwóch lekarzy.

Otworzył drzwi, po czym wyszedł na balkon. Dokładnie ten sam, na którym jeszcze kilka dni temu znów ta piosenka zaczęła mi dudnić w głowie. Ach, nostalgia... Podniosłem się również z miejsca, po czym dołączyłem do mężczyzny czując nagłą zmianę temperatury.

- Ile się będę musiał z tym męczyć? - Westchnąłem spoglądając na bezwładną rękę. Z tym to ani na rurze nie potańczę, ani na prywatny taniec mnie nikt nie będzie mógł wziąć, a jednak hajs się musi zgadzać.

- Jakieś cztery tygodnie, a potem rehabilitacja. - Oparł się o barierkę. Widziałem, jak irytował go fakt, że znowu jestem niezdolny do wykonywania swoich obowiązków. Z drugiej strony jednak mógł się cieszyć. Najpewniej myśli, że przez to rzecz, która nie daje mi spokoju w końcu wyjdzie mi z głowy. Oj, jak bardzo się myli.

- A co z klubem? - Również wyciągnąłem papierosy z kieszeni. Nieco musiałem się namęczyć przy używaniu zapalniczki lewą ręką, ale na szczęście po chwili się udało i znów mogłem rozkoszować się tym uzależniającym smakiem. Zawsze trzeba sobie zjebać prawą rękę, no zawsze...

- Jak to co? - Spojrzał w moim kierunku. - Zrobisz sobie wolne na jakiś czas. - Zacisnąłem zęby. Nie ma opcji.

- Chyba nie zabronisz mi tam przychodzić przez rozwalony bark. - Bardziej zażądałem, niżeli zapytałem. Ten tylko odwrócił się przodem do mnie opierając się bokiem o barierkę.

- Teru, potrzebujesz odpocząć od życia Meteory. Widzę, jak bardzo się w nie angażujesz i jak wiele myśli ci to pochłania. Nie możesz już nawet skupić się na tym, by nie spadać z rury. - Zaciągnął się papierosem. - Odpoczynek ci dobrze zrobi. - Dodał po chwili.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz