- Shuuhei Tsuyuki, aka "Kinzoku" - Przedstawił mi się również z pseudonimem takim samym, jakiego używamy w klubie, jednak na jego szyi nie widziałam obroży. Jest pracownikiem Ishido? Czy może zwyczajnie ma sprawiać takie pozory?
- Ozawa Kokoro, aka "Aoi". - Odparłam siadając na przednim siedzeniu. Chłopak wyglądał na młodszego. najpewniej miał nieco ponad 20 lat. Mocno uwagę zwracały szare włosy, podarte czarno-czerwone ubrania, koszulka z jakimś metalowym zespołem i oczywiście do kompletu glany. Skórę miał bladą jak ściana, przez co bardzo mocno widać było ogromne wory pod oczami. Ciekawe czy to przez aktualną godzinę, czy zawsze takie ma...
- Pod Meteorkę, tak? - Dopytał czekając, aż zapnę pas. Przytaknęłam niepewnie, przez co zaraz mocno wdusił pedał gazu.
Jednak Akira miała rację. Gdy tylko wystartowaliśmy w kilka sekund mknął przez ulicę ze zdecydowanie nie przepisową prędkością jak na teren zabudowany. Szybko więc upewniłam się, że pas jest dobrze przypięty przy okazji odmawiając w głowie paciorek, by mnie przez przypadek nie zabił.
Oprócz zabójczo szybkiego tempa, z głośników auta leciał zabójczo głośny metal. Darcie mordy jakiego chyba od liceum nie słyszałam. Tak jak naprawdę nic nie mam do takiej muzyki, wręcz czasami lubię jej posłuchać, tak teraz miałam wrażenie, że zaraz wysiądą mi uszy.
- Możesz troszkę przyciszyć? - Krzyknęłam chcąc zagłuszyć swoim głosem muzykę. Ten tylko spojrzał na mnie dziwnym spojrzeniem jakby chcąc dać mi do zrozumienia, że to już i tak było cicho, jednak na szczęście zaraz delikatnie przykręcił głośną muzykę. Nadal była bardzo głośno, jednak teraz przynajmniej mogłam siedzieć spokojnie nie zakrywając swoich uszu dłońmi.
***
- Jestem! - Krzyknęłam oddychając z ulgą, gdy udało mi się przekroczyć próg domu. O dziwo światło w środku ciągle się paliło. Kitsune nie poszła spać? Czekała na mnie? Mam nadzieję, że naprawdę Akira nie zostawiła mi na ciele żadnych malinek...
Zostawiłam niepotrzebne rzeczy w korytarzu, po czym pokierowałam się do sypialni, bo właśnie tam ciągle świeciło się światło. I już wiem dlaczego...
Tadashi czekała na mnie specjalnie po to, by zaprezentować mi się w jej ulubionym komplecie erotycznej bielizny. Siedziała na naszym wielkim małżeńskim łóżku w bardzo wyzywającej pozycji jakby tylko czekała na ten moment.
Nie powiem, że nie zrobiło mi się ciepło na ten widok, ale jednak... Praktycznie przed chwilą przez jakieś dwie godziny już ktoś zabawiał się bezkarnie moim ciałem, przez co nie miałam teraz prawie żadnej ochoty na seks.
- Kochanie... - Westchnęłam z lekką dozą irytacji w głosie. Jednak znacznie przeważało w nim zadowolenie i mam nadzieję, że różowowłosa to zauważyła. - Wyglądasz pięknie, ale jestem strasznie zmęczona... Możemy z tym poczekać do jutra? Jutro jest niedziela, mamy wolne, możemy się kochać cały dzień, jeśli masz ochotę. - Zapewniałam mimo wszystko ciągle lustrując jej ciało wzrokiem. Naprawdę wyglądała niesamowicie seksownie.
- Tyle czasu na ciebie czekałam... - Fuknęła zawiedziona nadymając policzki. Spojrzałam w jej stronę jednak zmęczonym i błagalnym spojrzeniem. - Oj no niech ci będzie... Ale jutro liczę na cały dzień dla nas! - Zawiadomiła głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Jasne. - Uśmiechnęłam się zwycięsko kierując się do łazienki.
***
Praca w Meteorze, dzień... któryś tam.
Po wszystkich tych ekscesach i zagadkach zaczęłam przyzwyczajać się do tego miejsca. Wręcz stawało się ono taką standardową rutyną, którą wszyscy codziennie przeżywany. Nawet jeśli jest to skakanie ze spadochronem, jeśli robimy to codziennie, staje się to naszą rutyną i przestaje to na nas robić takiego wrażenia.
CZYTASZ
Meteora I Yuri
Romance- Pieniądze szczęścia nie dają... - Wydmuchał dym z papierosa z ust. - Zabawne. - Prychnął śmiechem, po czym spojrzał w moim kierunku najpewniej zauważając, że mu się przyglądam. - Bo to co nas podnieca to się nazywa kasa i seks. - Dodałam, na co te...