39. "Wgniecenie"

41 9 8
                                    

Kokoro pov.

Siedem rozdań za nami. Zagryzłam wargę. Dopiero teraz tak naprawdę zaczyna się prawdziwa gra, gdy finał jest już blisko. Mam przed sobą pięć kart, czterech obywateli i jednego cesarza. Ishido ma w rękach przeciwny zestaw. Wiertło zbliżyło się na odległość osiemnastu milimetrów, a wygrać udało mi się ich aż dwanaście.

- Wiesz, że wciąż możesz wymienić Kitsune na pieniądze? - Ciągle mnie podpuszczał z szerokim uśmiechem na ustach. Wiedziałam, że nie mogę się złamać, choć wizja dwunastu milionów spłaconego długu była bardzo satysfakcjonująca.

- Nie mam takiego zamiaru. - Odparłam hardo. Zwróciłam uwagę na tablicę wynikową myśląc, ile powinnam postawić. Ostatnie trzy rundy powinnam uznać z góry za przegrane, gdyż wygrana niewolnikiem jest wręcz niemożliwa, dlatego całość muszę rozegrać w moich dwóch ostatnich rundach cesarzem. - Stawiam dziewięć milimetrów. - Wykrztusiłam z bolącym sercem.

- To prawie jedna trzecia twojego celu. - Od razu dokonał wyboru i położył swoją kartę na środku. Wygląda, jakby zdecydowanie się dobrze bawił. Co położyłabym, będąc teraz na miejscu Ishido? Zdecydowanie dąży do mojego stresu i cierpienia, więc zdecydowanie, gdy na szali jest tak wielka suma nie miałby chęci kończyć tego za szybko. Nie położył niewolnika. Nie ma takiej możliwości.

- Wiesz, że gdy położysz kartę na środku i zabierzesz rękę nie możesz jej już wymienić? - Zaintrygowany podniósł wzrok ze stołu na mnie. Położyłam swój wybór między nami.

- To raczej oczywiste. - Westchnął. Jego wyraz twarzy wyraźnie się zmienił, jakby posmutniał. Moje słowa miały dać mu do zrozumienia, że wiem, że położył obywatela, a ja mam zamiar zakończyć to rozdanie za pierwszym razem.

Odkryliśmy swoje karty.

Obywatel i cesarz.

Wygrałam.

Odetchnęłam z ogromną ulgą. Choć z całej siły chcę wierzyć w moje przewidywania i szczęście, zawsze gdzieś z tyłu głowy pali mi się lampka mówiąca, że przecież tak wiele razy moja intuicja mnie zawiodła.

- Nie widzę sensu w twoim stylu gry. - Stwierdził. - Gdy na szalę kładzie się tak dużą sumę powinnaś chcieć jak najdłużej cieszyć się tym charakterystycznym dreszczykiem emocji. Przecież właśnie to kochasz w hazardzie, prawda? - Uniósł kącik ust w górę.

- Kiedyś zdecydowanie tak... Ale teraz to się zmieniło. - Uporządkowałam karty przyznając każdemu z nas ten sam zestaw, co w poprzedniej rundzie. Zastanowiłam się co powinnam postawić.

Jeśli znów postawię dziewięć milimetrów i przegram, będę musiała wygrać przynajmniej jedno rozdanie niewolnikiem. W dodatku wysokie rozdanie niewolnikiem. A jeśli nie wygram żadnego rozdania do końca gry, nawet w dalszych rozdaniach stawiając po jednym milimetrze... Stracę oko.

Jeśli postawię osiem milimetrów, przegram, a w kolejnych rundach postawię po milimetrze i znów przegram dotrę do końca. Nie wygram, ani nie przegram. Wyjdę stąd z okiem, ale bez Kitsune.

Inne opcje również wchodziły w grę i miały swoje plusy i minusy. Zacisnęłam palce na kartach próbując uwiesić wzrok na czymś w pomieszczeniu. Nad drzwiami znajdował się zegar. Przez całą rozgrywkę wyraźnie słychać było, jak tyka. W moim rodzinnym domu nigdy nie było zegarów, bo nie mogłam przez nie spać. Potrzebowałam kompletnej ciszy, by zasnąć, a tykanie mnie rozpraszało. Było tak cholernie irytującym i regularnym dźwiękiem, że nie pozwalał mi zebrać myśli.

- Stawiam dziewięć milimetrów. - Oznajmiłam, gdy wskazówki wybiły pełną godzinę. Choć przed nami jeszcze trzy kolejne rundy, to właśnie ta będzie decydująca.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz